Antoni Radczenko: W XX w. przez Wilno przeszły dwie światowe wojny. To nie był pierwszy raz, kiedy miasto stało się miejscem działań wojennych. Od kiedy Wilno stało się obiektem bezpośrednich ataków wroga?
Tomasz Bożerocki: Z pewnością od wojen krzyżackich. Już w połowie XIV w. odbywały się krzyżackie najazdy. Najazdy były również później. Każdy wiek miał własne niuanse i swoje zagrożenia. W przypadku wieków XV i XVI mamy do czynienia z najazdami tatarskimi. Później pojawiła się groźba najazdów moskalskich. W XVII w. Wilno przez Moskali zostało zajęte.
To właśnie w 1655 r. Wilno po raz pierwszy zostało doszczętnie zniszczone?
Tak, miasto spłonęło. Powstała legenda nawet, że król Jan Kazimierz po wyzwoleniu miasta szukał w Wilnie Wilna. Raczej to fikcja, ponieważ nic nie wiadomo, aby władca po tym zatrzymywał się w Wilnie. Stało się tak, ponieważ w swej większości Wilno było miastem drewnianym. Zachowały się tylko budynki zbudowane z cegły. Zamek Wielkoksiążęcy zachował się, bo na początku XVII w. magistrat wydał rozporządzenie, że wokół zamku mają być domy murowane, aby ogień nie mógł przerzucić się na zamek.
Czy sam pałac królewski został zniszczony?
Tak. Rosjanie pałac zamienili w twierdzę. Przez dłuższy czas wojska Rzeczypospolitej musiały go brać szturmem. To samo dotyczyło wieży Giedymina, gdzie również byli rosyjscy żołnierze. Pałac po tym wydarzeniu był mocno zniszczony. Potem faktycznie nikt zbytnio nie odbudowywał zamku. Bardziej opłacało się go wynajmować mieszczanom. Przez pewien czas działał tam trybunał.
Czytaj więcej: U Baszty Giedymina znaleziono ostatnią wieżę Zamku Dolnego, dotychczas nieznaną
Później wybuchła wojna północna?
Ta wojna była jeszcze bardziej dotkliwa dla miasta. Kto go nie plądrował! Najpierw Rosjanie, później Szwedzi. Również własne wojska, którym zalegano z żołdem, więc też nie zapominali o mieszczanach, którym zawsze coś można było odebrać. Wilno w ciągu tych 700 lat istnienia być może nie było najeżdżane 700 razy, ale liczba najazdów jest spora.
Wiek XIX chyba był najbardziej spokojnym w historii Wilna. O miasto zahaczyły tylko wojny napoleońskie w 1812 r., ale w samym mieście walk nie było.
Rzeczywiście, w samym Wilnie bitew nie było, ale już na przedpolach odbywały się. Były bitwy w Ponarach w 1812 i w czasie powstania listopadowego. Tym niemniej, wojny napoleońskie swój ślad w mieście zostawiły. W czerwcu 1812 r. do Wilna wkracza wojsko napoleońskie, w grudniu tego samego roku wracają jego niedobitki. Są to ludzie głodni, zmęczeni, zdesperowani. Zabierają od mieszczan wszystko, co się da. Z powodu chorób i odniesionych ran żołnierze Napoleona gęsto padają trupem. W ślad za nimi szli Kozacy, którzy również traktowali miasto w odpowiedni sposób. To nie były bitwy, ale dla samego Wilna okazały się klęską. Później faktycznie nic dużego się nie działo. Można wspomnieć o wybudowaniu twierdzy na górze Giedymina. Wybudowano ją m.in. po to, by tam chować powstańców. Sposób, aby zamordować i pochować, aby nikt nie wiedział, jest aktualny dla dzisiejszej Rosji. Katyń czy dzisiaj Bucza i Izium nie są żadnym wynalazkiem XX wieku.
Wiek XX, pierwsza wojna światowa, jak ten okres odbił się na mieście?
Samo Wilno zostało zajęte bez walk, bo miejscem do walk miało być Kowno, które znajdowało się na granicy imperium rosyjskiego z imperium niemieckim. Dowództwo rosyjskie myślało, że tam padnie pierwszy cios, dlatego miasto zostało otoczone pierścieniem fortów. Dzisiaj najbardziej znany jest fort IX, ale w rzeczywistości było ich chyba 12. Niestety, okazało się, że te obiekty zbudowane na początku XX w. nie były dostosowane do nowych realiów. Wówczas w Europie zaczęto używać żelbetonu, a tutaj budowano z cegły i betonu. W czasie walk okazało się, że te mury są nic niewarte. Więc kiedy Rosjanie uciekali spod Kowna, to Wilna nikt specjalnie nie bronił. Dlatego Wilno nie doznaje w 1915 r. większych zniszczeń. Oczywiście, był terror władz okupacyjnych, ale to był absolutnie inny terror niż znamy z czasów II wojny światowej.
Lata 1919-20. Wówczas Wilno chyba najczęściej przechodziło z rąk do rąk.
Dokładnie. Pod koniec 1918 i na początku 1919 r. można powiedzieć, że władzę w Wilnie przejmuje Samoobrona Wileńska. Na krótki okres Wilno stało się polskie. Wtedy odbyły się walki z nacierającymi bolszewikami. W mieście i nieopodal miasta nie było większych zniszczeń, aczkolwiek miasto doznało pożogi wojennej. Bolszewicy pozostają w mieście do Wielkanocy 1919 r., kiedy kawaleria Beliny-Prażmowskiego ich stąd wypędzi. Wówczas walki trwały na ulicach. Użyto nawet w mieście artylerii. Oczywiście, były zniszczenia. W późniejszym czasie, kiedy Wilno przechodziło do sowietów, Litwy czy Polski, to jednak nie było większych walk w mieście. Na przykład, kiedy wkraczał Żeligowski, walki toczono raczej na przedpolach miasta.
Czytaj więcej: Ta wojna zaczęła się w Wilnie
II wojna światowa chyba najbardziej zmieniła obraz miasta?
Jednoznacznie. Jeśli widzimy na Starym Mieście skwer, to pierwsza myśl, która ma nam przyjść do głowy, że to jest miejsce, gdzie kiedyś stał budynek. Wilno było dosyć gęsto zabudowane. Część budynków zostało zniszczonych do lata 1944 r. podczas sowieckich nalotów. Nie były to dywanowe bombardowania, ale robiono je systematycznie. To zostało utrwalone w pamiętnikach wilnian. Lato 1944 r. to walki o samo Wilno z użyciem artylerii i broni pancernej. Do dzisiaj w centrum na ścianach możemy znaleźć ślady po wystrzałach bądź po odłamkach pocisków artyleryjskich.