Polityka i wiara to kwestie, które, zdawałoby się, dzieli przepaść. Czy politycy mają czas, a może chęć na modlitwę?
Myślę, że dla osoby wierzącej chęć zawsze jest. Mimo że wiara i polityka wyglądają na rzeczy, które trudno ze sobą zestawić, da się je pogodzić. Już nauczanie społeczne Kościoła mówi, że działalność polityczna jest jedną z wielu form aktywności społecznej. Katolik musi w tym życiu społecznym i politycznym uczestniczyć, inaczej nie będzie widoczny. Nie będą widoczne wartości chrześcijańskie, nie będzie widoczne pragnienie służby publicznej opartej na tych wartościach. Kiedy mówimy o wartościach chrześcijańskich, myślimy często, że są to sprawy światopoglądowe dotyczące wyłącznie rodziny. Jednak w nauce społecznej Kościoła katolickiego mówi się, że jest to szersze pojęcie. Obejmuje prawdę jako wartość, sprawiedliwość, a także wolność osobistą i miłość rozumianą jako caritas. To cztery podstawowe wartości chrześcijańskie, na których właśnie powinna się opierać służba publiczna, polityka. Jak mówił papież Franciszek, katolik musi być widoczny w życiu społecznym i politycznym. To my jesteśmy odpowiedzialni za swoje społeczeństwo i nie może być inaczej.
Czy posłowie w litewskim Sejmie chętnie korzystają z możliwości, jakie daje udział w grupie modlitewnej?
Polityk, który chce, zawsze znajdzie na to czas. Spotykamy się zawsze rano, raz w miesiącu, przed początkiem dnia pracy. Ci, którzy mogą, zawsze przychodzą. To właśnie cieszy. Spośród 141 posłów litewskiego Sejmu udało mi się zgromadzić grupkę 33 osób. Dołączają też pracownicy kancelarii sejmowej. W auli św. Jana Pawła II spotykamy się na wspólną modlitwę, by porozmawiać o różnych sprawach, które są dla nas ważne. Zawsze czytamy Pismo Święte, jest to punkt odniesienia dla nas i naszego życia politycznego. Te wskazówki, którymi się kierujemy, są niezwykle budujące.
Jakie były okoliczności powstania sejmowej grupy modlitewnej?
Grupa modlitewna powstała w 2008 r., z wewnętrznej potrzeby kilku pracowników kancelarii sejmowej, potem dołączyli do niej posłowie. Dodatkowo za czasów prezydenta Valdasa Adamkusa została zainicjowana tradycja narodowych śniadań modlitewnych – zapoczątkował ją jeszcze w 1953 r. w USA prezydent Dwight Eisenhower. Tradycja ta znalazła w litewskim Sejmie podatny grunt.
W jaki sposób wyszła Pani z propozycją dołączenia kolejnych posłów do grupy modlitewnej?
Na początku otrzymałam propozycję od pani Asty Kubilienė, żebym zajęła się tą grupką. Przystałam bardzo chętnie. Nie wiedziałam na początku, jak to poprowadzę, ale podchodziłam do każdego z posłów, zapraszałam do wspólnej modlitwy. Bardzo różnie to było odbierane. Ktoś od razu się deklarował jako osoba niewierząca, ktoś się wahał, a ktoś bardzo chętnie dołączał.
Udało mi się zapoczątkować tradycję wspólnej modlitwy przedświątecznej w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Ta modlitwa okazała się bardzo potrzebna. Takie wspólne spotkanie po raz pierwszy odbyło się w 2021 r. i zaraz po nim otrzymałam naprawdę wiele podziękowań i bardzo dużo osobistych refleksji. Pracownicy przeżyli to głęboko. Dało mi to siły, żeby zorganizować takie spotkanie również w następnym roku, 2022. Kiedy widzę, że jest to ludziom potrzebne, bardzo mnie to cieszy.
Czytaj więcej: Kiermasz wielkanocny w Jaszunach
Kto zazwyczaj przewodniczy spotkaniom modlitewnym w Sejmie?
