Wczoraj, 13 stycznia, powinna była zapaść decyzja dotycząca losu sowieckich rzeźb na Zielonym Moście w Wilnie.
Posiedzenie specjalnie powołanej rady ds. oceny dziedzictwa kulturowego zakończyło się bez rezultatu. Dyskusja na ten temat po raz kolejny została odłożona na czas nieokreślony.
„Departament Dziedzictwa Narodowego przy Ministerstwie Kultury polecił Państwowej Komisji ds. Dziedzictwa Kulturowego utworzenie komisji, która dałaby ostateczną ocenę tych sowieckich rzeźb pod względem historycznym i artystycznym” — poinformowała „Kurier” Eimantė Daukšaitė, rzeczniczka prasowa departamentu.
Rzeźby, które istnieją na moście od roku 1952 roku, przedstawiają czerwonoarmistów, kołchoźników, robotników i studentów. Są objęte ochroną jako zabytki dziedzictwa kultury, ale wywołują wiele kontrowersji wśród mieszkańców stolicy.
Jedni są za ich demontażem, ale inni uważają, że spuścizny historycznej, w tym również z okresu sowieckiego, nie można oceniać w sposób jednoznaczny.
Jeszcze w ubiegłym roku mer Wilna Artūras Zuokas mówił o rekonstrukcji metalowych pomników. Prawdopodobnie koszta jej wyniosłyby około 250 tys. litów.
„Obiekty, które są chronione przez państwo, są wpisywane do specjalnego rejestru przez radę oceniającą, do której należą naprawdę wykwalifikowani specjaliści. Teraz chodzi o to, czy wykreślić sowieckie rzeźby z tego rejestru, czy je tam zostawić” — powiedział w rozmowie z „Kurierem” Virgilijus Kačinskas, dyrektor Centrum Dziedzictwa Kulturowego.
Wielu wilnian chciałoby jednak, aby rzeźby zostałyby usunięte, ponieważ kojarzą się z okupacją sowiecką.
Jeżeli komisja uzna, że te obiekty nie posiadają żadnej wartości artystycznej i historycznej — to wcale nie oznacza, że zostaną automatycznie usunięte z mostu.
„Przed kilkoma laty specjaliści dziedzictwa kulturowego uznali te obiekty za chronione przez państwo i dopatrzyli się w nich istotnej wartości. Teraz pracownicy naszego centrum będą analizować poprzednio podjętą decyzję. Przyznam, że trochę mnie to zdziwiło. Ale już przystępujemy do pracy, ponieważ czas nagli. Sprawa ta zbyt długo była w zawieszeniu. Mam nadzieję, że jak najprędzej podejmiemy odpowiednią decyzję w tej sprawie” — dodał Virgilijus Kačinskas.
Różnie też odnoszą się do sowieckich rzeźb na Zielonym Moście kandydaci na mera Wilna.
Przeciwko usunięciu rzeźb opowiada się obecny mer Wilna Artūras Zuokas, który twierdzi, że rzeźby należy zostawić jako historyczną pamiątkę. Podobnego zdania jest socjaldemokrata Gintautas Paluckas.
Za natychmiastowym usunięciem sowieckich rzeźb z Zielonego Mostu opowiada się konserwatysta Mykolas Majauskas, który odbiera je jako szyderstwo z ofiar reżimu sowieckiego.
Wtóruje mu liberał Remigijus Šimašius, który twierdzi, że turyści fotografując się przy nich, przyczyniają się do tworzenia wizerunku Wilna, jako miasta postsowieckiego.
Narodowiec Julius Panka proponuje „kulturalnie zdemontować” wszystkie sowieckie symbole, a Petras Gražulis z Partii „Porządek i Sprawiedliwość” proponuje ustawić tam rzeźby litewskim bohaterom.
Naglis Puteikis z ramienia Partii „Lietuvos sąrašas” zostawiłby te obiekty jako pomnik „demagogii litewskich polityków”.
Liderowi Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europosłowi Waldemarowi Tomaszewskiemu sowieckie rzeźby nie przeszkadzają. Jego zdaniem, stolica ma „ważniejsze problemy” niż dyskusje na temat rzeźb.
Warto przypomnieć, że na Litwie wszystkie pomniki z okresu sowieckiego zostały przewiezione i wyeksponowane w Parku Grūtas — niedaleko od miasteczka Druskienniki.