13 stycznia 1991 r. sowieckie oddziały zaatakowały wieżę telewizyjną oraz telewizję. Tamtej nocy zginęło kilkunastu cywili. „Dotychczas nie brakuje tych, którzy nam źle życzą. Jest pełno tych, którzy chcą wymazać nas lub sfałszować historię. Zniszczyć pamięć o ofiarach. Zmiażdżyć każdy przejaw wolności i godności człowieka. Nie pozwólmy na to” — powiedział podczas uroczystości podniesienia flagi na placu Wolności prezydent Gitanas Nausėda. „Bądźmy nadal zjednoczeni i twardzi. Popierajmy tych, którzy teraz walczą o własną wolność” — dodał przewodniczący Sejmu Saulius Skvernelis.
„Pamiętam cały styczeń”
Litwa przywróciła niepodległość 11 marca 1990 r. Wśród sygnatariuszy Aktu Niepodległości byli też litewscy Polacy. Jednym z nich był Zbigniew Balcewicz, ówczesny redaktor naczelny „Kuriera Wileńskiego”, który w trakcie tragicznych wydarzeń styczniowych był w budynku obecnego Sejmu.
— Pamiętam nie tylko tamten dzień, ale cały styczeń 1991 r. Pamiętam, kiedy wprowadzono ceny rynkowe, co wywołało jeszcze większe niezadowolenie. Te niezadowolenie było wykorzystane przez Moskwę oraz siły, które nie aprobowały niepodległości. Pamiętam wiec z 8 stycznia pod Radą Najwyższą, kiedy tłum wdarł się do budynku. W następnych dniach rozpoczęło się zajmowanie obiektów przez jednostki specjalne sowietów. Później było lądowanie samolotów z rosyjskimi żołnierzami oraz rozrzucanie ulotek nad miastem. Była bardzo napięta sytuacja. Z jednej strony są to dosyć przykre wspomnienia, z drugiej warto podkreślić, że dzięki ludziom i społeczeństwu, generalnie z minimalnymi stratami ludzkimi, udało się obronić niepodległość. 13 stycznia był kulminacją, jeśli chodzi o walkę Litwy o niepodległość. Chociaż Moskwa wówczas nie postawiła jeszcze kropki w tej sprawie i nadal próbowała zdławić niepodległość. Tym niemniej pozycja Moskwy i samego Michaiła Gorbaczowa osłabła. Trzeba pamiętać, że do tych wydarzeń Zachód zbytnio nie angażował się w sprawie litewskiej. Zachód bardziej popierał „pieriestrojkę” Gorbaczowa. Popierał reformy na poziomie ZSRS — dzieli się z nami wspomnieniami sygnatariusz Aktu Niepodległości oraz ówczesny deputowany Rady Najwyższej Zbigniew Balcewicz.
Wolny dzień
Rozmówca podkreśla, że wtedy człowiekiem targały różne uczucia.
— Z pewnością był strach. Nie wykluczaliśmy, że zwłaszcza dla deputowanych może to się skończyć źle, ale drogi powrotnej nie było — podkreśla Balcewicz.
Saulius Skvernelis zaproponował, aby Dzień Obrońców Wolności był dniem wolnym. Wpisanie na listę dni wolnych od pracy wymaga jednak rezygnacji z jakiegoś innego święta. Premier Gintautas Paluckas generalnie popiera inicjatywę przewodniczącego Sejmu, ale jest przeciwny skreśleniu z list świąt 1 maja. „Możemy znaleźć i inne mniej ważne daty dla kraju” — skomentował polityk.
Sygnatariusz Aktu Niepodległości popiera pomysł Skvernelisa.
— Moim zdaniem to był przełomowy dzień w historii naszego kraju. Można powiedzieć, że to był dzień zwycięstwa. Widzimy, jak ciężko dzisiaj idzie Ukrainie bronić własnej niepodległości przed sąsiadem. Jestem za tym, że być może warto uczynić ten dzień wolnym od pracy. Przecież to Litwa wyłamała się pierwsza z systemu sowieckiego. O ile Polska była pierwsza w bloku wschodnim, o tyle Litwa była pierwsza w ZSRS i rozpoczęła demontaż tego systemu — podkreślił Zbigniew Balcewicz.
Czytaj więcej: Rocznica krwawego 13 stycznia 1991 roku. Mijają 34 lata od sowieckiej agresji na Litwę