Nadkomisarz policji Vizgirdas Telyčėnas w poniedziałek po spotkaniu z prezydent Dalią Grybauskaitė podał się do dymisji.
Rzecznik prasowy prezydent, Linas Balsys, poinformował dziennikarzy, że prezydent przyjęła dymisję nadkomisarza. Zaznaczył równocześnie, że prezydent oczekuje również od innych, że powinni przyjąć odpowiedzialność za sytuację w policji, jaką obnażył wypadek spowodowany przez pijanego policjanta.
Do tragedii doszło w niedzielę po północy na drodze szybkiego ruchu Wilno-Kowno. Jak podaje Departament Policji, na odcinku 46 km drogi doszło do zderzenia dwóch samochodów. Samochód Audi A6, za kierownicą którego znajdował się funkcjonariusz policji rejonu trockiego Sigitas Šostakas (31 l.) uderzył w jadącego w tym samym kierunku Opla Vectrę. Siła uderzenia była tak mocna, że Opel wyleciał z drogi, a tył samochodu został wgnieciony do salonu. W tym wypadku na miejscu zginęły dwie osoby — małżeństwo lekarzy z Kowna — Rimgaudas Žukas (65 l.) i Vida Žukienė (64). Kolejne dwie osoby — również małżeństwo kowieńskich lekarzy — Audronė Golubovienė (64 l.) i Andrejus Golubovas (64 l.) w stanie ciężkim przebywają w szpitalu. Początkowo policja poinformowała, że lekarzom nie udało się uratować życia kobiety, jednak później lekarze zaprzeczyli tej informacji. Potwierdzili, że jej stan jest bardzo ciężki.
Policja ustaliła, że sprawca wypadku był pijany. W jego krwi wykryto 1,16 promila alkoholu. Policjant nie był na służbie, ale zdaniem jego przełożonych, to nie pomniejsza jego winy. W poniedziałek Sąd Dzielnicowy rejonu trockiego zadecydował, że sprawca tragicznego wypadku zostanie zatrzymany w areszcie na 15 dób.
Jeszcze w niedzielę nadkomisarz policji Vizgirdas Telyčėnas zapowiedział, że gotów jest przyjąć osobistą odpowiedzialność i podać się do dymisji. W poniedziałek, po spotkaniu z prezydent, nadkomisarz spełnił swoją obietnicę.
Po spotkaniu z prezydent, w którym uczestniczył też minister spraw wewnętrznych Raimundas Palaitis, Telyčėnas sugerował, że również inne osoby odpowiedzialne za sytuację w policji, powinny przyjąć odpowiedzialność osobistą.
— Uważam, że odpowiedzialność powinni przyjąć kierownicy innych instytucji, a nie tylko nadkomisarza policji — oświadczył sugerując, że jego uwagi dotyczą szefów policji powiatu wileńskiego, jak też rejonu trockiego.
Tymczasem prezydent Dalia Grybauskaitė uważa, że odpowiedzialność moralną i polityczną za wypadek spowodowany przez pijanego policjanta powinien też przyjąć minister spraw wewnętrznych. Rzecznik prasowy prezydent poinformował, że w rozmowie z ministrem i nadkomisarzem Grybauskaitė akcentowała konieczność reformy struktur policyjnych, której jednym z podstawowych zadań jest wyplenienie pijaństwa.
— Zdaniem prezydent, wewnątrz systemu tolerowane jest pijaństwo funkcjonariuszy i ukrywanie tych faktów — powiedział dziennikarzom Linas Balsys.
Minister spraw wewnętrznych zamierza również domagać się odpowiedzialności nie tylko nadkomisarza policji, ale też szefów policji powiatowej i rejonowej. Sam jednak nie chce przyjąć odpowiedzialności za stan rzeczy w policji, jak to zrobił jego poprzednik minister Raimundas Šukys, który przed dwoma laty niezwłocznie podał się do dymisji po wypadku spowodowanym również przez pijanego policjanta. Wtedy w wypadku zginęło troje dzieci.
— O swojej dymisji myślę w ten sposób, że dymisja byłaby najłatwiejszym wyjściem z sytuacji. Ja zaś otrzymałem zadanie i pracę, więc spróbuję wykonać tę pracę i jeśli mi to się nie uda, to na pewno nie będę trzymał się stołka — powiedział minister.
Tymczasem premier Andrius Kubilius ubolewa z powodu dymisji nadkomisarza, bo jego zdaniem, Telyčėnas, aczkolwiek zachował się jak odpowiedzialny funkcjonariusz i podał się do dymisji, niemniej przyczynił się do uzdrowienia sytuacji w policji oraz doprowadził do przełomu w tzw. wojnie na drogach, w której na Litwie co roku w wypadkach drogowych szacunkowo ginęło najwięcej osób wśród krajów Unii Europejskiej.
Po objęciu przez Telyčėnasa stanowiska nadkomisarza policji, na Litwie liczba wypadków drogowych oraz liczba ofiar wypadków zmniejszyła się prawie o połowę. Jeśli bowiem w 2007 roku w kraju odnotowano 6 600 wypadków drogowych i 739 ofiar śmiertelnych, to w 2010 roku liczba spadła do 3 625 wypadków, w których zginęło 300 osób.