Roczna już pandemia wiele zmieniła w codziennym funkcjonowaniu społeczności szkolnej – uczniów, abiturientów, studentów. Swoją naukę muszą wykonywać zdalnie – przy pomocy mediów elektronicznych. A to, zdaniem większości zaniepokojonych rodziców – uwypukliło problem nadmiernego emocjonalnego obciążenia uczących się w domu.
Dostosować się do innego świata
Tegoroczne, lutowe badania opinii publicznej wykonane przez spółkę Norstat na zlecenie wydawnictwa Šviesa, wykazały niepokojącą tendencję psychologicznego obciążenia na skutek nauki zdalnej.
„Zmiany zachowania dzieci to lustrzane odbicie ich emocjonalnego stanu. Przecież im bardziej się przemęczamy w codziennym życiu, w monotonii, tym bardziej stajemy się źli. Nastąpiła potrzeba dostosowania się do innego świata, kiedy brakuje bezpośredniego kontaktu” – mówi Simonas Šabanovas, doktor nauk socjalnych Uniwersytetu Wileńskiego.
Uczeń – przewodnikiem dla nauczyciela?
Niestety, często to uczniowie stają się przewodnikami po świecie technologii dla swoich nauczycieli. System szkolnictwa nie był przygotowany na taką zmianę, a nauczyciele nie zostali odpowiednio do tego przygotowani i wyposażeni w odpowiednie materiały i narzędzia np. platformy do prowadzenia zajęć na żywo. Nauczanie zdalne pokazało, jak archaiczne są metody nauczania niektórych nauczycieli i jak wielki jest ich opór przed dokonaniem zmian.
Czytaj więcej: Kwarantanna w placówkach oświatowych: co trzeba wiedzieć?
Pierwsze oznaki niepokoju
W najkorzystniejszej sytuacji dotyczącej zdalnego uczenia się znajdują się dzieci, których rodziny charakteryzują się silnymi więzami wewnątrzrodzinnymi. W takiej rodzinie rodzice pełnią rolę doradców, przewodników, a to w dużym stopniu ułatwia takiej rodzinie dobre funkcjonowanie w procesie nauki na odległość.
Ale z tegorocznych badań wynika, że zaledwie kilka procent respondentów-rodziców zauważyło dodatnie strony nauki on-line.
Najczęściej – w prawie 40 proc. wypowiedzi było zaznaczane, że dziecko stało się bardziej nerwowe, agresywne.
W 33 proc. wskazano, że jest mniej skłonne do obcowania, a w 29 proc., że jest coraz bardziej rozkojarzone.
Oprócz strat w procesie edukacyjnym i rozwojowym wyróżnić należy również straty w sferze społecznej. Uczniowie w obliczu monotonnego nauczania on-line nie utrzymują bezpośrednich kontaktów z rówieśnikami.
Dzieciom brakuje wspólnego przeżywania radości i porażek, spotykania się na przerwach, a nawet dotyku (witania się, poklepywania, trzymania się za ręce, a nawet dokuczania sobie…), co – zdaniem psychologów – stanowi ważny element rozwoju psychomotorycznego.
Bardzo ważna pomoc rodziców
„Zwiększenie poziomu zaniepokojenia dzieci najczęściej i najszybciej mogą zauważyć rodzice. Pamiętajmy, że rozwijamy się w relacjach z drugim człowiekiem. Relacja to miejsce wymiany emocji, rozumienia swoich potrzeb i odpowiadania na komunikaty, które wysyłają nam inni. Nauczanie zdalne znacznie zubaża ten proces rozwojowy” – zaznacza Asta Blandė, psycholożka dzieci i nastolatków, autorka książek.
Do emocjonalnych minusów nauki zdalnej dodaje się i zwiększony bagaż elektronicznego tornistra.
Z badań wynika, że aż 50 proc. rodziców uczniów młodszych klas twierdzi, że ich dzieci muszą coraz więcej uczyć się samodzielnie.
Z kolei 40 proc. rodziców uczniów klas starszych stwierdziło wzrost potrzeby nauki samodzielnej.
Czytaj więcej: Pomoc psychologiczna jest zawsze pożyteczna, niezależnie od tego, czy pandemia jest, czy jej nie ma
Potrzeba zawodowej pomocy
Negatywną konsekwencją spowodowaną izolacją dzieci jest uniemożliwienie im bezpośredniego dostępu do psychologa szkolnego. Niestety, nawet jeżeli te spotkania mogą odbywać się w formie on-line, to nie zawsze dziecko ma możliwość i przestrzeń, aby mogło poczuć się na tyle bezpiecznie i porozmawiać szczerze z psychologiem o trudnościach, jakich doświadcza. Kolejną negatywną konsekwencją jest zwiększone ryzyko pogłębiania się uzależnienia uczniów od internetu i urządzeń cyfrowych.
Z badań wynika, że dostęp do konsultacji psychologa miało zaledwie 12 proc. uczących się dzieci.
Tymczasem 52 proc. rodziców twierdzi, że, niestety, istnieje taka potrzeba.