Więcej

    Wilno w Gdańsku. Wspólnota na medal!

    Chciałabym, żeby to partnerstwo trwało wiecznie, czuję się osobiście odpowiedzialna za jego rozwój – mówiła w Gdańsku Simona Bieliūnė, wicemer Wilna. Jubileuszowy, XX festiwal „Wilno w Gdańsku” przyniósł mnóstwo wrażeń uczestnikom i satysfakcji organizatorom.

    Czytaj również...

    700 lat Wilna, 25-lecie jego partnerstwa z Gdańskiem, XX edycja festiwalu „Wilno w Gdańsku”. Nawet pogoda wiedziała, że przy okazji tak zacnych jubileuszy nie wypada zawieść. Wcześniejsze dni, a nawet całe tygodnie na polskim Wybrzeżu sugerowały przypuszczenie, że natura zapomniała o tym, iż mamy lato. Gdy jednak w piątek, 11 sierpnia, na otwarcie festiwalu „Wilno w Gdańsku”, zaczęli zjeżdżać najważniejsi goście, pojawiło się słońce, temperatura podniosła i zrobiło się tak, że organizatorzy nie mogliby sobie wymarzyć lepiej. 

    Wszystko rozpoczęło się uroczystą, wieczorną galą z okazji 25-lecia partnerstwa Wilna i Gdańska. W zachwycająco pięknym Centrum św. Jana wicemer Wilna Simona Bieliūnė mówiła: – Jesteśmy dużymi, wolnymi miastami z ambicją, mamy wspólną tradycję i historię, dzięki ludziom którzy ją budują. Każdy z nas jest inny, wyjątkowy i może nauczyć się czegoś od drugiego.

    – Nasze miasto ma wiele relacji partnerskich z samorządami w Polsce i na świecie, ale to współpraca z Wilnem nosi miano tej szczególnej, opartej o wyjątkowe relacje ludzi i instytucji – rewanżował się Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska. 

    Spacer prezydentów

    W sobotnie południe włodarze partnerskich miast w doskonałych humorach przechadzali się po gdańskim skwerze Heweliusza, na którym rozlokowały się festiwalowa scena i stoiska. Pojawili się także w promocyjnym namiocie „Kuriera Wileńskiego”, z uznaniem wypowiadając o specjalnym festiwalowym numerze naszego magazynu. 

    – Delegacja z Wilna bardzo mile spędza tu czas, czujemy do siebie bardzo dużo sympatii – mówił wiceprezydent Borawski. – Bardzo chcemy tę przyjaźń rozwijać, dużo rozmawiamy, jakie projekty moglibyśmy realizować w przyszłości.

    Wiceprezydent z chęcią przystał na prośbę, by towarzyszyć mu w dalszym spacerze. – Chcę koniecznie zajrzeć na Uliczkę Wileńską na Jarmarku Dominikańskim, bo tam czeka mnóstwo pyszności – mówił. – Interesuje mnie wszystko, co kuchnia wileńska z sobą niesie, szczególnie sery i wędliny. Planuję drobne zakupy, żeby mieć w domu choćby namiastkę tych wszystkich wileńskich przysmaków. Ja akurat nie mam wileńskich korzeni, moi rodzice przyjechali do Gdańska z Mazur, natomiast bywając w Wilnie, naprawdę czuję się jak w domu i zakochałem się w tamtejszych smakach.

    W trakcie przechadzki dopytywaliśmy Piotra Borawskiego o wspomniane przez niego pomysły na przyszłość gdańsko-wileńskiego partnerstwa. – Chcielibyśmy się skupić na projektach związanych z edukacją, z wymianą młodzieży, ponieważ edukacja jest tym, co łączy. Mamy festiwal związany ze sztuką i kulturą, to jest szalenie istotne, ale ważne, żeby współpracę poczuli też nasi najmłodsi mieszkańcy. Wymiana edukacyjna to są projekty, o których będziemy myśleć. Chcemy, by w gdańskich szkołach uczniowie mogli spotykać się z kulturą wileńską i litewską podczas zajęć, ale żeby również w Wilnie dochodziło do takich prelekcji edukacyjnych. Na razie pewnie w pilotażu, w wybranych placówkach, a z czasem na szerszą skalę. No i żeby dochodziło do wymiany młodzieży, by roczniki, które spotkają się z tą kulturą w szkole, mogły pojechać do Wilna i Gdańska i zobaczyć ją na własne oczy.

