Z badań przeprowadzonych przez Vilmorus, na zlecenie BNS, wynika, że w sprawie pomnika Brazauskasa społeczeństwo jest mniej więcej podzielone na pół. 39 proc. badanych sprzeciwia się budowie pomnika; 25 proc. popiera budowę pomnika w najbliższym czasie; 13,2 proc. popiera budowę, ale ma minąć więcej czasu od śmierci pierwszego prezydenta Litwy, który zmarł w 2010 r.
Polaryzacja społeczeństwa
22,88 proc. badanych oświadczyło, że nie ma zdania w tej kwestii. Najbardziej dotyczy to najmłodszych grup wiekowych biorących udział w badaniu. Zapytani przez BNS eksperci oświadczyli, że Brazauskas dla większości społeczeństwa jest bardziej mitem historycznym niż rzeczywistą postacią. Poza tym duża rozbieżność zdań świadczy o zmęczeniu materiałem.
„Mamy do czynienia z mitami, a nie prawdziwymi osobistościami. Te mity cyrkulują. Jest dużo nienawiści oraz fanatyzmu. Jeśli ludzie lubią konkretną postać, to będą bili się w pierś domagając się pomnika w najbardziej widocznym miejscu” — skomentował sytuację antropolog polityki Bernaras Ivanovas. „Ludzie są znużeni od tej kulturowej walki o pomniki” — dodała filozofka Nerija Putinaitė z Uniwersytetu Wileńskiego.
— Świadczy to o pewnej polaryzacji społeczeństwa. Warto zaznaczyć, że poglądy na temat Brazauskasa nie były jednoznaczne również za jego życia. Część mieszkańców i za życia, i po śmierci niezwykle pozytywnie go oceniała. Akcentowano kluczową wręcz rolę Brazauskasa w odbudowie państwa litewskiego oraz jego walkę o zachowanie tożsamości narodowej. Równolegle istnieje część społeczeństwa, która uważa go za konformistę będącego przez wiele lat na służbie partii komunistycznej. Na zasadzie, że żaden z niego patriota tylko kolaborant. Spojrzenie na Brazauskasa było i jest zróżnicowane. Podobnie zresztą jest w przypadku Vytautasa Landsbergisa. Co prawda, moim zdaniem, jest nadal spora kategoria osób dostrzegających rolę i znaczenie obu postaci — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Andrzej Pukszto, politolog i historyk z Uniwersytetu Witolda Wielkiego.
Decyzja samorządu
Pomysł z pomnikiem dla Algirdasa Brazauskas wyszedł od mera Kowna Visvaldasa Matijošaitisa. Pomysł mera, mimo sprzeciwu części samorządowej opozycji, poparli kowieńscy radni.
— Decyzja należy do rady samorządowej. Rada poparła pomysł Matijošaitisa. Rada jest wybrana demokratycznie. Być może komuś ta decyzja może się nie podobać, tym niemniej trzeba ją uszanować. Inna sprawa dotyczy lokalizacji. Był pomysł postawienia pomnika przy historycznym pałacu prezydenckim w Kownie, który gwoli ścisłości jest częścią Muzeum Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa. A muzeum Čiurlionisa podlega pod Ministerstwu Kultury i w tym wypadku jest potrzebna zgoda resortu. Natomiast samorząd ma prawo stawiać pomniki na terenach mu podlegających. Przypomnę, że było sporo kontrowersji dotyczących pomnika Aleksandra Jagiellończyka. Pojawiło się sporo krytyki. Tym niemniej samorząd ma prawo do takich decyzji — komentuje sytuację nasz rozmówca.
Preferencje polityczne
Najwięcej zwolenników postawienia pomnika jest wśród emerytów, mieszkańców spoza Wilna, osób posiadających średnie, wyższe niepełne lub zawodowe wykształcenie. Przeciwnikami upamiętnienia Brazauskasa najczęściej są mieszkańcy stolicy, osoby z wyższym wykształceniem oraz urzędnicy.
Podział na zwolenników i przeciwników pomnika widać również na podstawie preferencji wyborczych. Zwolennikami są wyborcy Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych, Partii Pracy oraz socjaldemokratów. Na nie są osoby głosujące na partie stanowiące trzon obecnej koalicji rządzącej, czyli na konserwatystów, Ruch Liberałów oraz Partii Wolności.
— Jak już wspominałem, mamy do czynienia z dużą polaryzacją społeczeństwa. Moim zdaniem ta polaryzacja społeczno-polityczna nie jest jednak tak duża, jak w innych krajach. Na przykład w Polsce. To co obserwuję, to w Polsce spór ideologiczny jest o wiele większy. Bo i z lewej, i z prawej strony sceny politycznej są osoby, które dostrzegają zasługi zarówno Landsbergisa, jak i Brazauskasa — odnosi się do zaistniałej sytuacji politolog i historyk.
Brazauskas a Polacy
Urodzony w 1932 r. w Rakiszkach Algirdas Brazauskas w czasach ZSRS robił skuteczną karierę partyjną. W 1965 r. został ministrem przemysłu materiałów budowlanych Litewskiej SRS. W 1977 r. został sekretarzem Komitetu Centralnego do spraw przemysłu i energetyki. 21Października 1988 r. został pierwszym sekretarzem Komunistycznej Partii Litwy. W roku następnym litewska partia komunistyczna wyodrębniła się z Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego stając się jednostką samodzielną. 11 marca 1990 r. Brazauskas głosował za przywróceniem niepodległości. W latach 1993–98 był prezydentem Litwy. Po pierwszej kadencji zrezygnował z ubieganie się o reelekcję.
W czasie swej kadencji był podpisany Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy między Polską a Litwą.
— Dla Polaków litewskich postać Brazauskasa jest raczej postacią pozytywną. Warto sięgnąć po statystyki sprzed kilkudziesięciu lat. W 1993 r. podczas pierwszych powszechnych wyborów prezydenckich na Brazauskasa na terenach podwileńskich głosowała absolutna większość mieszkańców. Po drugie Brazauskas dla historii stosunków polsko-litewskich zapisał się, jako ten, który doprowadził do podpisania traktatu polsko-litewskiego. Ten traktat jest kamieniem węgielnym relacji między Litwą a Polską — oświadcza naszemu dziennikowi Andrzej Pukszto.
Czytaj więcej: Traktat o przyjaźni między Litwą a Polską. 30 lat później