Tej jesieni członkowie Towarzystwa „Zawsze wierni »Piątce«” wraz z uczniami i nauczycielami Gimnazjum Inżynieryjnego im. Joachima Lelewela wzięli udział w dwóch wyprawach w ramach akcji patronatu nad grobami profesorów legendarnego powojennego polskiego gimnazjum nr 5 w Wilnie. Przebieg zwiadów do miejsc pochowków wybitnych Polaków relacjonowaliśmy na łamach ,,Kuriera Wileńskiego”. Informowaliśmy też o siedmiu grobach, których, pomimo starań poczynionych w celu ich odnalezienia nie udało się ustalić.
– Tuż w dniu następnym po ukazaniu się publikacji w naszych polskich mediach, w tym w „Kurierze Wileńskim”, otrzymałam miłą wiadomość – mówi Krystyna Adamowicz, dziennikarka, organizatorka spotkań na Antokolu i prezeska Towarzystwa Absolwentów „Zawsze wierni Piątce”.
Zadzwonił absolwent „Piątki” roku 1961 Ryszard Korbutowicz.
– Powiadomił o tym, że odnalazł groby dwóch wybitnych Profesorów: Eugenii Januszkiewiczówny i Bazylego (Wasilija) Tulisowa. W dniach poprzednich, tuż po Święcie Zmarłych, udało się też przy pomocy Janiny Gieczewskiej i jej córki Ewy odnaleźć miejsce spoczynku Janiny Pieniążkowej – opowiada ,,Kurierowi Wileńskiemu” Krystyna Adamowicz.
Zaznacza, że byli to wspaniali Profesorowie oraz wybitni Polacy.
We wspomnieniach byłych uczniów najstarszych promocji „Piątki” postać Eugenii Januszkiewiczówny wywołuje wiele emocji, a przede wszystkim szacunku. Były uczeń Wacław Filipowicz-Jarmołowicz w swych wspomnieniach pisze: ,,Fizyki uczyła nas Pani Eugenia Januszkiewicz. Pamiętam, że przykładała bardzo dużą wagę do stosowania w dydaktyce pomocy naukowych. Zażądała kiedyś, byśmy przynieśli na lekcję fizyki lalkę w celu zobrazowania przepływu prądu elektrycznego i sił magnetycznych w silniku magnetycznym. Przyniosła lalkę moja koleżanka Irka Romańczykówna. Była to bardzo ciekawa lekcja (…). Pani Eugenia była osobą niskiego wzrostu, z widoczną wadą kręgosłupa. Ale stawali przed nią na baczność chłopcy dwukrotnie od niej wyżsi. Nie mogę dotąd pojąć, dlaczego myśmy się jej tak bali. Nie była nawet zbyt rygorystyczna w wystawianiu ocen. Przypominam dość humorystyczne zdarzenie z udziałem Pani Januszkiewiczówny. Lubiła ona chodzić po klasie do tablicy wśród rzędów ławek. Wracała jednak zawsze, idąc tyłem. Ja, siedząc w ławce, musiałem mieć chyba nieco wysuniętą nogę, o którą ona podczas tego powrotu potknęła się i potoczyła się jak kłębek do samej tablicy. Struchlałem z przerażenia! Ale o dziwo, miała tylko bardzo srogą minę, ale nie powiedziała mi ani jednego złego słowa”.
Swymi wspomnieniami o nauczycielce fizyki dzielił się też Rysiek Borejko: „Tak prowadziła lekcje, że słychać było brzęczenie muchy. Był to fenomen też z tego względu, że gdy stała odwrócona tyłem do klasy i pisała coś na tablicy, wszystko widziała, co się dzieje w klasie”.
Czytaj więcej: Wileńska „Piątka”: rodzina, szkoła, pamięć
Idalia Żyłowska tak oto wspominała Panią Januszkiewiczównę: „Niska, przygarbiona, blada od męczących ją chorób, ale oczy miała promieniste. Pewnego dnia szkołę ogarnęło przerażenie: jakiś uczeń starszej klasy pędząc z góry przeskoczył „grozę” szkoły. „Ach! I co?” A nic, poszła swoją drogą, nie słuchając nawet przeprosin. Coraz częściej opuszczała lekcje z powodu swej choroby. Wtedy nas wyznaczała nauczycielkami po kolei. Jej duch był obecny, bo w klasie dalej panowała cisza. A potem był pierwszy pogrzeb, jaki szkoła przeżyła. Ponieważ pogrzebem kierowała szkoła, chowano więc Ją bez księdza. Marian Wojtkiewicz wybrał z kieszeni buteleczkę ze święconą wodą i skropił grób swej niezapomnianej Pani Profesor”.
