Więcej

    Trumpizacja Francji?

    Liderka skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego, Marine Le Pen, została skazana w sprawie defraudacji unijnych funduszy. Zgodnie z wyrokiem nie będzie mogła kandydować na urząd prezydenta przez następne pięć lat, nie weźmie zatem udziału w wyborach 2027 r.

    Jej partia, Zjednoczenie Narodowe, określana jako nacjonalistyczna i ksenofobiczna, sprzeciwiająca się islamizacji oraz napływowi imigrantów, systematycznie zwiększa swoje wpływy na francuskiej arenie politycznej. Marine Le Pen zwykle kandyduje w wyborach na prezydenta Francji, odnosząc przy tym coraz lepszy wynik: w 2012 r. w pierwszej turze była na trzecim miejscu z 18 proc. głosów, w 2017 r. w drugiej turze uległa Emmanuelowi Macronowi (33 wobec 66 proc.), w 2022 r. – tak samo, tylko tym razem różnica poparcia jest jeszcze mniejsza: 41 do 59 proc. Według sondaży, gdyby wybory nad Sekwaną odbyły się teraz, Marine Le Pen zostałaby prezydentem Francji.

    Słów kilka o przestępstwie. Poszło o to, że pieniądze wydawane prze Parlament Europejski szły nie na asystentów europosłów, ale na utrzymanie samej partii nad Sekwaną. Na litewskiej scenie politycznej nie jest to żadne przestępstwo, w dodatku nie tak łatwo odróżnić, czy pomocnik europosła pracuje dla niego, czy dla partii, obywatele takich subtelności nie łapią.

    Co ciekawe, za podobny proceder lider liberalnej partii Modem François Bayrou został uniewinniony, zaś skazany za fikcyjne zatrudnienie swojej żony lider konserwatywnych Republikanów François Fillon nie został pozbawiony prawa do udziału w wyborach prezydenckich. Wygląda na to, że francuski sąd ma czucie polityczne, czego w zasadzie być nie powinno. Konsekwencje takiej decyzji mogą być katastrofalne. Po pierwsze, może nastąpić trumpizacja francuskiej sceny politycznej i po następnych wyborach na zasadzie odwetu Zjednoczenie Narodowe dojdzie do władzy pod przywództwem młodego prezesa partii Jordana Bardelli, wychowanka Le Pen (ale nie ciąży na nim odium nazwiska Le Pen). Po drugie, proces może się przerodzić w bunt antyelitarny, wokół hasła „La France d’abord” (Po pierwsze Francja) partia zjednoczy wokół siebie większość elektoratu i zapewni przejęcie władzy; przy okazji Francja stanie się sojusznikiem Rosji, co odpowiada obecnej linii partii. Dalej tory już przełożone: oddajcie Indochiny i Algierię, a także Kanał Sueski (budowniczy – Ferdinand de Lesseps, francuski dyplomata i przedsiębiorca), a parasol nuklearny mamy tylko dla siebie…

    Czytaj więcej: Macron wygrał wybory we Francji. Będzie prezydentem drugą kadencję


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14 (39) 05-11/04/2025