— „Niezłomna” to ja — mówi artystka. — Taki tytuł nosi zarówno album, jak i jego tytułowa piosenka. Długo szukałam swojego miejsca, swojej ścieżki, a teraz wiem dokładnie, dokąd zmierzam.
Autorem muzyki i słów do utworu „Niezłomna” jest Deivydas Zvonkus, mąż Katarzyny, który doskonale wyczuł jej emocje i historię.
— Kiedy po raz pierwszy wysłał mi tę piosenkę, wzruszyłam się do łez. Każde słowo było o mnie. O dziewczynce, która od dzieciństwa marzyła o dwóch rzeczach: scenie i rodzinie. I choć po drodze nie brakowało trudnych momentów, to właśnie one uczyniły ją silniejszą — wspomina wokalistka.
Śpiewając tę piosenkę, Katarzyna czuje, jak otwiera się jej wnętrze.
— Tak powstają prawdziwe piosenki — nie wymyślone, ale przeżyte. I wiem, że dla wielu kobiet ta piosenka jest wsparciem. Słuchając jej, każda z nas może odnaleźć w niej swoją własną historię — mówi artystka.
Polski akcent na płycie
Wśród utworów znalazło się miejsce dla polskiej pieśni ludowej „W moim ogródeczku”, co jest symbolicznym gestem ze strony artystki, głęboko związanej z polskimi korzeniami. W rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Katarzyna Zvonkuvienė przyznaje, że od dawna marzyła o umieszczeniu polskiej piosenki na swoim albumie.
— Zawsze chciałam, żeby polska piosenka zabrzmiała nie tylko na koncertach czy podczas różnych wydarzeń, ale także na płycie. Długo czekałam na ten moment — mówi wokalistka.
Choć artystka od lat czuje silną więź z polską muzyką, do tej pory brakowało jej odpowiedniego kompozytora i autora tekstów, którzy potrafiliby oddać ducha polskości w sposób autentyczny i bliski jej sercu. Ostatecznie wybór padł na pieśń ludową, co było naturalnym kierunkiem dla Katarzyny, wychowanej w kulturze muzyki tradycyjnej.
— Zadałam sobie pytanie, jaka polska pieśń mnie unosi i odpowiedź przyszła natychmiast: pieśń ludowa. To są nasze korzenie, nasi dziadkowie, pradziadkowie, rodzice. To, co kochałam od dzieciństwa — śpiewać i tańczyć. W zespole „Przepióreczka”, jeszcze jako uczennica Szkoły Średniej w Miednikach, czerpałam z tego garściami — wspomina.
Pomysł na umieszczenie „W moim ogródeczku” w nowej, współczesnej aranżacji narodził się w rozmowie z mężem artystki.
— Mój mąż zaproponował, żeby spróbować stworzyć nową wersję tej pieśni, i od razu poczułam, że to jest to. On zajął się całym procesem i bardzo mu się to spodobało — wspomina Katarzyna.
Hołd dla przeszłości
Piosenka na albumie nie znalazła się przypadkowo na samym końcu.
— Jest ostatnia na płycie, jakby stawia kropkę. To taki mój osobisty znak — kim jestem. A tytuł albumu „Niezłomna” oddaje całą moją drogę. Długo się wahałam, szukałam swojego miejsca, ale dziś wiem, kim jestem i czego chcę. To daje mi skrzydła — podkreśla artystka.
Czy w przyszłości możemy spodziewać się więcej polskich utworów w repertuarze Katarzyny Zvonkuvienė? Wszystko wskazuje na to, że tak.
— Uwielbiam muzykę ludową i nie zamierzam z niej rezygnować. Już mam w swoim dorobku pieśń „Lipka zielona” wykonaną w dwóch językach, po polsku i po litewsku — mówi wokalistka.
Dla Katarzyny pieśń „W moim ogródeczku” to coś więcej niż utwór na płycie. To hołd dla przeszłości, korzeni i wszystkich tych, którzy ukształtowali jej miłość do muzyki. Jak sama przyznaje, słuchając tej piosenki, zawsze się wzrusza.
— To jestem ja. To ta mała Kasieńka, która kiedyś biegała po ogródeczku, marząc o tym, co ją czeka. A dziś wciąż ma swoje marzenia i podąża własną drogą — kończy rozmowę Katarzyna.
Czytaj więcej: Katarzyna Zvonkuvienė: „Żmudzini są podobni do Polaków”