Eugenia Januszkiewiczówna spoczywa na Nowej Rossie.
– Bazyli Tulisow był wicedyrektorem szkoły oraz wykładał geografię. Przybył do „Piątki” z bagażem przebytych lat w łagrze kazachstańskim. Był ulubieńcem uczniów ze względu na swoją tolerancję, inteligencję. Po latach pracy w „Piątce” przeszedł do szkoły w Jerozolimce, w tamtych latach była tu polska szkoła średnia – wspomina pani Krystyna.
Absolwent szkoły na Piaskach, Piotr Szulski wspominał: „Bazyli Tulisow mieszkał na ulicy Zakretowej, gdzie często bywałem, gdyż nauczyciel pozwolił mi korzystać z własnej biblioteki. Później radził mi, jak się mam zachować w Leningradzie na studiach. Kiedy już po latach zmarł, na pogrzeb przyjechał jego syn archeolog. Jak się okazało, żona Tulisowa wraz z synem wyjechali do Polski, a nasz ulubiony wychowawca został w Wilnie i dalszy los podzielił z siostrą swej żony”.
Spoczywa obecnie na Cmentarzu w Karwieliszkach. Prawdopodobnie początkowo był pochowany na cmentarzu prawosławnym na Lipówce.
„Miłość do geografii zaszczepił mi Nauczyciel Tulisow. Bardzo go szanowałem. On mnie chyba też darzył sympatią. Jakoś będąc na wagarach poszedłem z kolegami na ryby, nad Wilię, nieopodal Zakretu. I o zgrozo: spotkałem tam naszego wychowawcę, też łowiącego ryby. Zapytał tylko, czy biorą i poszedł dalej. Innym razem też nie byłem w szkole, udawałem chorego, smażyłem w domu ulubione placki ziemniaczane. Na pukanie otworzyłem drzwi i zobaczyłem Tulisowa, który przyszedł dowiedzieć się, dlaczego nie ma mnie w szkole. Zjadł połowę blinów, przy wyjściu powiedział smacznego i prosił pozdrowić ciocię i jej męża, z którymi przed wojną był na wycieczkach w Paryżu i Brukseli”– wracając pamięcią do dawnych czasów opowiadał Adam Mickiewicz (!), dziś mieszkający w Anglii. (Wspomnienia te są zaczerpnięte z książki Krystyny Adamowicz „Zawsze wierni Piątce”).
Czytaj więcej: „Piątka” — to współczesność i tradycyjne wartości
– Jeszcze jedna niespodzianka: poszukiwanie miejsca spoczynku niezapomnianej Polonistki Janiny Pieniążkowej, absolwentki Uniwersytetu Jagiellońskiego, bezgranicznie oddanej szkole naszej, uczniom i powstającej w tamtych czasach „Wilii”, trwało niejednokrotnie nie tylko z całą gromadą, ale też pojedynczo. Razem z Panią Juratė Kiliulienė, córką absolwentki Krystyny Pytlewicz, przemierzyłyśmy cały kwartał wskazany przez kancelarię cmentarza na Starej Rossie, gdzie może być pochowana pani Pieniążkowa. Niestety, nie znalazłyśmy – czas starł napisy na nagrobkach. Uczniowie, którzy również gromadą wyruszyli na poszukiwanie grobów Janiny Pieniążkowej i Ludwika Kuczewskiego, też nie znaleźli! Natomiast w rejestrze cmentarza na Starej Rossie znalazłam wpis na kamiennej płycie „Janina Pieniażek, z domu Oziołowska, 1883-1968”. Jednak Pani Janina Gieczewska, absolwentka roku 1946, gdy opowiedziałam, gdzie znaleziono tę nagrobną płytę, zwątpiła – relacjonuje Krystyna Adamowicz.
Otóż okazało się, że jest drugi (?) grób Janiny Pieniążkowej na Starej Rossie, spoczywającej razem z rodziną Uziębłowskich.
– Tajemnicę pochówku, za życia zawsze pełnej fantazji Janiny Pieniążkowej, zostawiamy do dalszego badania. Natomiast, prawdopodobnie, już jesteśmy blisko znalezienia miejsca pochówku prof. Ludwika Kuczewskiego. Niestety, jeszcze nie znaleźliśmy miejsca spoczynku pięciu Wykładowców. Czekamy na pomoc wilnian – dodaje rozmówczyni.
Artykuł ukazał się z inicjatywy Pani Krystyny Adamowicz.