Więcej

    Wielkanoc za żelazną kurtyną

    Chrześcijaństwo było dla komunizmu olbrzymią konkurencją ideologiczną. I władze ZSRS bardzo dobrze o tym wiedziały. Najstraszniejszymi świętami dla partii były Boże Narodzenie i Wielkanoc.

    Czytaj również...

    Na walkę z religią w ZSRS przeznaczano ogromne sumy pieniędzy i angażowano w nią rzesze ludzi. Cerkwie zamykano, święta obrzydzano, a duchownych oskarżano o pijaństwo. Służby bezpieczeństwa i NKWD posiadały listę duchownych przeznaczonych do wymordowania. Szczególnie intensywnie komunistyczna maszyna działała na terenie Ukrainy, na którą przypadało 50 proc. świątyń w całym ZSRS, oraz Białorusi. Za wiarę płacono wolnością, a czasem i życiem. Ale nawet zesłani za wiarę w głąb ZSRS świętowali Wielkanoc.

    Zamknięte kościoły

    Litwa weszła w skład ZSRS dopiero w 1940 r., unikając najgorszych skutków walki z religią i zachowując swoje tradycje. Co prawda niektóre kościoły zamykano, zamieniano w magazyny, sale sportowe lub kinowe czy nawet więzienia. W 1949 r. zamknięto wileński kościół św. Kazimierza, a w 1963 r. otwarto tu muzeum ateizmu. W miejscu głównego ołtarza umieszczono posąg Lenina. Muzeum zlikwidowano dopiero w 1989 r. Po II wojnie światowej zamknięto także greckokatolicką cerkiew Świętej Trójcy i zamieniono ją w magazyn. Świątynia przez wiele lat niszczała. Podobny los spotkał kościół Bernardyński czy kościół Misjonarzy. Po wojnie władze komunistyczne zamknęły też kościół Serca Jezusowego i urządziły w nim więzienie. Pomimo to na Litwie pozwolono na funkcjonowanie katolickiego seminarium duchownego w Kownie. W całym ZSRS było zaledwie dwie takie uczelnie, druga — w Rydze.

    Czytaj więcej: Kościół św. Kazimierza — świątynia wzniesiona ku czci patrona Litwy

    Kultywowane zwyczaje i tradycje wielkanocne zostały ocalone przed zapomnieniem
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Ocalono tradycje

    Na Litwie od dziesiątek pokoleń kultywowane zwyczaje i tradycje wielkanocne zostały ocalone przed zapomnieniem.

    — W okresie sowieckim uczęszczałem do parafii św. Piotra i Pawła, w której obecnie posługuję. Tu uroczystości wielkanocne były robione z wielkim rozmachem. Oczywiście ludzie, którzy wówczas zajmowali wysokie stanowiska w pracy czy byli wierzącymi członkami partii, bo niestety i tacy byli, unikali kościoła. Chociaż nigdy nie widziałem, żeby ktoś sprawdzał, kto idzie do kościoła. Być może we wsiach tacy nadgorliwcy i byli. Pewien obrazek utkwił w mej pamięci. W czasach sowieckich w pomieszczeniach klasztornych przy kościele mieściła się jednostka wojskowa, mieszkali tam żołnierze. Pamiętam, jak przez okna z zainteresowaniem przyglądali się uroczystej procesji wokół kościoła. Ówczesny proboszcz, żeby bardziej uroczyście wszystko zorganizować, wynajmował orkiestrę dętą „Trimitas”, przy akompaniamencie której przebiegała część uroczystości wielkanocnych. Wierni przygotowywali święconkę i szli do kościoła ją poświęcić. Kościół podczas uroczystości Wielkiej Nocy był zawsze wypełniony po brzegi — opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” ks. Tadeusz Jasiński, rezydent parafii pw. św. Piotra i Pawła w Wilnie, redaktor naczelny pisma katolickiego „Spotkania”.

    Czytaj więcej: Ks. Tadeusz Jasiński: „Matki są nam dane przez Pana Boga”

    Kara za wiarę

    Na Litwie, podobnie jak w całym ZSRS, byli działacze, których rzucano do walki z „wrogiem ideologicznym”. Ustawiano ich na dyżurach pod kościołami, gdzie mieli za zadanie wypisywać z imienia i nazwiska wszystkich, którzy uczestniczyli w nabożeństwie. Trafienie na listę było bardzo niebezpieczne.

    Rodzina Anny Adamowicz, mieszkanki Bujwidz, nie mogła oficjalnie uczęszczać do kościoła ze względu na stanowisko jakie zajmował jej ojciec.

