30 marca 1739 r. w Mosarzu urodził się ks. Paweł Ksawery Brzostowski, twórca Rzeczpospolitej Pawłowskiej.
– To postać, która dziś nie przestaje inspirować. Był człowiekiem, który w świecie rządzonym za pomocą przymusu nie bał się wolności – mówi Krystyna Karpicz, nauczycielka historii w Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach.
Paweł Brzostowski pochodził z zacnego rodu o wielkich tradycjach. Staranne wykształcenie łączył z zaangażowaniem społecznym i politycznym. Jego życie zmieniło się w 1767 r., gdy kupił dobra Merecz, które nazwał potem od swego imienia, Pawłowem.
Postawił na wolność
Stan majątku nie napawał optymizmem, o czym pisał Brzostowski: „Widziałem nie bez żalu wieśniaków tamecznych w ostatniej gnuśności i podłości umysłu pozostających, bez żadnej industryi i prawdziwej dla rolnictwa ochoty. (…) Przekonać siebie nie mogłem, ażebym dłużej znieść mógł ten stan nieszczęśliwy ludu chrześcijańskiego, ludu mojemu rządowi powierzonemu, ludu mnie ulubionego”. Ten nieznośny stan nie poskutkował jednak ucieczką i zniechęceniem, ale wręcz przeciwnie – napełnił właściciela Pawłowa chęcią do bardziej zintensyfikowanej pracy.
Brzostowski nie miał wątpliwości, że brak motywacji zobowiązanych do pańszczyzny chłopów przekłada się na niskie dochody gospodarstwa. Po dwóch latach zarządzania majątkiem zdecydował się więc na całkowitą zmianę sposobu działania swoich dóbr. Dał swoim chłopom wolność. Nie byli już przypisani do ziemi, mogli opuścić jego dobra pod warunkiem znalezienia dla siebie zastępstwa lub zapłaty 200 zł, co nie było nieosiągalną sumą. Zwolnił ich również z pańszczyzny, w zamian za czynsz. Aby lepiej zorganizować działanie majątku, powołał administrację i samorząd, które nadzorowały prace i powinności wobec dworu. Organizował zebrania chłopów, na których składali sprawozdania ze stanu swojego gospodarstwa, rozwinął także system motywacji, w którym obecne były nie tylko kary, ale również nagrody. Zły gospodarz w dobrach Brzostowskiego nie mógł czuć się pewnie – groziło mu nawet usunięcie z ziemi. Dobry mógł liczyć na „czapką z wierzchem czerwonym, baranym czarnym obłożoną” i zjedzenie wspólnego obiadu z właścicielem dóbr.
Czytaj więcej: Soleczniki: miasteczko się rozwija, ale… traci mieszkańców
Życie godne, ale wódka droga
Brzostowski w swojej ustawie regulował szereg obszarów chłopskiego życia. Poprzez wyznaczonego urzędnika pilnował, by „nie była gnuśność w rolnictwie, życie bezżenne bez przyczyny, długi niepotrzebnie zaciągnione”. Określił również sposób ubierania się chłopów. Kobiety w jego dobrach nosiły niebieskie spódnice i kamizelki oraz białe fartuchy, mężczyźni – niebieskie, sukienne żupany bez kontusza, czerwone pasy i zielone czapki z białym barankiem. Dbał o to, by w jego dobrach było pod dostatkiem wszystkiego, z wyjątkiem alkoholu. „Wódka u mnie droga i, choć mam bardzo szczupłą intratę, wolę jednak na sobie to znieść, bylebym tę garstkę mi powierzonych ludzi uszczęśliwił” – pisał.
Oczywiście, podniesienie poziomu życia i efektywności pracy chłopów byłyby bardzo trudne, gdyby nie oświata. Brzostowski zatroszczył się o to, by chłopi w jego dobrach mieli możliwość nauki czytania i pisania, a także nauczyli się podstaw rachunkowości, która była bardzo przydatna w prowadzeniu własnego gospodarstwa. Aby utrwalić przekazywaną przez siebie wiedzę, wydał w 1870 r. książkę „O rolnictwie dla wygody gospodarzy w Pawłowie mieszkających”, a piętnaście lat później z jego polecenia powstał podręcznik rolnictwa chłopskiego, „Książka dla gospodarzy z rozkazu jednego polskiego patrioty napisana”.
