Mimo że rząd premiera Kubiliusa co jakiś czas obwieszcza, że kryzys gospodarczy na Litwie kończy się, to jednak coraz liczniejsze rzesze bezrobotnych obijają progi giełd pracy. Bezrobocie na Litwie może przekroczyć 20 proc. i będzie największe w Unii Europejskiej.
— Problem bezrobocia, który dotknął nasz kraj jest bardzo bolesny. Dotychczas nawet w latach 90. na Litwie nie mieliśmy tak licznej rzeszy bezrobotnych — powiedział „Kurierowi” Giedrius Kadziauskas, wiceprezydent oraz ekspert Instytutu Wolnego Rynku Litwy. Zdaniem Kadziauskasa, w najbliższej przyszłości czeka nas, być może, kolejna fala zwolnień, ponieważ „w okresie letnim tradycyjnie więcej ludzi znajduje zatrudnienie, niech chociażby i na czarno, z kolei zimą sytuacja się zmienia”.
Sieci handlowe supermarketów też przygotowują na to, że niektórzy bezrobotni, którzy utracą zasiłek, mogą zacząć się próbować utrzymywać się w inny sposób, tzn. kraść. Renata Saulytė, rzeczniczka prasowa sieci handlowej „Maxima LT UAB” w rozmowie z „Kurierem” zaznaczyła, że uważnie obserwują zaistniałą sytuację:
— Inwestujemy we wzmocnienie poziomu bezpieczeństwa naszych sklepów, ponieważ mogą się sprawdzić prognozy ekspertów i co piąty mieszkaniec Litwy będzie bezrobotny. Z kolei większy poziom bezrobocia powoduje większą liczbę prób kradzieży.
Prognozy ekspertów zarówno tych rządowych, jak i z prywatnych instytucji np. z Instytutu Wolnego Rynku Litwy dla naszego kraju są bynajmniej nie w różowym kolorze. Już teraz nasz kraj pod względem liczby bezrobotnych znajduje się w europejskiej czołówce, ustępując tylko Łotwie i Hiszpanii. Oficjalnie dane statystyczne mówią, że ponad 236,9 tys. mieszkańców naszego kraje nie ma pracy i utrzymuje się z zasiłków socjalnych. W ciągu 2009 roku liczba bezrobotnych, zwiększyła się prawie o 3 razy. Ci sami eksperci prognozują, że do wiosny przyszłego roku liczba bezrobotnych wzrośnie o kolejne 100 tys. Z samych danych Giełdy Pracy wynika, że zaledwie w ciągu minionego tygodnia w urzędach pracy zarejestrowało się 7463 bezrobotnych, o 500 osób więcej niż w ostatni tydzień października. Z kolei giełdy pracy były w stanie zaproponować zaledwie 1039 ofert.
— Naszym zdaniem, rząd powinien nie tylko myśleć, w jaki sposób utrzymać rosnącą armię bezrobotnych, ale stworzyć takie warunki, aby zaczęły się tworzyć miejsca pracy — powiedział „Kurierowi” Kadziauskas. Zdaniem eksperta, dobrym sposobem na zachęcenie pracodawców do tworzenia miejsc pracy jest zmniejszenie minimalnego wynagrodzenia dla pracowników z 800 litów do np. 600 lub 500 litów. Kolejnym takim sposobem, zdaniem przedstawiciela Instytutu Wolnego Rynku Litwy, jest obniżenie kosztów, które są niezbędne do uiszczenia przez mieszkańców, rozpoczynających własną działalność gospodarczą.