„W poniedziałek, 22 lutego, rozpoczynamy bezterminowy strajk nauczycieli – powiedział „Kurierowi” Audrius Jurgelevičius, przewodniczący Związku Zawodowego Oświaty Litwy. – Premier przedstawił swe przemyślenia na temat zwiększenia wynagrodzeń, zmiany systemu wynagrodzenia za pracę, gwarancji socjalnych. Zostało ustalone, że w poniedziałek, wraz z rozpoczęciem strajku, Ministerstwo Oświaty i Nauki przedstawi konkretne propozycje. Wtedy zadecydujemy, czy będziemy kontynuować strajk.”
Ostateczna decyzja o strajku zapadła po piątkowym spotkaniu przedstawicieli oświatowych związków zawodowych z premierem Algirdasem Butkevičiusem.
— Propozycje premiera były bardzo abstrakcyjne i nie poparte żadnymi obliczeniami – mówił Audrius Jurgelevičius. – Odbywał się raczej na poziomie filozoficznym, my natomiast chcielibyśmy usłyszeć konkretne liczby, procenty. Wszystko zależy teraz od poniedziałkowych ustaleń. Ustalono, że w dalszych pertraktacjach z Ministerstwem Oświaty i Nauki będzie uczestniczył premier, co jest dziwnym krokiem. To jeszcze raz potwierdza nasze przypuszczenia, że kierownictwo polityczne MON nie chce i nie potrafi przyjąć żadnej odpowiedzialności, przerzucając ją na „wrogów” Litwy, związki zawodowe albo premiera.
Według wstępnych danych w strajku weźmie udział około trzecia część pedagogów.
— Uważam, że potrzebne są kardynalne zmiany – mówi wychowawczyni wileńskiego przedszkola, która prosiła o zachowanie anonimowości. – W przedszkolu już nikt nie chce pracować. Od września zrezygnowało z pracy już 5 osób. Do pracy przychodzi młodzież, ale widząc, jakie są zarobki, szuka innego zatrudnienia. Początkujący wychowawca zarabia tylko trochę więcej niż minimalne wynagrodzenie (350 euro netto – od aut.)0 i ciut więcej niż niania bez wykształcenia!
Jak mówi, wysokość wypłaty jest niewspółmierna do wymagań i obowiązków, które stawiane są przed wychowawcami.
— Wracam do domu wyciśnięta jak cytryna, nawet nie chce mi się rozmawiać z domownikami. Pracujemy w przepełnionych grupach, a to jest przecież odpowiedzialna praca z małymi dziećmi, gdzie każde potrzebuje uwagi i każdym trzeba się zająć. W międzyczasie trzeba jeszcze wypełnić tonę papierów, upiększyć pomieszczenia, wymyślić i poprowadzić jakieś dodatkowe zajęcia, pojechać na szkolenia (na własny koszt!).
Wychowawczyni zdradziła, że mając 26 lat stażu i stopień starszego wychowawcy zarabia po ostatniej styczniowej podwyżce… 509 euro do ręki.
— Mamy najniższe wynagrodzenia w całej Europie, znowu jesteśmy na niechlubnej końcówce listy – stwierdza. – Zdrożały produkty w sklepie, zdrożało ogrzewanie mieszkania. Rachunki rosną, a wypłaty zostają śmieszne. Córka w tym roku wybiera się na studia, jeżeli nie trafi na kierunek finansowany przez państwo, nie stać nas będzie na luksus studiowania.
ŻĄDANIA NAUCZYCIELI
Przywrócenie koszyczka ucznia sprzed 1 stycznia 2009 r. Do 1 093 euro. Obecnie koszyczek wynosi 1 014 euro.
Zwiększenie wynagrodzeń wychowawcom przedszkoli – od 1 września 2016 r. zwiększenie współczynnika o 5 proc., od 1 stycznia 2017 – jeszcze o 10 proc., tak by wyrównać je z wynagrodzeniem nauczycieli w placówkach ogólnokształcących. Żąda się zwiększenia liczby godzin niekontaktowych (przeznaczonych do wypełniania dokumentacji, przygotowania programów itd.) od 3 do 6 godzin tygodniowo.
Zniesienie „nożyc” współczynników wynagrodzeń od 1 września 2016 r. z zachowaniem ich maksymalnej granicy, tak by nauczyciele posiadający te same kwalifikacje otrzymali jednakowe wynagrodzenie.
Zmniejszenie liczby dzieci i uczniów w grupach i klasach: w przedszkolach w grupach 1,5-3-latków do 10 osób, 3-7-latków – do 15 osób; w szkołach w 1-4 klasie — do 20, w 5-12 kl. — do 25.