Rozmowa z Petrasem Auštrevičiusem, posłem do Parlamentu Europejskiego.
Od 17 lat, czyli od 1 maja 2004 r., Litwa razem z Polską, Cyprem, Czechami, Estonią, Łotwą, Maltą, Słowacją, Słowenią i Węgrami jest pełnoprawnym krajem członkowskim Unii Europejskiej. W 1995 r. Litwa wystąpiła o członkostwo w UE. W 1999 r. kraj otrzymał formalne zaproszenie do rozpoczęcia negocjacji członkowskich. W 2003 r. odbyło się obowiązkowe referendum, w którym ludzie głosowali za lub przeciw przystąpieniu do Unii Europejskiej. W sumie w wyborach wzięło udział prawie 64 proc. obywateli Litwy zdolnych do głosowania i ponad 91 proc. poparło przystąpienie Litwy do UE. W całym okresie negocjacji, czyli od 2001 do 2004 r., głównym negocjatorem w sprawie członkostwa Litwy w Unii Europejskiej był Petras Auštrevičius, poseł Parlamentu Europejskiego.
Panie pośle, proszę przypomnieć pokrótce proces negocjacji, co było w nim najtrudniejsze?
To był plan, jak zrobić, żeby nasz kraj zmienił się na lepsze, aby osiągnąć te standardy, które już były w innych krajach Unii Europejskiej. I uczynić to zgodnie z prawem, ponieważ ramy prawne wymagały zmiany, a instrumenty inwestycyjne musiały być stabilne finansowo, aby zmiany mogły być finansowane. No i oczywiście należało zapewnić, żeby to był długotrwaly proces. W negocjacjach staraliśmy się z jednej strony zharmonizować prawo litewskie z prawem unijnym, z drugiej strony – wyodrębnić najsłabsze obszary w kraju. A takich było kilka, przede wszystkim rolnictwo, które pozostawało daleko w tyle pod względem zasobów, możliwości, wsparcia finansowego.
Jeśli chodzi o najważniejsze kwestie negocjacyjne, to oczywiście był problem z elektrownią atomową w Ignalinie. Na Zachodzie elektrownię w Ignalinie uznano za niebezpieczną, ponieważ dosyć często dochodziło do różnorodnych zakłóceń, o których nikt nie informował ludzi. Musieliśmy dojść do kompromisu z Unią Europejską w sprawie terminów jej zamknięcia, kompensaty oraz w sprawie finansowego wsparcia na zamknięcie, ponieważ Litwa nie miała funduszów na jej zamknięcie. Elektrownie działają od 30-40 lat, w tym czasie corocznie powinny być odkładane fundusze, które są następnie wykorzystywane do ich zamykania. Litwa tych funduszy nie miała. Myślę, że Litwa uzyskała najlepsze wyniki negocjacji, co pokazuje wsparcie finansowe na jednego mieszkańca i wszystkie inne wskaźniki.
Czytaj więcej: Unia Europejska chce być potęgą technologiczną: opracowano plan synergii przemysłów
Jak zmieniło się życie codzienne, jakie korzyści odnieśli ludzie po wstąpieniu do unii?
Najważniejsze, co ludzie osiągnęli, to jest równość, możliwość podróży, pracy i rozwoju biznesu za granicą, a także możliwość eksportu do krajów Unii Europejskiej bez żadnych ograniczeń. Poczucie, że jesteśmy razem, żyjemy w tej samej rodzinie, którą rozumiemy, działamy na tych samych zasadach, co jest wielkim dobrem dla nas. Proszę zobaczyć, ile młodzieży z Litwy zakończyło wyższe studia w krajach europejskich i wróciło do kraju z nowymi kompetencjami, doświadczeniami. Teraz wracają emigranci, przywożąc ze sobą swoje doświadczenie z zagranicy, inwestują tutaj. Zobaczcie, jak Litwa w ciągu tych lat się zmieniła. Dochody ludzi wzrosły, przed wstąpieniem Litwy do unii średnie wynagrodzenie wynosiło zaledwie kilkaset euro, dzisiaj już prawie 1 000. Zainwestowano w szkoły, przedszkola, drogi, kulturę, infrastrukturę. Wystarczy spojrzeć na naszych wschodnich sąsiadów, chociażby na Białoruś, widać od razu różnicę.
Jakie trudności i problemy odczuwane były najbardziej po wstąpieniu do UE?
Problem demograficzny, gdy ludzie otrzymali możliwość swobodnego przemieszczania się do pracy za granicę. Ponad 300 000 osób opuściło kraj. Na jakiś czas to bardzo skomplikowało rynek pracy, ale chcę podkreślić, że na jakiś czas, bo teraz ludzie wracają.
Jakie widać perspektywy na przyszłość?
