Od pewnego czasu, dzięki nowym rozwiązaniom prawnym, liczba przypadków usiłowania nielegalnego przekroczenia granicy białorusko-litewskiej drastycznie się zmniejszyła. Rejon solecznicki, który znalazł się w epicentrum kryzysu migracyjnego, w zarządzaniu kryzysem uczestniczy od pierwszego dnia, i jak twierdzą władze samorządowe, wydaje na to środki z własnego budżetu.
Rząd obiecał, że na walkę z nielegalną migracją wydzieli dodatkowe kwoty dla samorządów graniczących z Białorusią. Zastępca dyrektora administracji rejonu solecznickiego Grzegorz Jurgo poinformował, że „obietnic na pokrycie wydatków na pewno jest sporo”.
– Czy samorząd będzie ubiegał się o dodatkowe środki? To trzeba mówić o kosztach, które ponosimy już teraz. Jest sporo pytań, na razie bez odpowiedzi, jakie wydatki i w jakim stopniu będą spłacane oraz kiedy to nastąpi. Samorząd od pierwszego dnia uczestniczy w tym kryzysie. Mimo różnych interpretacji czy przemilczania pewnych spraw, już od pierwszego dnia wozimy migrantów ze strażnic. Ze strażnic do szpitali, ze szpitali do strażnic lub z jednych strażnic do drugich strażnic. Robimy testy covidowe, świadczymy pomoc medyczną – komentuje w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Na terenie rejonu solecznickiego, w gminie Poszki, w gmachu byłej szkoły powstało centrum covidowe dla migrantów. Obecnie przebywa tam niemal 30 osób.
Czytaj więcej: VSD: W antyimigranckich protestach nie ma działalności antypaństwowej
– W Poszkach, gdzie jest tymczasowe centrum covidowe dla migrantów, zapewniamy pomoc lekarską. Poza tym musimy dostarczyć różne rzeczy, czy to na przykład jest potrzebna lodówka, czy specjalne wyżywienie dla małych dzieci, czy też w przypadku osób chorych na świerzb – musieliśmy sami kupować medykamenty. Takich przypadków nielegalnej migracji na Litwie dawno nie było i nikt do końca nie wiedział, jak z tym się uporać. Poza tym potrzebny był dodatkowy płot lub wynajęcie dodatkowej ubikacji. Karmimy migrantów. Zgodnie z przetargiem wydajemy 10 euro dziennie na osobę. Wydatki mamy i tych wydatków jest sporo – informuje zastępca dyrektora, który na razie nie mógł odpowiedzieć, ile samorząd wydał już dodatkowych środków z własnego budżetu.
Teraz władze rejonu analizują i obliczają wydatki i pod koniec tygodnia konkretna suma ma być podana do wiadomości publicznej oraz przedstawiona stronie rządowej. Poza tym problem z centrum covidowym polega na tym, że w tym gmachu wcześniej mieściły się administracja gminy oraz lokalne centrum kultury. Dlatego, twierdzi przedstawiciel samorządu, nie da się utrzymać tego centrum przez dłuższy okres, ponieważ w ten sposób byliby pokrzywdzeni mieszkańcy gminy.
Zdaniem Grzegorza Jurgo jednym z największym problemów jest zła komunikacja rządu z władzami samorządów i ich mieszkańcami. Rozmówca sądzi, że wielu problemów udałoby się uniknąć, gdyby z Wilna szedł jasny i precyzyjny przekaz. Niestety, na początku kryzysu w działaniach władz centralnych panował chaos i decyzje były zmieniane co kilka dni, co w oczywisty sposób wpłynęło na nastroje mieszkańców.
Czytaj więcej: Grybauskaitė radzi, jak opanować kryzys migracyjny? „Nie pozuj przy ogrodzeniu, którego nie ma”
– Sytuacja się polepszyła, ale nadal mieszkańcy i samorząd mają pewien niedosyt w komunikowaniu się rządu ze społeczeństwem, jeśli chodzi o podejmowanie i uzasadnianie decyzji – podkreśla Jurgo.
Drugi problem to pomoc medyczna dla migrantów. O ile ciężar związany z centrum covidowym w Poszkach z kilkudziesięcioma pacjentami samorząd jest w stanie udźwignąć, to udzielić pomocy medycznej migrantom w obozie znajdującym się na poligonie nieopodal Rudnik – raczej nie. Samorząd dlatego cieszy się, że do udzielania pomocy ma dołączyć centrum zdrowia resortu spraw wewnętrznych.