    Palmy i przysmaki

    Festiwalowe stoiska to rzecz jasna nie tylko gastronomia. Agata Granicka z podwileńskich Nowosiółek prowadziła warsztaty wyplatania wileńskich palm. – Jestem palmiarką w siódmym pokoleniu, co nie znaczy, że mam 700 lat jak moje miasto – mówiła, śmiejąc się. 

    – W Gdańsku na festiwalu jestem nie pierwszy raz. W zeszłym roku mnie nie było, bo byłam na festiwalu w Grecji, ale tęskniłam za Gdańskiem i w tym roku wybrałam go zamiast wyjazdu do Stambułu. To na sto procent lepszy wybór. Takich małych palemek, jakich wyplatania uczę tu na warsztatach, sama na co dzień nie robię, wolę duże, od metra w górę. W nich mogę wyrazić więcej swoich emocji, pokazać więcej wzorów. Każda palmiarka na Wileńszczyźnie ma swoje wzory i styl. Gdyby zrobić wystawę tylko wileńskich palm, to choć nie byłyby popisane, to rozpoznam, kto jest ich autorem. Ja np. lubię robić palmy z koroną św. Kazimierza. W przynajmniej co drugiej ten wzór stosuję – opowiadała palmiarka. 

    Pani Agata podkreśla, że palmy nie są już tradycją sezonową, sprzedają się przez cały rok. – Wcześniej sprzedawano palmy tylko na Kaziuki i Niedzielę Palmową, ale włożono dużo pracy, by wileńskie palmy wypromować – tłumaczy. – Dzisiaj nasze władze zabierają je w prezencie na wyjazdy. Palma stała się symbolem regionu. Tylko że palmiarek coraz mniej… Jeszcze 20 lat temu w każdym domu w Nowosiółkach były przynajmniej dwie, teraz zostałam tylko ja i mama. Młodzież palm nie plecie, bo to wymaga dużo pracy. Zrobienie palmy trwa cały rok. Oczywiście nie wije się jej tyle, ale trzeba wysiać zioła, uprawiać, zebrać, wysuszyć, wymalować i dopiero później zrobić palmę. 

    Przy palmach nie można było dłużej zabawić, bo już wołano na degustację świeżutkich kibinów faszerowanych wołowiną i baraniną. Przygotowała je Agnieszka Haponiuk z Gdańskiego Archipelagu Kultury, prowadząca bloga kulinarnego „Smaki na pokuszenie”. 

    – Nie mam wileńskich korzeni, ale interesuję się kulinariami z różnych stron świata. Zapraszamy nie tylko na kibiny. Jest też wędzona słonina z papryką, smażony litewski chleb z czosnkiem, jest i kindziuk. Zainteresowanie olbrzymie, bo to wszystko jest po prostu smaczne – zachęcała. 

    Nosem kręcił trochę jedynie stały festiwalowy sprzedawca, Marian Rynkiewicz, pszczelarz z Niemenczyna. – Festiwal piękny, ale mój stragan z miodami ulokowano poza głównym traktem, to i kupujących mniej. A ceny dałem niższe niż w ubiegłym roku, żeby ludzi zachęcić – żalił się. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Wspólnota i rocznice, czyli „Wilno w Gdańsku” po raz dwudziesty

    Poezja łączy

    Narzekać nie mogli na pewno miłośnicy muzyki, filmu i poezji. Galę otwarcia uświetnił koncert Orkiestry Kameralnej św. Krzysztofa z Wilna. Zaprezentowała adekwatny do okazji i wnętrza repertuar z kompozycjami Mieczysława Karłowicza na czele. 

    Z kolei w sobotni wieczór w Ratuszu Staromiejskim, w którym zlokalizowane jest Nadbałtyckie Centrum Kultury, zagrała współczesna, wileńska grupa instrumentalna Subtilus. 

