Nieliczną (4,4 proc.), ale wyróżniającą się grupę stanowią Gagauzi. Są pochodzenia tureckiego, ale wyznają prawosławie. Wyraz „gagauz” pochodzi właśnie z języka tureckiego i oznacza „zdrajca”, a chodzi tu o zdradę wiary. Na terytorium dzisiejszej południowej Mołdawii osiedlili się w XVIII w., piśmiennictwo gagauskie opracowano dopiero w połowie XX w.
U schyłku Związku Sowieckiego społeczeństwo Gagauskie było niezwykle aktywne. 19 sierpnia 1990 r. proklamowano Gagauską Republikę Socjalistyczną, separatystyczną w odniesieniu do Mołdawskiej SRR, ale pozostającą w składzie ZSRS. Dlatego po rozpadzie Związku stosunki mołdawsko – gagauskie kilka lat były napięte i dopiero w 1994 r. Gagauzi otrzymali status autonomii.
Językami urzędowymi, zamieszkałej w 80 proc. przez Gagauzów autonomii, są gagauski, mołdawski i rosyjski. W praktyce najczęściej się używa rosyjskiego. Prorosyjskie sympatie ukazały się również w 2008 r., kiedy parlament gagauski przegłosował uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Ostatnio natomiast po parafowaniu przez Mołdawię w listopadzie 2013 roku umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, parlament Gagauzji zorganizował referendum — czy ludność chce integracji z Unią Europejską, czy z tworzoną przez Rosję unią celną. Przegłosowano wyjście Gagauzji z Mołdawii, gdyby ta utraciła status suwerennego państwa. Władze Mołdawii uznały decyzję za nielegalną, wykraczającą poza kompetencje parlamentu Gagauzji. Zarzucono jednocześnie sfałszowanie referendum, gdyż ilość oddanych głosów była większa od ilości zamieszkujących ten region na stałe.
Autonomię Gagauską można zaliczyć jako niepokorny, ale kontrolowany region. Inaczej jest z Naddniestrzem.
Dostanie się z Kiszyniowa do nieuznawanej przez Mołdawię Republiki Naddniestrza w zasadzie nie stwarza problemów. Wsiadasz do królującej na mołdawskich drogach „marszrutki” i niedługo już jesteś „na granicy”. Nieistniejącej na mapach, ale… kilka z rzędu posterunków, tak zwanych KPP (ros. kontrolno propusknoj punkt), nie pozwala rozluźnić się. Pierwszy postój – sprawdzenie tożsamości podróżnych oraz wypełnienie druczka, tzw. „Migration Card”. Następnie mija się placówki rosyjskich żołnierzy — „mirotworców” przy wozach pancernych. Wjeżdżając do Naddniestrza, ponownie sprawdza się tożsamość oraz wypełnione „karty”. Zabawy w uprzejmość na KPP nie ma. Badawcze i podejrzliwe spojrzenia wojskowych, zwracających się ostro, w trybie rozkazującym.
Kiedy zawahaliśmy się nad decyzją, na ile czasu planujemy pobyt w Naddniestrzu, oficer Perkow na „migracyjnej karcie” dopisał, że ich terytorium mamy opuścić tego dnia do godz. 20.30, a należy pamiętać, że pobyt w Naddniestrzu
powyżej 12 godz. powinno się zalegalizować na posterunku milicji lub w hotelu.
Często odczuwalne są echa konfliktu oraz niechęć do obcych. Zagadnąłem na postoju przed Benderami starszą wiekiem kobietę — „wasze miasto jest podzielone, skoro Dniestr płynie środkiem Bender?”. W odpowiedzi ujrzałem w oczach kobiety pioruny i usłyszałem wyrzucane z nienawiścią słowa: „Jak? Głupstwo to! Nigdy! Całe Bendery należą do Naddniestrza!”.
Bendery znane są z zabytkowej twierdzy, która niejednokrotnie przechodziła z całym miastem z rąk do rąk. Zbudowana w XV w. przez genueńczyków o nazwie Tigina, po stu latach zdobyta przez Turków, którzy nazwę zmienili na Bendery. Od 1812 r. z Besarabią należała do Rosji. W tym okresie podobno służył tam na żołdzie rosyjskim słynny awanturnik baron Münchhausen. W XX w. miasto jakiś czas należało do Rumunii, a teraz do separatystycznej Mołdawskiej Republiki Naddniestrza, co podkreśla umieszczony nad bramą zamku herb miasta — dwugłowy orzeł, a przy bramie plejada popiersi rosyjskich i sowieckich generałów.
Naddniestrze – to jak dziecko bez matki, bez korzeni i fundamentów historycznych, konkretnie określonego etnicznie terytorium. Dlatego jak sierota ucieka pod opiekę Rosji. Obszary Naddniestrza w swoim czasie należały kolejno do Rusi Kijowskiej, plemion Pieczyngów, Złotej Ordy, w XV w. część do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a część do Hospodarstwa Mołdawskiego, aż trafiły pod panowanie Turcji, a następnie Rosji. Dopiero władza sowiecka nadała jakiś osobny status prawny temu terytorium, w 1924 r. powołując na terenie Ukrainy Mołdawską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką. Miała ona być odskocznią do zaanektowania terenów położonych po prawej stronie Dniestru, których włączenia do Rumunii Kreml nigdy oficjalnie nie uznał, a zrealizował plany w 1940 r.
