Więcej

    Litwa wolała pakt z diabłem od rozmowy z Polakami. Mija 105. rocznica traktatu litewsko-rosyjskiego

    Traktat pokojowy zawarty między Litwą a bolszewicką Rosją 12 lipca 1920 r. miał być dla Litwy aktem uznania jej niepodległości i zabezpieczeniem granic. W praktyce wciągnął Litwę w intrygi Kremla, uruchamiając ciąg tragedii w relacjach polsko-litewskich.

    Czytaj również...

    Traktat ten będzie kładł się cieniem jeszcze przez dekady. Nawet w negocjacjach 1990 i 1991 r. pomiędzy Litwą i ZSRS uwzględniono jako czynnik z przeszłości umowę z 1920 r.

    Współpraca z racji dziedzictwa

    Tuż po odzyskaniu przez Litwę i Polskę niepodległości w 1918 r. oba kraje miały potencjał do współpracy ze względu na wspólne dziedzictwo historyczne. Jednak Wilno, jako historyczna stolica Litwy, stanowiło dla odbudowującej się Litwy priorytet. Do tego stopnia, że Litwini byli gotowi pertraktować z samym diabłem, który gwarantował Litwie przekazanie Wilna. Choć sam jeszcze tych ziem w pełni nie kontrolował.

    Była pierwsza połowa 1920 r. Litwa od dwóch lat była niepodległa, ale granice i uznanie międzynarodowe wciąż były płynne. Wilno leżało w granicach Polski, która odbiła je z rąk rosyjskich w 1919 r.

    Jednak już w drugiej połowie 1920 r. Litwa znajdowała się w innym położeniu strategicznym. Trwała wojna polsko-bolszewicka, a Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy. Na początku lipca tego roku Polska uznała niepodległość Litwy, jednocześnie broniąc się przed bolszewickim zalewem kraju.

    Dla władz w Kownie pojawiła się szansa: zbliżenie z Rosją bolszewicką, która również dążyła do osłabienia Polski. Było to też na rękę Rosjanom, którzy wiedzieli, że nie będzie żadnego problemu z podbiciem Europy, jeśli ta będzie ze sobą zwaśniona.

    Podobnie też myślał marszałek Polski Józef Piłsudski, który podkreślał, że ani Polska, ani Litwa samotnie nie będą w stanie zabezpieczyć się przed Niemcami i Rosją. To było ważne o tyle, że Rosja uznawała Litwę i Polskę za „iskonno russkije ziemli”, czyli „ziemie rdzennie rosyjskie” (na zasadzie, że to, co znajdowało się w Rosji carskiej, powinno być w granicach Rosji bolszewickiej).

    Z kolei Niemcy po cichu kontestowały układ po I wojnie światowej. Polska i Litwa to były „wersalskie bękarty”, państwa sezonowe. Upokorzenie Niemców po I wojnie światowej doprowadziło do rewizjonizmu. Później to wykorzysta weteran I wojny światowej Adolf Hitler – i pamiętamy, jak to się skończyło dla Polski i Litwy.

    Na Litwie panowała specyficzna sytuacja. W czerwcu 1920 r. litewski sejm uchwalił tymczasową konstytucję. Jednak argumentując to zbliżającym się zagrożeniem (wojna polsko-bolszewicka już nabrała rozpędu), wprowadził stan wyjątkowy, co było korzystne dla kolejnych ekip. Nie trzeba wtedy oglądać się na władze lokalne czy swobody obywatelskie.

    Gdy bolszewicy zajęli Wilno i poszli na Warszawę, owoce przyniosła długo pielęgnowana antypolskość litewskiej klasy politycznej. Postępy bolszewików odebrano z entuzjazmem, że oto jest okazja na tym skorzystać.

    Głosy krytyczne

    Tymczasem debata trwała. Krytycy zbliżenia z Moskwą podkreślali, że Rosja chce wchłonąć wszystkie państwa Europy, włącznie z Litwą, więc dziś podpisana umowa stanie się stryczkiem jutro. Jednak silna obawa przed Polakami zwyciężyła. W litewskim sejmie wręcz argumentowano, że nawet gdyby Litwa utraciła niepodległość, to z punktu widzenia racji stanu lepiej będzie wrócić pod władzę rosyjską niż polską. Serca zdecydowanie były po stronie Moskwy.

    Minister spraw zagranicznych Augustinas Voldemaras podkreślał: „Co Rosja przyzna Litwie, tego samego nie może przyznać Polsce”. I taką zasadą się kierowano.

    Ale Rosjanie nie zamierzali ot tak wywiązać się z umowy. Wilno przekazali Litwie, dopiero gdy sytuacja bolszewików w Polsce była przesądzona, a Polacy ruszyli do kontrofensywy.

    Polacy wracali na ziemie, na których natknęli się na litewskie posterunki, w tym też na Suwalszczyźnie, która nie była objęta umową litewsko-rosyjską, ale Litwini wykorzystali moment. Doszło do potyczek zbrojnych.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    To, do czego dojdzie później, dobitnie pokazuje znaczenie umowy litewsko-rosyjskiej 12 lipca 1920 r. Niestety, znaczenie raczej negatywne.

    Polska, która odebrała dogadywanie się Litwy z Rosją za zagrożenie, postanowiła zagrać ostrzej. Piłsudski jeszcze przed wojną polsko-bolszewicką wyrażał irytację zachowaniem Litwinów, mówiąc, że „litewscy politycy to albo durnie, albo sprzedajni”. Jednak nie chciał wojskowej interwencji. Uważał, że Litwinów da się „rozmiękczyć”. Po traktacie litewsko-rosyjskim o „rozmiękczaniu” już myślało niewielu.

