Istnieje powiedzonko, iż dyplomacja polega na wysłaniu kogoś… hen, daleko – w taki sposób, by się cieszył na myśl o podróży. Jak zatem nazwać działanie, kiedy się deklaruje przyjaźń, a pluje w twarz? Antydyplomacją? Kontrdyplomacją? W każdym razie to zdaje się czynić szczęśliwie już były minister spraw zagranicznych, Audronius Ažubalis.
Oto grupa posłów wystąpiła z inicjatywą, by uchwałą sejmową „naprawić relacje z Polską”. Apelował o to znany Polakom z jakże życzliwego stosunku Gintaras Songaila. Wtórowali mu również znani Polakom z jakże życzliwego stosunku działacze młodsi stażem, Audronius Ažubalis i Laurynas Kasčiūnas i złożyli propozycję uchwały, w której popierają śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, a przy okazji przypominają Polsce o strategicznym znaczeniu tego, by brała udział w strategicznych projektach z Litwą i pomagała blokować rosyjską elektrownię atomową w białoruskim Ostrowcu pod Wilnem. Całkiem przypadkiem, ta uchwała ma się zbiec w czasie z deliberacjami sejmu nad ustawą o nazwiskach, gdzie Ažubalis i Kasčiūnas wspierają projekt, który ma jeszcze bardziej pogłębić poniżenie Polaków. Zupełnie, jak 8 kwietnia 2010 roku…
Ažubalis, jako były minister, ponosi odpowiedzialność za zepsucie relacji z Polską. Widać, jeszcze mu mało.