28 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. Działania władz w Wiedniu spowodowały efekt domina. W ciągu kilku dni najpotężniejsze państwa ówczesnej Europy wypowiedziały sobie nawzajem wojnę. Ostatnia do wojny wkroczyła Wielka Brytania, która 4 sierpnia wypowiedziała wojnę Niemcom. Wojna trwała cztery lata. Działania wojenne zakończyły się 11 listopada 1918 r. podpisaniem rozejmu w wagonie kolejowym w Compiègne.
Zwycięstwo państw narodowych
Zwycięzcami I wojny światowej zostały kraje ententy, czyli Wielka Brytania, Francja czy Stany Zjednoczone. W czasie wojny strony walczące zmobilizowały do 65 mln osób. Ogółem poległo 8,5 mln osób. Najwięcej ofiar śmiertelnych było w Rosji i Niemczech, gdzie śmierć poniosło około 1,7 mln osób.
Niezależnie od tragicznego bilansu ofiar ten pierwszy światowy konflikt przyniósł niepodległość Litwie i Polsce.
— W moim przekonaniu znaczenie I wojny światowej — jej początek, przebieg oraz wynik — dla Litwy, Polski, Europy Środkowo-Wschodniej, pod względem historycznym i cywilizacyjnym, było o wiele większe niż II wojna światowa. Rezultatem I wojny światowej był upadek arystokratycznej Europy i pojawienie się całej masy państw narodowych. To właśnie podczas wielkiej wojny, jak nazywa się ten konflikt na Zachodzie, wykształciło się prawo narodów do samostanowienia. Skorzystały z tego Polska, Litwa i inne kraje bałtyckie. Los był mniej pomyślny dla krajów, gdzie być może cywilizacja zachodnia nie sięgała zbyt głęboko. Mówię tu o Białorusi, Ukrainie czy państwach kaukaskich. Moim zdaniem jest błędem i historyczną niesprawiedliwością, kiedy teraz zbytnio akcentujemy tragizm II wojny światowej. Wojny, która faktycznie cofnęła rozwój naszego regionu. Trzeba rozumieć, że I wojna światowa z jednej strony była klęską dużych imperiów, z drugiej zwycięstwem państw narodowych — oświadcza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” historyk Algimantas Kasparavičius z Instytutu Historii Litwy.
Czytaj więcej: I wojna światowa: katastrofa humanitarna i możliwości polityczne
„Nasze zwycięstwo”
Z perspektywy XX-wiecznej historii Polski i Litwy minione stulecie z pewnością było jednocześnie wiekiem tragicznym i pomyślnym. Oba kraje dwukrotnie traciły i odzyskiwały swą niepodległość. Litwa i Polska pod tym względem nie są żadnym wyjątkiem w regionie.
Podobny los dzieliły również inne państwa Europy Środkowo-Zachodniej.
— Chciałbym podkreślić, że w dużym stopniu polityczna mapa Europy, w tym również Europy Środkowo-Wschodniej, została nakreślona dzięki wynikom wojny lat 1914–18. Nie twierdzę, że jest ona w 100 proc. doskonała. Tym niemniej to była realizacja interesów narodowych takich państw jak Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa lub Polska. Te nowe państwa wchodzą na europejską scenę polityczną jako samodzielne podmioty polityczne. Oczywiście te podmioty zaczynają między sobą konkurować, ale to są podmioty posiadające własną wolę polityczną. Można stwierdzić, oczywiście z pewnym „ale”, że po upadku żelaznej kurtyny w 1990 r. Europie Środkowo-Wschodniej udało się w dużym stopniu odtworzyć to, co zostało stworzone po I wojnie światowej. Patrząc z perspektywy naszego regionu, to z pewnością było zwycięstwem, ponieważ z wyników I wojny światowej, w mniejszym lub większym stopniu, korzystamy do dnia dzisiejszego — podkreśla Kasparavičius.

| Fot. Domena publiczna
Lekcje historii
Początek I wojny, można powiedzieć, był banalny. 28 czerwca 1914 r. zamachowcy z serbskiej organizacji terrorystycznej „Czarna ręka” zabijają w Sarajewie arcyksięcia i następcę tronu Austro- Węgier Franciszka Ferdynanda. Po kilku tygodniach, 23 lipca, rząd austriacki wystosował wobec rządu Serbii ultimatum.
Wiedeń żądał od Belgradu ukarania osób odpowiedzialnych za zamach, delegalizacji organizacji występujących przeciwko integralności terytorialnej Austro-Węgier, oficjalnego potępienia agitacji wielkoserbskiej oraz zezwolenia na prowadzenie na terenie Serbii śledztwa dotyczącego zabójstwa arcyksięcia. Serbia zgodziła się na wszystkie żądania austriackie, z wyjątkiem ostatniego. Austro-Węgry nie zgodziły się na taki stan rzeczy i wypowiedziały wojnę.
Zdaniem naszego rozmówcy, mimo że wojny są codziennością, to obecne mocarstwa światowe mają świadomość, iż nieostrożne i nieprzemyślane działania mogą doprowadzić do światowego konfliktu.
— Kiedy rozpoczynał się konflikt, to wszystkie sztaby generalne państw uczestniczących sądziły, że wojna potrwa od dwóch do sześciu miesięcy. Bardzo szybko się okazało, że wszystkie plany wojskowe nie wypaliły, a wojna zaczęła podążać w absolutnie nieprognozowaną stronę. Na święta 1914 r. Europa znalazła się nie tylko po kolana w błocie okopów, ale również po kolana we krwi. Warto także podkreślić, że plany wojskowe z początku II wojny światowej również nie zakładały tak długiego konfliktu. Dlatego z pewnością te lekcje, z dwóch wojen, nadal są aktualne. Można to również dostrzec w okolicznościach towarzyszących toczącej się rosyjskiej inwazji w Ukrainie. Dlatego dowództwo polityczne i wojskowe państw zachodnich zachowuje pewną zachowawczość, właśnie dlatego, że ma na uwadze tragiczne skutki dwóch wojen światowych. Oczywiście teraz dochodzi jeszcze trzeci czynnik, czyli broń nuklearna. Ta broń jest również elementem powstrzymującym — mówi w rozmowie z naszym dziennikiem Algimantas Kasparavičius.
Czytaj więcej: Przed 100 laty wybuchła I wojna światowa