To dominikanin, o. Bernardas Verbickas, który został do nas skierowany przez wileńskiego arcybiskupa. To osoba bardzo odpowiedzialna, zachęca nas i motywuje i mimo młodego wieku daje nam wartościowe porady. Cieszymy się, że mamy takiego kapłana, który rozumie, gdzie się modli. Wiadomo, że przyjść do takiego miejsca jak Sejm i dawać porady to nie jest łatwe zadanie i na pewno nie każdy ksiądz takiego zadania by się podjął. To trudna misja.
A z punktu widzenia polityka – jak się udaje łączyć politykę i wiarę?
To trudne, jesteśmy osobami publicznymi. To też zależy od tego, jak chcemy być odbierani. Zdaniem niektórych modlitwa to sfera intymna i osobista, ja nie do końca tak uważam. Ludzie zwracają uwagę również na to, jakie jest życie duchowe polityka. Oczekują, że jeżeli polityk jest osobą wierzącą, np. katolikiem, to w swoim życiu będzie się kierował zasadami chrześcijańskimi. Czasami trudno jest sprostać wymogom wyborcy czy wymogom stawianym przez Kościół katolicki. Chociaż wszyscy popełniamy błędy, to jako politycy i katolicy musimy podawać przykład i kierować się w życiu Dekalogiem.
Czytaj więcej: W świecie pisanek, palm i ozdób wielkanocnych
Jak pokazuje życie, modlitwa w Sejmie czasami potrafi nie tylko łączyć, lecz nawet dzielić… Mam na myśli spotkanie przedwielkanocne zorganizowane przez przewodniczącą Sejmu, na które nie zaproszono ks. Verbickasa.
Na spotkanie zostali zaproszeni wszyscy posłowie, ale bardzo przykre było to, że nie został zaproszony ks. kapelan Verbickas jako prowadzący modlitwę. Został za to zaproszony ks. Evaldas Darulis. W tej modlitwie uderzyło mnie przede wszystkim to, że odbyła się bez znaku krzyża, co dla mnie, jako katoliczki, jest niedopuszczalne. Kiedy zaczynamy modlitwę w Duchu Świętym, wydaje mi się, że ma ona wtedy inną wartość i znaczenie.
Zbliżają się Święta Wielkanocne. Jak Pani je spędzi?
Bardzo tradycyjnie. Będziemy z rodziną uczestniczyli w Triduum Paschalnym. W Wielką Sobotę będą odnawiane przyrzeczenia chrztu świętego. W niedzielę rano wstajemy na rezurekcję, idziemy z koszyczkiem z pokarmami do kościoła w Butrymańcach, gdzie dzieci uczestniczą w procesji dookoła kościoła. To chyba najpiękniejszy moment po całym 40-dniowym Wielkim Poście. Potem oczywiście świąteczne śniadanie w gronie rodziny, odwiedzanie krewnych.
Przywiązanie do wiary wyniosła pani z domu rodzinnego?
Taką osobą, która nas wprowadzała do modlitwy i jednoczyła całą naszą rodzinę wokół modlitwy, była moja śp. babcia. To ona zakorzeniła we mnie i w innych członkach rodziny potrzebę wiary. Mimo że babci już z nami nie ma, a my wszyscy już dorośliśmy i mamy własne rodziny, czujemy nadal tę wspólnotę.
Czego życzyłaby Pani Czytelnikom „Kuriera Wileńskiego” na te zbliżające się święta?
W dzisiejszej sytuacji, kiedy wielu jest naprawdę trudno, i w sensie geopolitycznym, i takim prywatnym, kiedy w rodzinie występują różne poglądy, życzyłabym przede wszystkim zgody. Żebyśmy wiedzieli, że nasza wspólnota rodzinna jest ponad to wszystko i że mimo naszych różnic światopoglądowych łączy nas chęć bycia razem.
Czytaj więcej: Język polski nie tylko od święta
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14(41) 08-014/04/2023