„Ta wystawa ma poruszyć, niektórym osobom otworzyć oczy, a nawet wstrząsnąć, by tych oczu nie zamykano i nie dać zapomnieć o trwającej wojnie” — mówiła w czasie wernisażu wystawy Małgorzata Gosiewska, która wraz z przewodniczącym Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy, Rusłanem Stefanczukiem, jest inicjatorem powstania ekspozycji.
Wystawa przedstawia fotografie zniszczonej w 1944 r. Warszawy i zrujnowanego w ub. roku ukraińskiego Mariupola. To zestawienie poraża wręcz podobieństwem obrazów, a dla odbiorów jest świadectwem analogii skutków działania dwóch reżimów — niemieckiego nazizmu w czasie II wojny światowej i współczesnego, rosyjskiego imperializmu.
Czytaj więcej: Ukraina, 15 dzień inwazji. Rosja ściąga rezerwy. W Mariupolu ponad tysiąc ofiar ostrzału
Obrazy grozy, ale też nadziei
„To, co widzimy na zdjęciach, to są zbrodnie wojenne, to jest mordowanie ludności cywilnej” — podkreśliła wicemarszałek, zauważając: „Musimy o tym pamiętać, musimy o tym głośno mówić, bo pobłażanie, nierozliczanie zbrodni zachęca kolejnych zbrodniarzy”.
Gosiewska podkreśliła, że choć obrazy zniszczonych miast są wstrząsające, przykład Warszawy ukazuje nadzieję dla Mariupola. „Tak, jak skazana na zagładę przez Hitlera Warszawa podniosła się po roku 1944, podniosą się też ukraińskie miasta. Podniesie się Mariupol” — powiedziała wicemarszałek.
W otwarciu wystawy uczestniczył Konstanty Radziwiłł, ambasador RP na Litwie. „Nie ma wątpliwości, że Litwa i Polska wspierają Ukrainę i że zwycięstwo jest coraz bliższe” — powiedział przedstawiciel Polski.
Pamięć potrzebna, by rozliczyć zbrodnie
„To trudna wystawa, trudne obrazy. Niektóre z nich obserwowaliśmy z zatrwożeniem w pierwszych dniach wojny, na przykład ten, dramatyczny obraz ataku na Kijów w lutym 2022 r.” — powiedział, wskazując na jeną z plansz, ambasador Ukrainy na Litwie, Petro Beshta. „Ważne jest, byśmy o tym pamiętali, bo tylko tak możliwe będzie doprowadzenie do tego, by winni tych zbrodni ponieśli odpowiedzialność” — podkreślił reprezentant Ukrainy.
Wystawa w DKP jest kolejnym wydarzeniem, które przypomina nam o trwającej rosyjskiej agresji na Ukrainę.
— Bardzo się cieszę, że z inicjatywy organizatorów jest prezentowana właśnie w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Od początku wojny wspieramy Ukrainę, czego wyrazem była akcja „Wileńszczyzna Ukrainie” czy udostępnienie naszych pomieszczeń dla uchodźców, gdy było to najbardziej potrzebne. Teraz, gdy wojna trwa tak długo, ważne jest, by budzić wrażliwość na jej okrucieństwo, do którego nie możemy się przyzwyczaić — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Artur Ludkowski, dyrektor Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Czytaj więcej: „Wileńszczyzna — Ukrainie” — akcja trwa tak długo, jak długo potrzebna będzie pomoc
„Niepodległa — Niepodległej” w solidarności z Ukrainą
Na zakończenie w Domu Kultury Polskiej w Wilnie wicemarszałek obejrzała koncert zespołu Taraka „Niepodległa — Niepodległej”. Wydarzenie było manifestacją wsparcia oraz solidarności z Ukrainą, zostało również bardzo ciepło przyjęte przez wileńską widownię, której bardzo odpowiadał styl reprezentowany przez artystów.
Zespół został założony przez Karola Kusa w 2012 r. Solidarność z narodem ukraińskim muzycy wyrażali już w 2014 r., gdy 1 lutego na głównej scenie kijowskiego Majdanu zespół wykonał utwór „Podaj rękę Ukrainie”, za który otrzymał podziękowania od Komisji do Spraw Kultury i Dziedzictwa Kulturowo-Historycznego Lwowskiej Rady Obwodowej. Popularność utworu spowodowała jego nagranie w trzech wersjach językowych (polskiej, ukraińskiej oraz angielskiej). Na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę zespół poniósł ogromną stratę — w marcu 2022 współpracujący z zespołem ukraiński wiolonczelista Dmitrij zginął jako ochotnik w trakcie obrony Ukrainy. Muzyk miał 28 lat.