Więcej

    Pierwsza poetycka jaskółka. 40 lat temu ukazała się antologia „Sponad Wilii cichych fal”

    Antologia „Sponad Wilii cichych fal” ukazała się w 1985 r. w Kownie. Była to pierwsza powojenna polska książka poetycka nie tylko na Litwie, ale w całym istniejącym jeszcze Związku Sowieckim. Autorami byli początkujący autorzy, głównie z kręgów kółka literackiego działającego przy redakcji „Czerwonego Sztandaru” (w 1990 r. gazeta przekształciła się w „Kurier Wileński”).

    Czytaj również...

    – Trudno to sobie uzmysłowić, ale od ukazania się tomiku poetyckiego „Sponad Wilii cichych fal” mija już okrągłych lat 40. Wtedy ta „pierwsza jaskółka” w sposób jakże wymowny dowiodła o wileńskim poetyckim „genius loci” i przetarła poniekąd szlak dla poczętej w roku 1986 w warszawskim wydawnictwie „Polonia” kolejnej antologii, „Współczesna polska poezja Wileńszczyzny”, oraz późniejszym wydaniom wierszem pisanym, składającym się obecnie na nasz dość pokaźny jak zbiorowy, tak też indywidualny poetycki dorobek – mówi w rozmowie z „Kurierem Wilenskim” Henryk Mażul, wileński dziennikarz i poeta.

    – Ukazanie się polskiego tomiku poezji było wielkim wydarzeniem w kulturalnym i literackim środowisku Wilna. W druku ukazały się wiersze niezwykle utalentowanych poetów Polaków, większość z nich pracowała w redakcji „Czerwonego Sztandaru” – opowiada Krystyna Adamowicz, wileńska dziennikarka, wieloletnia zastępczyni redaktora naczelnego gazety.

    Czytaj więcej: Uhonorowano Krystynę Adamowicz — zwyciężczynię plebiscytu „Polak Roku 2022”

    Mieliśmy takie marzenia

    Romuald Mieczkowski był wśród poetów, wiersze którego znalazły się w tomiku poetyckim. – W 1985 r. pracowałem już od pięciu lat w redakcji audycji polskiej Radia Litewskiego. Pomysł zrobienia takiej antologii powstał znacznie wcześniej. Jeszcze w czasach, kiedy pracowałem w „Czerwonym Sztandarze”. Spotykaliśmy się w kółku literackim i mieliśmy takie marzenia. Kółkiem literackim wtedy kierowała Jadwiga Kudirko [Kudirkienė]. To ona zebrała wiersze do tego zbioru. Realizacja zamierzenia trwała chyba kilka lat. Nieustannie coś stawało na przeszkodzie – wspomina.

    Zauważa, że antologia jest historyczna z tego powodu, że jest to pierwsza polska książka, wydana w czasach radzieckich na Litwie, o charakterze twórczym.

    – Owszem, wydawano podręczniki, literaturę propagandową, przekłady. Ale taki zbiór oryginalnej twórczości powstał po raz pierwszy. Stąd tak wielkie zainteresowanie po jego ukazaniu się. Jest to swoisty przekrój ówczesnych możliwości 15 bardzo różnych autorów. Byli wśród nich ludzie starsi, urodzeni jeszcze przed wojną, jak: Antoni Kacynel, Michał Wołosewicz, Jadwiga Bębnowska, Matylda Stempkowska i Aleksander Sokołowski. Reszta to autorzy mojego pokolenia, urodzeni już po wojnie, głównie w latach 50. Obok wierszy w tradycyjnej formie, z dużą nutą ludowości, znalazły się strofy zainspirowane trendami ówczesnej poezji polskiej – kontynuuje nasz rozmówca.