Obecnie rozmawiamy o ożywieniu i odporności europejskiej gospodarki. Nowy fundusz to ponad 2 mld euro dla Litwy, nowy długoterminowy budżet, a także obranie zielonego kursu. Chciałbym przypomnieć o tej inicjatywie. Litewski sektor energetyczny ulegnie znacznym zmianom w ciągu najbliższych trzech dekad: wraz z odejściem od węgla i gazu w kraju będzie wykorzystywana tylko energia słoneczna, wiatrowa i inna ekologiczna energia. Zmiany pozwolą mieszkańcom zaoszczędzić na kosztach energii i zachęcą ich do założenia nowych biznesów. Taka wizja została określona w krajowym programie zarządzania zmianami klimatu. Zgodnie z planowanymi w agendzie działaniami już do 2030 r. połowa całej energii elektrycznej zużywanej w kraju będzie pochodzić z odnawialnych źródeł energii, a w sieciach ciepłowniczych – co najmniej 90 proc.
Czytaj więcej: Plany na 2021 rok: Unia Europejska na czele starań o odbudowę
Czy kiedykolwiek zastanawiał się Pan, jak by to było, gdyby Litwa nie została członkiem Unii Europejskiej?
Smutno. Wpływ Rosji byłby znacznie większy. Bylibyśmy państwem, nie rozumiejąc, co robi państwo, bez jasnego celu. Na politykę wewnętrzną kraju ogromny wpływ miałby Wschód. Rosja prowadziłaby swoją grę w kraju, zdanie ambasadora Rosji byłoby kluczowe dla przebiegu polityki wewnętrznej. Co dotyczy ekonomiki, to na pewno nie mielibyśmy takich wyników, jakie mamy dzisiaj, bez wsparcia, bez jednolitego rynku bylibyśmy daleko w tyle. Bylibyśmy szarym państwem.
Gdy dyskutuje się o członkostwie w UE od strony negatywnej, prawdopodobnie najbardziej istotnym problemem jest emigracja. Wiele osób opuściło ojczyznę z powodu wyższych płac za granicą. Jak Pan widzi ten problem?
Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Coraz wyższe wynagrodzenia w kraju zachęcają ludzi do powrotu z emigracji. Gdy otrzymują propozycję pracy na Litwie za 1 000 euro, to ludzie zaczynają myśleć o powrocie. Nasze wynagrodzenia wzrastają dużo szybciej niż wynagrodzenia w innych krajach członkowskich. Myślę, że coraz lepsze warunki życia w kraju i coraz wyższe wynagrodzenia spowodują, że coraz więcej obywateli zdecyduje się na powrót. Litwa staje się coraz bardziej atrakcyjna do życia. Myślę, że coraz więcej emigrantów zacznie wracać i wkrótce ta emigracja przyniesie nam korzyści, ponieważ z emigrantami wróci także nowsze doświadczenie.
Skuteczna i bezpieczna szczepionka jest najbardziej prawdopodobnym sposobem powstrzymania pandemii. Czy UE robi wystarczająco dużo, aby zapewnić dostęp do niej wszystkim Europejczykom? Jak Pan ocenia działania Unii Europejskiej w walce z pandemią?
Bez wsparcia Unii Europejskiej w walce z wirusem wyglądalibyśmy dużo gorzej. Gdyby każde państwo europejskie walczyło osobno, byłoby wszystkim gorzej, zwłaszcza państwom mniejszym. Wakcyna przeciwko COVID-19 dla każdego państwa kupującego osobno byłaby o wiele droższa. Unia Eeuropejska tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy z potrzeby bardziej rygorystycznych i dobrze zorganizowanych procedur. Zrobiono zbyt wiele ustępstw wobec producentów szczepionek. UE zdała sobie już z tego sprawę i zaczęła naciskać na producentów, żeby przestrzegali umowy. Obecnie są 53 fabryki produkujące szczepionki, co oznacza, że istnieje już normalny system dystrybucji. Coraz bardziej zbliżamy się do zielonego paszportu. UE w walkę z pandemią wkłada ogromny wysiłek, jest to najwyższy priorytet i mogę to potwierdzić. Były popełnione błędy. Najwyraźniej popełniono błąd, zamykając granice między państwami bez wzajemnego informowania się i wprowadzania nowych warunków, nie informując sąsiednich krajów. To stwarzało wiele problemów dla ludzi. Trzeba było tego unikać. Żałuję, że komisja nie wzięła na siebie więcej uprawnień do rozmawiania ze stolicami, aby nie pozwalać na wprowadzanie jakichkolwiek zmian bez informowania o tym innych państw. Na początku pandemii panowała panika, nikt nie wiedział, jak sobie z nią poradzić. Ta pandemia pokazała nam bardzo jasno, że potrzebujmy zbudować unię bezpieczeństwa zdrowotnego. Nasza unia zdrowotna w UE musi być wspólna. Jedno państwo może wyspecjalizować się w leczeniu jednej choroby, inne państwo w innej, należy wymieniać się doświadczeniem, lekarzami, wtedy będziemy jeszcze silniejsi.