Prokuratura Generalna RL oskarża byłego ministra obrony ZSRR, marszałka Dmitrija Jazowa, o zbrodnie przeciwko ludzkości oraz domaga się dla niego dożywocia.
Takiej kary zażądała na wtorkowym posiedzeniu sądu prokurator Daiva Skorpuskaitė-Lisauskienė. Jazow oskarżany jest o zorganizowanie w 1990 r. grupy przestępczej składającej się ze 160 żołnierzy oraz polityków, celem której było ponowne przyłączenie Litwy do ZSRR.
W sprawie 13 Stycznia oskarżonych jest 67 osób, w większości obywateli Rosji, Białorusi i Ukrainy. Przypisuje się im szereg zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Przesłuchano ponad tysiąc świadków, 500 osób jest poszkodowanych. Akta sprawy liczą ponad 709 tomów, oskarżonych broni 65 adwokatów.
Marszałek Związku Radzieckiego, były minister obrony ZSRR, członek Komitetu Centralnego KPZR, obecnie 93-letni Jazow mieszka w Moskwie i w procesie nie uczestniczy. W sierpniu 1991r. Jazow był jednym z organizatorów tzw. puczu Janajewa. Zamach ten, zwany również puczem sierpniowym, był próbą przejęcia władzy w Związku Radzieckim przez liderów KPZR. Na czele tego komitetu stał wiceprezydent ZSRR, Giennadij Janajew.
Po fiasku sierpniowego puchu Jazow trafił do więzienia. Dzięki amnestii został zwolniony i odzyskał wojskową emeryturę. W 2014 roku został osobiście nagrodzony przez prezydenta Rosji Władimira Putina Orderem Aleksandra Newskiego.
W Wileńskim Sądzie Okręgowy byłego ministra obrony ZSRR reprezentuje adwokat z urzędu. Poza Jazowem prokuratura żąda dożywocia dla generała Władimira Uschopczika, ówczesnego dowódcy garnizonu wileńskiego.
– Pomimo tego, że w przypadku większości oskarżonych wyroki zostaną wydane zaocznie, sprawiedliwość jednak powinna być wymierzona. Sąd słusznie uznał, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kontynuować rozpatrywanie sprawy pod nieobecność oskarżonych. Są to osoby, które pełniły kierownicze stanowiska w KPZR, w ministerstwach obrony i spraw wewnętrznych, w Komitecie Bezpieczeństwa Państwa (KGB) i jednostkach wojskowych. Bardzo szkoda, że Rosja i Białoruś odmówiły Litwie współpracy w ramach dochodzenia – powiedział w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Arvydas Anušauskas, poseł na sejm, historyk, członek sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Proces w sprawie 13 Stycznia ruszył w 2016 roku. Na pierwszym posiedzeniu sądu było obecnych jedynie dwóch oskarżonych: rosyjski oficer rezerwy Jurij Mel, który został aresztowany na Litwie w 2014 roku, oraz były szef służby rosyjskiego rakietowo-artyleryjskiego uzbrojenia, Giennadij Iwanow. Utrzymywał on, że był jedynie świadkiem tragicznych wydarzeń, później złożył prośbę o zwolnienie z jednostki wojskowej. Mel także twierdził, że jest niewinny. Jednak według litewskich śledczych, człowiek ten znajdował się w jednym z radzieckich czołgów, które przypuściły szturm na wieżę telewizyjną.
W charakterze świadka na proces został wezwany również pierwszy i jedyny prezydent ZSRR, Michaił Gorbaczow. Michaił Gołowatow, który jest figurantem sprawy 13 Stycznia, oświadczył, że Gorbczow musiał wiedzieć o zajściach w Wilnie. W 2016 r. sąd spróbował skontaktować się z Gorbaczowem. Został wysłany list na adres Fundacji Michaiła Gorbaczowa, gdzie została zawarta informacja o datach posiedzeń sądowych. Jednak były prezydent ZSRR nie odpowiedział na listy.
Litwa, jako pierwsze państwo w składzie ZSRR, uchwaliła Akt Niepodległości w marcu 1990 roku. 11 stycznia 1991 r. ówczesny prezydent ZSRR, Michaił Gorbaczow, zażądał od Litwinów, by przywrócili radzieckie ustawodawstwo i konstytucję ZSRR. Dwa dni później na ulicach Wilna pojawiły się radzieckie czołgi. Wojska sowieckie dokonały szturmu na wieżę telewizyjną oraz gmach Litewskiego Radia i Telewizji w Wilnie 13 stycznia 1991 r. Obiekty były chronione przez cywilów. Podczas szturmu zginęło 14 osób, a kilkaset zostało rannych.