Więcej

    Teatr, w którym każdy widz znajdzie coś dla siebie

    27 kwietnia w Domu Kultury Polskiej w Wilnie zaprezentowano spektakl „Mój boski rozwód” irlandzkiej dramatopisarki Geraldine Aron. Z przedstawieniem przybył zespół Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Główną rolę Angeli gra w nim wilnianka Teresa Suchodolska, która podzieliła się z „Kurierem Wileńskim” wrażeniami.

    Czytaj również...

    Honorata Adamowicz: Przy której sztuce teatralnego pracowało się Pani najlepiej?

    Teresa Suchodolska: Ponieważ zagrałam prawie 80 różnych ról, trudno jest mi wymienić jedną. Na pewno jest ich kilka, jak np. Siostra Ratched w „Locie nad kukułczym gniazdem”, Gouda w musicalu „Skrzypek na dachu”, Hella w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa, Tytania w „Śnie nocy letniej” Szekspira, tytułowa Królowa Śniegu u Andersena czy Marta Bradshaw w „Przyjaznych duszach”, kiedy to miałam przyjemność spotkać się na scenie ze wspaniałą aktorką Emilią Krakowską. Jak widać, jest tego naprawdę wiele i repertuar moich ról jest bardzo różnorodny.

    Czy trudno było Pani wcielić się w rolę Angeli?

    I tak, i nie. Tak, ponieważ na szczęście sama nie miałam takich przeżyć, więc musiałam to wszystko przeanalizować i zrozumieć dramatyzm tej bohaterki, której historia opowiedziana jest jednocześnie z takim dystansem do siebie i poczuciem humoru. Nie, ponieważ premiera przypadła na drugi rok pandemii. W naszym zawodzie przez parę miesięcy nie mogliśmy wejść na scenę, a ja chciałam pracować, więc byłam bardzo szczęśliwa, że tworzę coś nowego.

    Jak na co dzień wygląda rzeczywistość aktora?

    Myślę, że tak jak w większości zawodów. Na pewno trzeba to kochać. Są to nieregularne godziny pracy, nie tylko w tygodniu, ale i w weekendy, no i po przyjściu do domu praca się nie kończy. Uczymy się tekstu, gotując zupę, sprzątając, przed snem lub rano, jednocześnie tworząc charakter postaci, jej emocje i zachowania. To ciągłe poszukiwanie.

    Czy Pani po raz pierwszy zagrała na litewskiej scenie?

    Po raz drugi. Pierwszy raz był w Teatrze na Pohulance z „Panem Tadeuszem”, to było w czasach, kiedy pracowałam w Zielonej Górze. Grałam oczywiście Zosię.

    Czym się różni publiczność w Polsce i na Litwie?

    Czuję się bardzo wzruszona bardzo, szczęśliwa, dlatego że zobaczyłam te uśmiechnięte buzie i rodziny, i swoich przyjaciół. Przyszli w licznym gronie koledzy i koleżanki z mojej byłej klasy ze szkoły nr 19 (obecnie Gimnazjum im. Władysława Syrokomli) w Wilnie. Naprawdę jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. Publiczność odbierała spektakl bardzo ładnie. Po spektaklu z widowni padło pytanie, jak reagowała publiczność tutaj i w Polsce. To pytanie mnie zaskoczyło, ponieważ o tym nie myślałam. Publiczność bardzo podobnie reaguje w Polsce, tak samo i tutaj. Publiczność niczym się nie różni, chociaż miałam wątpliwość, bo są takie ostrzejsze teksty w tym spektaklu i ja nawet gdzieś zrezygnowałam z tych tekstów, bo znam ludzi, stąd wiem, że tu ludzie są delikatniejsi, bardziej wrażliwi. O ile w Polsce mogę pewne rzeczy mówić, o tyle tutaj muszę się trochę kamuflować.

    Jakie ma Pani wrażenia po wizycie w rodzinnym Wilnie?

    Jeszcze zanim tutaj przyjechałam, pytano mnie, czy się denerwuję, jak się nastawiam. Ja mówiłam, że nie, dlatego że dla mnie to był jakby kolejny spektakl, mój kolejny czas skupienia. Ale dzisiaj, przed samym spektaklem, uświadomiłam sobie, że będzie wiele osób znajomych, będzie moja rodzina, bliscy, więc troszeczkę się obawiałam. W teatrze jest taka zasada, że rodzina i osoby znajome nigdy nie siadają w pierwszych rzędach, bo to bardzo rozprasza aktora. Bo wtedy widzi się ich spojrzenie. Na tym spektaklu zdarzyło się tak, że w pierwszym rzędzie siedziały bardzo dobrze mi znane osoby. Wtedy w głowie aktora otwiera się taka druga szufladka: „W porządku, oni tu siedzą, a ty robisz swoje”. To pozwala na zachowanie porządku w naszych głowach.