    – To jest świetny zespół, który na wieży telewizyjnej z okazji 700-lecia Wilna grał koncert wręcz w przestworzach. Mają bardzo dużo eksperymentów muzycznych, świetne brzmienia – zachwalał Tomasz Snarski, dyrektor artystyczny festiwalu i nie było w tym cienia przesady. Muzycy porwali licznie zgromadzoną widownię, a w rytm ich utworów kołysali się także włodarze obu miast. 

    Przed koncertem grupy Subtilus w Domu Literatury przy ulicy Długiej odbył się pokaz filmu o wileńskim humaniście Jerzym Ordzie. Prelekcję poprzedziła dyskusja z producentką filmu Teresą Rožanovską i autorką scenariusza, naszą redakcyjną koleżanką Iloną Lewandowską. W niedzielę w tym samym miejscu gościła Krystyna Chwin na spotkaniu o powrotach Czesława Miłosza na Litwę, ale także do Gdańska. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Swój czas jak zawsze mieli też na festiwalowej scenie poeci. Do tych z Gdańskiego Klubu Poetów dołączył przybyły z Wilna Eugenijus Ališanka. Niezapomniane okazało się wspólne deklamowanie wiersza „Małe okienko w niebie” Tomasza Snarskiego, napisanego na 700-lecie Wilna. Utwór zwieńczony w ostatnim wersie pytaniem: „Czymże byłoby niebo bez Wilna?”, wybrzmiał kilkakrotne zarówno po polsku, jak i po litewsku, a do deklamujących poetów dołączali przechodnie.

    Przez cały czas trwania festiwalu na skwerze Heweliusza prezentowane były wileńskie wydawnictwa: nasz magazyn „Kuriera Wileńskiego” oraz kwartalnik „Znad Wilii” i seria „Biblioteka znad Willi” niestrudzonego ich wydawcy Romualda Mieczkowskiego. 

    Do wspólnego stoiska co rusz ktoś podchodził, by zagaić dyskusję. – Regularnie prenumeruję wileńskie tytuły, chcę, by moje dzieci i wnuki wiedziały, skąd przyjechali do Gdańska ich dziadkowie – mówiła jedna z pań. 

    Przez cały czas trwania festiwalu na skwerze Heweliusza prezentowane były wileńskie wydawnictwa: nasz magazyn „Kuriera Wileńskiego” oraz kwartalnik „Znad Wilii” i seria „Biblioteka znad Willi” niestrudzonego ich wydawcy Romualda Mieczkowskiego. 

    Optymistyczna przyszłość

    W niedzielne popołudnie dyrektor Tomasz Snarski dał się namówić na pierwsze podsumowania. – Kończy się weekend otwarcia, ale festiwal w tym roku wyjątkowo trwał będzie dłużej, bo z okazji jubileuszu na lato i jesień zaplanowaliśmy w jego ramach jeszcze masę spotkań wileńskich. Oczywiście jak kończy się festiwal, to już się myśli o przygotowaniu przyszłorocznej edycji. Ta była faktycznie wyjątkowa. Cieszę się, że udało się docenić tych wszystkich, którzy przez lata budowali fundamenty gdańsko-wileńskiej przyjaźni, zarówno ze strony litewskiej, jak i polskiej. Cieszę się, że znów się spotkaliśmy, choć trochę rozstrzelone w różnych miejscach Gdańska były tym razem te nasze spotkania. Jest inna, nowa formuła, a jubileusz jest okazją, by po zakończeniu wydarzenia usiąść i zastanowić się, co dalej. Ważne, żeby pamięć o Wilnie wśród gdańszczan przetrwała w następnych pokoleniach. Trzeba rozwijać jak najwięcej interesujących form współpracy, nie tylko tej festiwalowej. Pomysłów i propozycji jest wiele, to wręcz klęska urodzaju. W tej edycji chodziło nam przede wszystkim o pokazanie wspólnoty i nie było takiego punktu programu, który by jej w jakiś sposób nie prezentował – wymieniał dyrektor Snarski. 