    — U nas w rodzinie przestrzegane były absolutnie wszystkie święta kościelne, także i Wielkanoc. Oficjalnie jako rodzina przewodniczącego kołchozu imienia Czerniachowskiego, bo takie stanowisko zajmował mój ojciec, nie mogliśmy pójść w święta do kościoła. Podczas świąt wielkanocnych z mamą wyjeżdżałyśmy do kościołka św. Antoniego do Jęczmieniszek, żeby się nie afiszować. Tata z nami nie jeździł. Nie myślę, że to byłoby pozytywnie odebrane, mógł za to zostać wyrzucony z pracy — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Anna Adamowicz, znana powszechnie jako gawędziarka Ciotka Franukowa, nauczycielka, konferansjerka wielu imprez.

    Opowiada, że dzieciństwo jej przypadło na lata 70.

    — Wówczas nie widziałam żadnych osób, które by zapisywały nazwiska ludzi wchodzących do kościoła. Możliwe, że w latach 50. tak było. Wszyscy też wiedzieli, że w Wielkim Poście dzieci idą do spowiedzi. Obok mojej szkoły był dom kościelny, można powiedzieć plebania, bo prawdziwa plebania była przekształcona w siedzibę zarządu kołchozu. Dzieci tuż po lekcjach siadały na ganku i wszystkim było wiadomo, że pójdą one do spowiedzi wielkanocnej. I nikt im tego zabraniał. W naszym domu zawsze był stół wielkanocny, ze święconką i baranek z masła wsadzony do wykiełkowanego owsa. Były zawsze swoje wędliny, mięso i zawsze ser — wspomina Anna Adamowicz.

    Czytaj więcej: Bycie babcią to nobilitacja!

    Palmowa niedziela też była

    W Palmową Niedzielę z podwileńskich wówczas Nowosiołek swoje misternie wykonane palmy wiozła też Danuta Wiszniewska.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    — Za sowieckiej władzy nigdy nie zabraniano Palmowej Niedzieli. Palmiarki przywoziły swoje palmy do Wilna i sprzedawały przy kościołach. Ludzi zawsze było bardzo dużo, a palmy były równie chętnie kupowane. Zawsze też był i jarmark kaziukowy, tylko że na Rynku Kalwaryjskim, nie tak jak teraz, po całym Wilnie. Wesoło było, muzyka grała, gorące wino było, gorące pączki, ludzie śpiewali, tańczyli. Zrobiona była nieduża scena. Pamiętam tłumy ludzi, przejść czy przejechać było trudno. Wieźliśmy palmy w samochodzie i jeszcze mieliśmy ich pełną przyczepę. Jeszcze dowozić musieliśmy — tak dużo chętnych do kupienia naszych palm było — opowiada palmiarka w szóstym pokoleniu.

    Czytaj więcej: O sztuce wicia palm

    Na walkę z religią w ZSRS przeznaczano ogromne sumy pieniędzy i angażowano w nią rzesze ludzi
    | Fot. wikipedia.org

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    W kraju rośnie liczba kradzieży

    Specjaliści ds. ubezpieczeń zauważają, że w ponad 30 proc. incydentów związanych z kradzieżą mienia nie stosowano żadnych skutecznych sposobów zabezpieczających dom przed włamaniem. Są zdania, że ludzie zbyt często lekceważą środki zabezpieczenia mienia przed złodziejami. Z przeprowadzonego przez spółkę...

    Przyjechałam do Wilna z moim sercem

    Justyna Giedrojć: Co skłoniło Panią do podjęcia wolontariatu? Elżbieta Drucka Lubecka de Séjournet: Miałam cudowne i szczęśliwe życie. Były oczywiście także trudniejsze chwile, ale ja dostałam naprawdę wiele łask. Na swojej życiowej drodze spotkałam cudownego Pierre’a de Séjournet, mojego męża,...

    „Macierz Szkolna”: Dążąc do zmian — najważniejsze nie zaszkodzić

    — Nie zgadzamy się na zwiększanie liczby godzin języka litewskiego, jeżeli miałoby to być kosztem języka ojczystego — mówi Krystyna Dzierżyńska, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. Zmiany dotyczą nauczania w klasach początkowych W nowym projekcie programu kształcenia...

    Bilety komunikacji miejskiej zdrożeją

    Nowy cennik będzie obowiązywać od 1 lipca br. Ceny biletów pójdą w górę, ale o nieco mniej niż planowano na początku. Pojawią się też nowe typy biletów. Postanowiono zrezygnować z biletów 30-minutowych na korzyść biletów 60-minutowych. Samorząd twierdzi, że w 2024 r....