W czwartek w życie wszedł trzeci pakiet sankcji Unii Europejskiej wobec Republiki Białorusi. Jest to odpowiedź na represje władz Białorusi wobec własnych obywateli i dziennikarzy międzynarodowych. Sankcje obejmują 29 osób i siedem podmiotów.
Czytaj więcej: Aresztowany dziennikarz: „Na Białorusi ruszył proces, którego nie da się już zatrzymać”
Sankcje dla prowodyrów
Sankcje obejmują najważniejszych urzędników, którzy są odpowiedzialni za brutalne tłumienie protestów oraz za stosowane tortury wobec opozycjonistów i dziennikarzy. Obejmują także firmy czerpiące korzyści ze współpracy z reżimem Alaksandra Łukaszenki. To m.in. zakaz podróżowania do UE i zamrożenie aktywów w bankach.
Sankcje były przygotowywane od listopada po tym, gdy ministrowie spraw zagranicznych krajów Unii Europejskiej dali zielone światło.
Przygotowanie pakietu sankcji przyspieszyło, gdy przyszły informacje o zamordowaniu 31-letnie Ramana Bandarenki, który w wyniku ciężkich obrażeń zmarł 12 listopada. Został pobity po tym, gdy zwrócił uwagę zamaskowanym mężczyznom (białoruski odpowiednik tituszek), aby nie zrywali biało-czerwono-białych flag. Zawieziono go pobitego na komisariat, skąd zabrała go karetka. Mimo operacji, młodego człowieka nie udało się uratować.
Czytaj więcej: Bojówki dresiarzy, tzw. tituszki, grasują. Ukraina na progu wojny domowej?
Na czarnej liście dotychczas prócz Łukaszenki znalazł się m.in. jego syn Wiktar, który jest doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego i członkiem Rady Bezpieczeństwa, a także szef prezydenckiej administracji Ihar Siehiajenka, szef KGB Iwan Tertel, dowódca jednostki ALFA Siarhiej Zbukow oraz inni przedstawiciele resortów.
Na Białorusi od wyborów prezydenckich 9 sierpnia trwają protesty, których uczestnicy domagają się ustąpienia Łukaszenki.
Czytaj więcej: Białorusini po latach znów odznaczeni Nagrodą Sacharowa — za walkę o wolność
Opr. własne
Na podst.: Komisja Europejska, inf. własne