    Książkę obecnie można dostać jedynie w sprzedaży antykwarycznej
    | Fot. Allegro.pl

    Losy autorów różnie się potoczyły

    – Niektórzy z nich zaistnieli tylko w tej jednej książce, dla części był to start do dalszych wydań. Bardzo różnorodna jest tematyka antologii. Mimo czasów radzieckich wiersze nie zostały zdominowane ideologicznie. Prawda znajdziemy utwory o bohaterskich żołnierzach, ówczesnej walce o pokój, ale tylko jeden wiersz, pt. „Wschód nowej ery”, nawiązuje wprost do ówczesnej narracji oficjalnej. Inne dotykają uczuć i spraw ludzkich. Przy powstawaniu książki należy odnotować udział Henryka Szylkina, poety z Zielonej Góry. Opracował on wiersze niektórych autorów i zadbał o słowo wstępne Eduardasa Mieželaitisa, który odpoczywał w Santoce – miejscowości rodzinnej Szylkina. Miał on kontakty z twórcami wileńskimi, wydał potem dla niektórych tomiki, przyjeżdżał na Międzynarodowy Festiwal Poezji „Maj nad Wilią”.

    – Książka ta była ważkim krokiem, jeśli chodzi o zaistnienie naszej poezji w Polsce. Dowiedziano się tam, że w Wilnie i na Wileńszczyźnie nie tylko mówi się po polsku, ale nawet pisze wiersze. To spowodowało, że zainteresowano się naszym pisarstwem. W rezultacie za rok w Polsce powstała następna antologia pt. „Współczesna polska poezja Wileńszczyzny”, już z liczbą autorów ograniczoną do dziesięciu. Pod koniec lat 80. i kiedy doszło do zmiany ustrojowej, poetów polskich z Litwy zapraszano do Polski, zaistnieli oni w różnych wydawnictwach, zdobywali nagrody w konkursach literackich. Co ciekawe, nie była to właściwie antologia poetów polskich, pochodzących tylko z Litwy. Znalazły się tam bowiem wiersze dwóch poetów, zamieszkałych na Białorusi. Tak samo wiersze osób pochodzących ze Lwowa – Marii Łotockiej i Jana Billa. W antologii nieco więcej miejsca przeznaczono na wiersze Sławomira Worotyńskiego, który w roku jej wydania już nie żył od dwóch lat. W ten sposób upamiętniony został nasz kolega. Osobiście żałuję, że w pierwszym zbiorze poetyckim zabrakło poezji Alicji Rybałko i Józefa Szostakowskiego. Są to bardzo dobrzy poeci – opowiada Romuald Mieczkowski, poeta i pisarz, redaktor naczelny kwartalnika „Znad Wilii”.

    Wilno w polskiej poezji

    W antologii „Sponad Wilii cichych fal” znalazły się także utwory Henryka Mażula, wówczas dziennikarza „Czerwonego Sztandaru”. Poeta zauważa, iż stwierdzenie, że Wilno jest miastem magicznym dla polskiej poezji, bynajmniej nie mija się z prawdą.

    – Tu przecież dzięki młodym Adamowi Mickiewiczowi i Juliuszowi Słowackiemu, sprowadzonym na studia przez uniwersytecką Alma Mater, narodził się w naszej literaturze romantyzm. O gród Giedymina w swoich życiorysach na krócej lub na dłużej zahaczyli później również: Władysław Syrokomla, Kazimiera Iłłakowiczówna, Konstanty Ildefons Gałczyński, noblista Czesław Miłosz, Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski. Ostatnie trio tworzyło m.in. grupę poetycką „Żagary” – jedną z jaśniejszych gwiezdnych konstelacji na firmamencie literatury polskiej lat 30. ubiegłego stulecia. Niestety, pożoga II wojny światowej i pojałtańskie realia, kiedy to Polski w Wilnie i na Wileńszczyźnie ostatecznie nie stało, spowodowały, iż ten niedawny stan świetności kardynalnie się odmienił na niekorzyść. Musiały upłynąć lata, by znaleźli się ci, co uświadamiając, ile Wilno w polskiej poezji znaczyło, zechcieli nawiązać do pięknych tradycji. Bez wątpienia sprzyjało temu Koło Literackie, jakie w roku 1954 za sprawą piszącego strofy Władysława Abramowicza (Vladasa Abramavičiusa) zaistniało przy redakcji świeżo powstałego dziennika „Czerwony Sztandar” – jedynego polskojęzycznego tytułu codziennego, wydawanego naonczas w Związku Sowieckim. Amatorzy poezji prowadzili tu zajęcia metodą spotkaniową, choć warzono się poniekąd we własnym sosie, gdyż z braku postronnych krytyków po koleżeńsku omawiano utwory, prezentowane przez poszczególnych członków tworu, który pierwotnie liczył 23 członków – opowiada wileński dziennikarz i poeta.