    Bardzo bym chciała jeszcze raz tutaj przyjechać ze spektaklem. Jeżeli będziemy zaproszeni i współpraca będzie trwała, to raz do roku będziemy przyjeżdżać. Być może następnym spektaklem będą „Przyjazne dusze”, choć to jest taki spektakl grany przed świętami Bożego Narodzenia lub tuż po świętach. Jeszcze nic dokładnie nie wiadomo, być może to będzie inny spektakl. Chciałabym serdecznie podziękować publiczności. Szczególnie bym też chciała podziękować Zbyszkowi Maciejewskiemu, ponieważ to był jego pomysł żeby przyjechać tutaj teraz na Litwę, i to się udało. Tak więc dziękuję ci Zbyszku bardzo!

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Z wiarą przez życie


    O teatrze i spektaklu rozmawialiśmy także z Pawłem Kleszczem – aktorem, od 2023 r. dyrektorem Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.

    Honorata Adamowicz: Jaką popularnością pański teatr cieszy się w Polsce i za granicą?

    Paweł Kleszcz: Elbląski teatr ma coraz więcej fanów w całej Polsce. Ludzie doceniają to, co robimy na scenie, i to jest dla nas największą nagrodą. A co do zagranicy, to powoli, ale konsekwentnie budujemy swoją markę. Zgłaszamy się na różne festiwale, współpracujemy z innymi teatrami i widzimy, że to, co tworzymy w Elblągu, niekiedy trafia też do szerszej publiczności.

    Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu to miejsce z bogatą historią i, mam nadzieję, ciekawą teraźniejszością. Staramy się łączyć tradycję z nowoczesnością, proponując widzom różnorodny repertuar – od klasyki po współczesne dramaty – nie zapominając o młodszej publiczności. Chcemy być teatrem otwartym, bliskim ludziom, miejscem, gdzie można przeżyć emocje, zastanowić się nad ważnymi sprawami, a czasem po prostu oderwać od codzienności.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jak Pan uważa, czy dzisiaj teatr jest popularniejszy i bardziej pożądany niż film? 

    Film i teatr to dwie różne formy opowiadania historii, które trafiają do ludzi w odmienny sposób. Film ma siłę docierania do mas, jest łatwiej dostępny. Ale teatr ma w sobie coś unikalnego – żywą energię spotkania aktora z widzem tu i teraz. To doświadczenie jest niepowtarzalne i myślę, że dla wielu osób wciąż bardzo pożądane.

    Czy Pana zdaniem teatr podlega trendom?

    Oczywiście, teatr, jak każda forma sztuki, podlega pewnym trendom, choć może nie w tak dynamiczny sposób. Zauważamy zmiany w tematyce poruszanych sztuk, w języku, jakim się posługujemy na scenie, czy w wykorzystaniu nowych technologii. Czasem wracamy do klasycznych form, ale interpretujemy je na nowo, w kontekście współczesnych problemów. Myślę, że teatr po prostu żyje i reaguje na to, co dzieje się dookoła nas. Nie chodzi o ślepe podążanie za modą, ale o to, by być w dialogu z teraźniejszością i szukać nowych, ciekawych form wyrazu.

    Jaki repertuar będą przeważał w teatrze w najbliższym roku?

    Planując najbliższy rok, który notabene jest rokiem jubileuszowym naszego teatru – obchodzimy właśnie 50-lecie działalności – stawiamy na różnorodność. Będą klasyki w nowych odsłonach, współczesne dramaty poruszające ważne tematy, a także propozycje dla najmłodszych. Chcemy oferować zarówno kameralne historie, jak i większe widowiska, mając na celu zaskoczenie i zainteresowanie naszej publiczności. Zależy nam, by każdy widz znalazł u nas coś dla siebie.

    Czytaj więcej: Małe co nieco o współczesnym polskim teatrze na Litwie

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 18 (49) 03-09/05/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Sposoby na ugryzienia i użądlenia owadów

    — W naszym kraju nie ma zbyt dużo komarów, os, pszczół czy szerszeni. One są dokuczliwe, ale nie są niebezpieczne dla zdrowia osób, które nie mają alergii. Przed tymi...

    Sadownicy i ogrodnicy po tegorocznych przymrozkach: „Sytuacja tragiczna”

    — Sytuacja jest po prostu tragiczna. Rolnicy mocno ucierpieli w tym roku. Niektóre sady i ogrody jagodowe zmarzły w 100 proc. Rzepak i inne zimowe zboża również ucierpiały, a...

    Maj poświęcony osobom najbliższym

    — Maj został już ogłoszony Miesiącem Rodziny, dając nam możliwość obchodzenia jednych z najpiękniejszych świąt poświęconych najbliższym nam osobom: niedawno pozdrawialiśmy nasze matki, babcie i opiekunów w Dniu Matki,...