    Postanowiono Wilno zabezpieczyć dla wywierania presji na Litwę. Rozważano powstanie antylitewskie, któremu „z pomocą” przyjdą polskie wojska, wtedy można by było z Litwą rozmawiać na innej stopie.

    „Bunt” Żeligowskiego

    Mamy październik 1920 r. Po potyczkach doszło do polsko-litewskich negocjacji w Suwałkach, które zakończyły się 7 października podpisaniem tzw. umowy suwalskiej. Dokument ten przewidywał zawieszenie broni i wyznaczenie linii demarkacyjnej, która formalnie nie rozstrzygała przynależności Wilna. Umowa miała zacząć działać o godz. 12 w dniu 10 października. Do tego nie doszło.

    Józef Piłsudski rozkazał gen. Lucjanowi Żeligowskiemu, aby „zbuntował się” i ruszył zdobyć Wileńszczyznę. Był to gwóźdź do trumny i tak już nadgniłych relacji polsko-litewskich. Relacje na stopie państwowej zostały pogrzebane aż do 1938 r.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Utworzone przez Żeligowskiego państwo, Litwa Środkowa, w 1922 r. zostało włączone do Polski. Józef Piłsudski nie był z tego faktu zadowolony. Chciał to marionetkowe państwo wykorzystać w nacisku na Litwę, kusząc ewentualnym oddaniem Wilna bądź propozycjami federacji.

    Jego stanowisko wybrzmiało wcześniej, gdy Polska włączyła „administracyjnie” część terenów Litwy Środkowej jeszcze przed plebiscytem. „To, co Sejm zrobił, to była kradzież. Wojska wzięły ten kraj bohaterskim wysiłkiem, Sejm złodziejskim. Dla Panów jest to gra w formułki mniej lub więcej trudne do przemycenia na terenie sejmowym, dla mnie zaś jest to szukanie ojczyzny” – miał oburzać się wtedy marszałek.

    Różne wizje Litwy

    Rozważano nawet Litwę złożoną z dwóch lub trzech kantonów: polskiego i litewskiego lub kowieńskiego, wileńskiego i mińskiego. Wszystkie te pomysły jednak nie uwzględniały wrażliwości Litwinów i zawodu Polaków. Litwa nawet nie rozważała zgodzić się na jakiekolwiek ustępstwa wobec Polski – jak można wchodzić w układy z kimś, kto okupuje nasze terytorium? Podobnie myślała Polska – jak można złagodzić ton wobec kogoś, kto za naszymi plecami dogadywał się z naszym wrogiem?

    Litwa przez cały okres międzywojenny konsekwentnie nie uznawała przynależności Wilna do Polski. Tymczasową stolicą ogłoszono Kowno, a Wilno traktowano jako okupowane miasto. Przez cały okres II Rzeczypospolitej pomiędzy obiema państwami nie istniały oficjalne stosunki dyplomatyczne. Na „linii administracyjnej” dochodziło nawet do strzelanin. Do najpoważniejszej w skutkach dojdzie w 1938 r., gdy zginie strzelec polski Stanisław Serafin. Opinia publiczna krzyczała: „Wodzu, prowadź na Kowno!”. Tymczasem Polska zagrała sprytniej. Użyła tego faktu jako pretekstu do wystosowania ultimatum, w wyniku którego kraje miały się porozumieć.

    Czytaj więcej: Przed Żeligowskim — „Wilna żądali wszyscy”


    Bibliografia: Krzysztof Buchowski, „Litwomani i polonizatorzy. Mity, wzajemne postrzeganie i stereotypy w stosunkach polsko-litewskich w pierwszej połowie XX wieku”, Białystok 2006; Marian Marek Drozdowski, „Refleksje litewskie”, „Znad Wilii”, 2013 (53); Joanna Januszewska-Jurkiewicz, „Stosunki narodowościowe na Wileńszczyźnie w latach 1920–1939”, Katowice 2011; Tadeusz Radziwonowicz, „Geneza i okoliczności zawarcia umowy suwalskiej”, Terra Jatwezenorum, Puńsk 2011; Stanislovas Sajauskas, „Litwini w Rosji w latach pierwszej wojny światowej”, Terra Jatwezenorum, Puńsk 2021.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 28 (78) 12-18/07/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    11 lipca dniem pamięci o ofiarach ludobójstwa wołyńskiego. Mijają 82 lata od „krwawej niedzieli”

    W latach 1939-1946, na wschodnich ziemiach II Rzeczypospolitej, w województwach: wołyńskim, tarnopolskim, stanisławowskim, lwowskim i poleskim, ukraińscy nacjonaliści z OUN i UPA dokonali ludobójstwa na ludności polskiej. Mienie zostało...

    Kontrowersje wokół obchodów „Ostrej Bramy”. Zarzut Wołkonowskiego i odpowiedź Tomaszewskiego

    Po co była operacja „Ostra Brama”? Celem operacji „Ostra Brama” 6 lipca 1944 roku było wyzwolenie Wilna od Niemców przed przyjściem Armii Czerwonej, aby w ten sposób zademonstrować istnienie państwa polskiego. Tegoroczne...

    Decyzja rządu: uchodźcy z Ukrainy zwolnieni z nauki języka, ale nie na stałe

    Instytucje nazywają tę decyzję kompromisową, ponieważ odpowiedzialne za przygotowanie projektu uchwały rządu Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu początkowo proponowało przedłużenie na dłuższy okres zwolnienia z obowiązku nauki języka, ale...