    W antologii znalazły się m.in. utwory Henryka Mażula, który z sentymentem wspomina tamtą wydawniczą „przygodę”
    | Fot. Allegro.pl

    Koło literackie i „Kolumna Literacka”

    Koło z biegiem czasu miało gorszą i lepszą passę, a skrzydła wyraźnie podcięła mu w roku 1965 śmierć Władysława Abramowicza.

    – Na szczęście trzy lata później w ówczesnym Wileńskim Państwowym Instytucie Pedagogicznym studenci polonistyki zawiązali Klub Młodych Literatów „Pierwiosnek”, prezentujący swoje poetyckie poczynania w zamieszczanej co jakiś czas „Kolumnie Literackiej” na łamach „Czerwonego Sztandaru”, a ten ponownie przyhołubił pod swe skrzydło w roku 1978 próbujących po amatorsku dosiadać Pegaza. Pierwszą prezeską reaktywowanego po raz trzeci koła była lwowianka z urodzenia Maria Łotocka, którą do Wilna sprowadziły studia na tutejszej polonistyce, a która później zasiliła „sztandarowe” szeregi dziennikarskie. W latach 1981–1986 funkcję tę pełniła natomiast kierująca działem kultury w „Czerwonym Sztandarze” Jadwiga Kudirkienė. Rok 1985 stanowi bez wątpienia kamień milowy w dziejach powojennej polskiej poezji na Litwie. Wtedy to bowiem po długich „mękach porodowych”, powodowanych wyraźną niechęcią litewskich decydentów od kultury, w kowieńskim wydawnictwie „Šviesa”, specjalizującym się w wydawaniu podręczników (również dla szkół polskich), ukazał się liczący 158 stron almanach – wybór wierszy poetów polskich, należących do kółka literackiego przy redakcji „Czerwonego Sztandaru”, w opracowaniu jej zastępcy redaktora naczelnego Stanisława Jakutisa oraz wzmiankowanej Jadwigi Kudirkienė – dzieli się wspomnieniami Henryk Mażul.