Jednakże terytorium pozostało zróżnicowane narodowościowo, z niedużą przewagą Mołdawian. Problemy rozpoczęły się podczas rozpadu Związku Sowieckiego. Ostatni spis ludności w ZSRR z 1989 roku wskazywał, że na 750-tysięczną populację Naddniestrza w 39 proc. składali się Mołdawianie, w 26 proc. Ukraińcy, a w 23 proc. Rosjanie. Część Mołdawian nie ukrywała dążeń do połączenia się z Rumunią, kościół również, a wprowadzenie alfabetu łacińskiego ostatecznie wywołało opór tzw. rosyjskojęzycznej ludności. 2 września 1990 r. w Tyraspolu proklamowano Naddniestrzańską Republikę Mołdawską, z własnym parlamentem i urzędem prezydenta, czego oczywiście nie uznano w Kiszyniowie.
„Była to walka była między zwolennikami a przeciwnikami połączenia się z Rumunią” – opowiadał poznany w Terespolu Daniła, o narodowości bułgarskiej, mający dziadka Polaka z Galicji. „Pjanaja rewolucija” — również takie określenie o 1992 r. usłyszałem w Naddniestrzu. „Pjanaja, ponieważ stosunki narodowościowe sąsiedzi nieraz wyjaśniali wieczorem, po dobrym kieliszku, a strzelbę albo i kałacha miało wielu”. Tworzono „milicje pracownicze”, na bazie których powstały regularne siły zbrojne. Oczywiście dozbroić się pomogła trzecia strona…
W marcu 1992 roku wybuchł otwarty konflikt, którego kulminacją była bitwa o położone na prawym brzegu Dniestru miasto Bendery. Zwycięsko wyszły z niej siły Naddniestrza, ale to dzięki wsparciu 14. armii rosyjskiej gen. Lebiedzia. W lipcu 1992 r. w Moskwie podpisano porozumienie o zasadach pokojowego rozwiązania konfliktu w Naddniestrzu, przewidujące natychmiastowe zawieszenie broni i ustanowienie trójstronnych sił pokojowych złożonych z oddziałów rosyjskich, mołdawskich i naddniestrzańskich.
Moskiewskie porozumienie położyło kres przemocy, ale jak dotąd nie udało się znaleźć trwałego rozwiązania konfliktu o Naddniestrze, w czym jedną z zasadniczych przeszkód jest obecność sił rosyjskich, których usunięcia chciałaby strona mołdawska, ale co jest nie do zaakceptowania dla separatystów, dopóki nie zostanie określony status Naddniestrza.
O walkach w Benderach świadczy cmentarz i pomnik „Obrońców Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej, ludności cywilnej, zmarłych od ran i zaginionych bez wieści w mieście Bendery podczas Agresji Nacjonalistów Mołdawskich”. Informuje się, że wiosną i latem 1992 roku zginęło 489 ludzi. W tym 357 obrońców, 132 cywilów – m. in. 31 kobiet i 5 dzieci. Zaginęło bez wieści 87, z ran zmarło 40. Na cmentarzu znajdują się również przeniesione tam szczątki żołnierzy rosyjskich z różnych wojen z XIX w., co dodatkowo podkreśla więź Naddniestrza z Rosją.
Również w innych miejscach w Benderach więź taką zauważyć nietrudno. Przed mostem na Dniestrze, podobnie jak na przedpolach miasta, pod maskującą siatką i błękitną flagą, ustawione są BTR-y, a obok kręcą się na warcie rosyjscy żołnierze. Inny wóz pancerny ustawiono jako monument przypominający o walkach, a za nim pomnik oraz popiersie gen. Lebiedzia, który dla jednych stał się symbolem niezależności i pokoju, innym natomiast – rosyjskiej agresji.
Ogólnie w Naddniestrzu czuję się atmosferę niepewności jutra. Turystę z plecakiem często odprowadzają niechętne spojrzenia, brakuje też zwyczajnej uprzejmości, z czym i u nas nieidealnie, lecz tam dopiero odczuwa się różnicę. Stosunkowo duża ilość żołnierzy, pomników i cmentarzy wojskowych w centrum Terespola i Bender oraz propagandowe plakaty utrzymują mieszkańców w stanie zagrożenia i czujności.
Cdn.
Pocz. w nr 21 (17 552)
7. Dostanie się z Kiszyniowa do nieuznawanej przez Mołdawię Republiki Naddniestrza w zasadzie nie stwarza problemów. Wsiadasz do królującej na mołdawskich drogach „marszrutki” i niedługo już jesteś „na granicy” Fot. Waldemar Szełkowski
8. i 9. zdjęcia obok:
Nieuznawane Republiki Naddniestrza oraz Północnego Cypru prawnie nie mogą stosować systemu wizowego, więc zastępuje je wypełniony na granicy druczek o dumnej nazwie Migration Card bądź Vize Fot. Waldemar Szełkowski
10.Przynależność miasta Bendery do separatystycznej Mołdawskiej Republiki Naddniestrza podkreśla umieszczony nad bramą zamku herb miasta — dwugłowy orzeł Fot. Waldemar Szełkowski