Pierwsza europejska konstytucja
Eksperyment Brzostowskiego nie przypadł do gustu wszystkim, a twórca Republiki Pawłowskiej miał sporo wrogów. Do swojego projektu udało mu się jednak przekonać króla Stanisława Augusta. Ustawa Brzostowskiego, która regulowała życie w jego dobrach, doczekała się zatwierdzenia przez sejm 4 kwietnia 1791 r., stając się tym samym pierwszą w Europie konstytucją. Państwo, w którym obowiązywała, nie było wprawdzie wielkie, ale efekty, które udało się osiągnąć, można uznać za naprawdę imponujące. Rzeczpospolita Pawłowska obejmowała obszar ponad 3 tys. ha, poza własną konstytucją miała również herb, pieniądze, sejm, skarb, kasę samopomocy i szkołę. Eksperymentalne państwo księdza Brzostowskiego w Pawłowie przetrwało 25 lat. Kres położyły mu nie trudności wewnętrzne, ale rozbiory.
Warto zauważyć, że wysiłek Brzostowskiego spowodował nie tylko rozwój jego majątku, ale zaowocował świadomością odpowiedzialności wśród chłopów za losy całego kraju. Wojska Republiki Pawłowskiej wzięły udział w insurekcji kościuszkowskiej, poparły również powstanie listopadowe, za co spotkały je dotkliwe prześladowania ze strony władz carskich. Sam ksiądz Brzostowski po rozbiorze schronił się przed prześladowaniami w Saksonii. Powrócił w 1800 r. do Turgiel. Zmarł 17 listopada 1827 r.
Ruiny, które nadal żyją
Dziś o postaci Brzostowskiego przypomina szkoła i poświęcone mu muzeum w Turgielach. Świadectwem wielkości dzieła jego życia są również ruiny Pawłowa, które zabezpieczone i uporządkowane, przyciągają turystów.
– To miejsce jest bardzo chętnie odwiedzane, od kiedy zostało uporządkowane. Często tamtędy przejeżdżam i niemal zawsze można zobaczyć tam samochody. Bardzo często Pawłowo jest odwiedzane również w ramach jednodniowej wycieczki po rejonie solecznickim. To taka trasa od pałacu Balińskich w Jaszunach, przez Pawłowo, Turgiele do Taboryszek, gdzie znajduje się Muzeum Anny Krepsztul. Ruiny Pawłowa to również bardzo popularne miejsce na różnego rodzaju wydarzenia czy choćby ślubne sesje fotograficzne. Niezależnie od tego, kto i w jakim celu odwiedza to miejsce, zawsze może zaczerpnąć trochę również z jego historii, która także dziś jest zaskakująca – zapewnia Krystyna Karpicz.
Czytaj więcej: Zwiedzając rejon solecznicki: Rzeczpospolita Pawłowska
Politycy też mogą się uczyć
Rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego” zauważa, że szczególną rolę Pawłowo odgrywa w świadomości okolicznych mieszkańców.
– Jako nauczycielka zawsze uważałam, że warto wykorzystywać maksymalnie to miejsce na lekcjach historii. Poświęcam Republice Pawłowskiej o wiele więcej czasu, niż przewiduje to program, ale warto, bo uczniowie są bardzo chłonni, gdy historia z podręczników łączy się z historią ich małej ojczyzny. Zwykle odwiedzamy to miejsce i tam poznajemy historię republiki – opowiada Karpicz. – Dla mnie to miejsce ma również bardzo ważny wymiar wychowawczy. Ks. Brzostowski nadal inspiruje. Nie bał się dać ludziom wolności, pokazać, że mogą żyć inaczej niż dotychczas. To wiązało się nie tylko z ryzykiem, ale również z poświęceniem, ogromnym wysiłkiem. To nie tylko wzór dla uczniów czy nauczycieli. Wielu naszych polityków mogłoby się bardziej przyjrzeć tej postaci, by nauczyć się, jak dbać o ludzi i jak gospodarzyć – komentuje nauczycielka.