    Mówiąc o docenieniu osób zasłużonych dla rozwoju gdańsko-wileńskiej współpracy, Tomasz Snarski miał na myśli odznaczenia, które wiceprezydent Piotr Borawski podczas otwarcia wręczył osobom w szczególny sposób i na różnych płaszczyznach angażujących się we współpracę między obu miastami. Otrzymali je: Edyta Tamošiūnaite, wicemer rejonu wileńskiego, Renata Lisovska-Urbanovič, główna specjalistka Departamentu Kultury Administracji Samorządu Miasta Wilna, siostra Michaela Rak ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, założycielka i dyrektorka Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie, Paulius Jurgutis, dyrektor Wileńskiego Centrum Kultury, Birutė Jonuškaitė-Augustinienė, litewska prozaiczka, publicystka i poetka, Rasa Rimickaitė, attaché ds. kultury w Ambasadzie Republiki Litewskiej w Polsce, dr Eduard Mažul, trzeci sekretarz w Ambasadzie Republiki Litewskiej, o. Tomasz Jank OFM Conv z archidiecezji gdańskiej, Tomasz Snarski, dyrektor artystyczny festiwalu „Wilno w Gdańsku”, Bożena Kisiel, prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej (Oddział Pomorski), Vitanis Urba, wieloletni koordynator Jarmarku Wileńskiego.

    – Z ogromną wdzięcznością i radością przyjmuję ten medal, ale to medal dla całego naszego towarzystwa, dla osób, które budują dobre relacje pomiędzy naszymi miastami. 700-lecie Wilna jest dla nas, gdańszczan z Wileńszczyzny, ważnym, radosnym świętem, bo Wilno jest zawsze w naszym sercu – mówiła po otrzymaniu odznaczenia Bożena Kisiel.

    – Wspólnota jest słowem przewodnim tegorocznej edycji – komentowała z kolei niestrudzona siostra Michaela Rak, która jak zwykle wraz z wolontariuszami pracowała przy stoisku Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki. – Czuć tę wspólnotę, mamy poczucie bycia razem, wzajemnego wsparcia i wzajemnego podążania ku przyszłości z pamięcią o łączącej nas historii gdańsko-wileńskiej. Jesteśmy ludźmi otwartymi i przyciąga nas to, co tworzy nasz wspólny fundament, z którego wyrastamy, a więc historia, która kieruje ku przyszłości. Człowiek rodzi się raz i żyje zawsze. W wieczności też będziemy o tym mówić, wieczność będzie trwała i przyszłość będzie trwała – zakończyła. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: „Gdańsk w Wilnie 2023” — 25 lat przyjaźni między miastami


    Reportaż opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 33 (95) 19-25/08/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Gigantomania UEFA

    Dokładnie za dwa miesiące rozpoczną się w Niemczech piłkarskie mistrzostwa Europy, ostatecznie z udziałem reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni zagrają w mistrzostwach, chociaż w eliminacyjnych zmaganiach grupowych zebrali lanie nie tylko od Czech czy Albanii, ale nawet od Mołdawii klasyfikowanej gdzieś...

    Tam, gdzie wszystko się zaczęło

    Chrzest księcia Mieszka I to przełomowe wydarzenie w dziejach państwa i narodu polskiego, które jest uznawane za symboliczny początek polskiej państwowości. Miało ono fundamentalne znaczenie polityczne, tożsamościowe, a także kulturowe. Wprowadziło rodzące się wówczas państwo polskie w krąg cywilizacyjny...

    Cuda Bożego miłosierdzia. Z wizytą w Łagiewnikach

    Niedziela Miłosierdzia to wyjątkowy dzień w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. – W to święto przybywają do nas nieprzebrane tłumy wiernych – mówi siostra Anna Maria Trzcińska ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która mimo natłoku przedświątecznych obowiązków znalazła...

    W każdym z nas jest trochę Judasza

    Jarosław Tomczyk: Judasz to postać bardzo mocno i jednoznacznie negatywnie zakorzeniona w naszej kulturze.  Tomasz Terlikowski: Jako kod kulturowy Judasz jest zakorzeniony jak chyba żadna inna postać ewangeliczna. Kiedy piłkarz zmienia klub, przechodząc z Barcelony do Realu, jest Judaszem. Jak...