    Nakład rozszedł się na poczekaniu

    – Dziś, z perspektywy czasu, tamto wydarzenie, równoznaczne z podaniem pierwszego po wojnie naszego zbiorowego głosu poetyckiego, odnotowane zresztą entuzjastycznie przez krytykę literacką w Macierzy, nabiera wymowy szczególnej. Spokojna refleksja skłania też do stwierdzenia, że w znacznym stopniu wobec kłód pod nogi ówczesnych władz, by słowo polskie spod znaku Pegaza zaistniało, zielone światło przed tą edycją w niemałym stopniu zapaliło słowo wstępne, o jakie pokusił się sam Eduardas Mieželaitis, będący wówczas na szczycie litewskiego literackiego Parnasu – mówi Henryk Mażul.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    – Dalece nie każdy wie natomiast zapewne, iż osobą, która ten wstęp spowodowała, był nasz rodak Henryk Szylkin. Z autorem „Człowieka” złączyła go Santoka – malownicza mieścina na mapie Wileńszczyzny, gdzie właśnie w roku 1928 na świat przyszedł i gdzie spędził część swego życia, nim falą tzw. repatriacji nie został po II wojnie światowej zmieciony na resztę życia do Polski. Odwiedzając podczas letnich wakacji rodzinne strony, spotykał się on z Eduardasem Mieželaitisem, mającym tam daczę wypoczynkową, a wspólne pobyty zaowocowały przyjaźnią. Właśnie braterska więź spowodowała, że za namową i prośbą pana Henryka ten znany poeta litewski zechciał pochylić się nad naszymi wierszami i życzliwie je ocenić. Nie każdy kojarzy też zapewne, że owa historyczna edycja doczekała się raptem… dwóch równorzędnych wydań. Kiedy jej pierwszy nakład w liczbie półtora tysiąca rozszedł się dosłownie na poczekaniu i zaczęliśmy ambitnie ubiegać się o jego dodruk w wydawnictwie „Šviesa”, tam zdążono już rozsypać złożone na linotypie w ołowiu czcionki. By uczynić zadość naszym natarczywym naleganiom, wypadło dokonać ponownego składu i poniekąd na odczepnego wydrukować jeszcze 600 tomików, podbijając łączny nakład do 2100 egzemplarzy – wspomina Henryk Mażul.

    Krystyna Adamowicz wspomina, że książka ukazała się dzięki wielkiemu zaangażowaniu śp. Stanisława Jakutisa i śp. Jadwigi Kudirko. – Nie tylko zajmowali się opracowaniem antologii. Przez wiele miesięcy obijali progi różnych urzędów państwowych, ubiegając się o to, by książka się ukazała. W owych czasach uzyskanie pozwolenia na wydanie książki, a co dopiero książki w języku polskim, było ogromnym wyzwaniem i wymagało wiele wysiłku – podkreśla pani Krystyna.

    Spis treści prezentuje autorów w porządku alfabetycznym. Wiersze 14 autorów uzupełniały pisane prozą zabawne aforyzmy Jana Ciechanowicza
    | Fot. Allegro.pl

    Piętnastu autorów

    W wydanym w 1985 r. tomiku znalazły się zestawione w autorskim porządku alfabetycznym utwory: Jadwigi Bębnowskiej, Jana Billa, Jana Ciechanowicza, Antoniego Kacynela, Marii Łotockiej, Alicji Małaszkiny-Morki, Henryka Mażula, Romualda Mieczkowskiego, Wojciecha Piotrowicza, Aleksandra Sokołowskiego, Matyldy Stempkowskiej, Aleksandra Śnieżko, Mirosławy Wojszwiłło, Michała Wołosewicza oraz Sławomira Worotyńskiego. W czternastu przypadkach były to wiersze, a całość uzupełniały pisane prozą zabawne aforyzmy Jana Ciechanowicza.

    Czytaj więcej: Mistrzem Słowa Polskiego — Henryk Mażul!

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 14 (39) 05-11/04/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    W Wilnie wkrótce pojawi się przestrzeń dla grafficiarzy

    — Samorząd stołeczny udostępnił dla grafficiarzy siedem miejsc w różnych lokacjach miasta. Obrazy o motywach przyrodniczych oraz treściach nawiązujących do zmian klimatu pojawią się na zewnętrznych ścianach obiektów miejskich...

    Już wkrótce wystartuje sezon wakacyjny, który potrwa do połowy września

    Popularne kierunki wakacyjneJuż wiele lat z rzędu bezkonkurencyjna jest Turcja. Szacuje się, że w tym roku wakacje spędzi tam ponad 230 tys. mieszkańców Litwy, o 3 proc. więcej w...

    Na rynku pracy niewielki optymizm

    — Widzimy dużo pozytywnych zmian — coraz więcej osób znajduje zatrudnienie, spada stopa bezrobocia rejestrowanego, liczba nowych ofert pracy w marcu była większa niż w ciągu ostatnich pięciu miesięcy....