Właściciele kwiaciarni twierdzą, że byli przygotowani do drugiej kwarantanny, więc straty wynikające z ograniczeń działalności nie były tak duże, jak podczas pierwszej kwarantanny. Niektórzy z nich zauważają, że bardziej aktywny handel online i poszukiwanie kolejnych alternatyw również pomogły w dostosowaniu się do nowych warunków. Podkreślają jednak, że pomoc państwa jest niewystarczająca i naruszona została zasada uczciwej konkurencji, gdyż zamknięcie niedużych kwiaciarni umożliwia sprzedaż kwiatów dużym sieciom handlowym.
Inesa Borkowska, florystka, właścicielka kwiaciarni „Inesos gėlės“ (Kwiaty Inesy) w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedziała, że aby dalej rozwijać swoją działalność, musiała przekierować ją do przestrzeni online.
– W czasie drugiego lockdownu radzimy sobie lepiej. Ponieważ podczas pierwszej kwarantanny mieliśmy do czynienia z nieplanowaną sytuacją, musieliśmy wyrzucić kwiaty, jak również sprzedać je taniej. Do drugiej byliśmy przygotowani i już nie musieliśmy wyrzucać kwiatów. Mam trzy kwiaciarnie. Jedna jest zupełnie zamknięta, a dwie to już raczej pracownie, ponieważ klienci nie mogą przychodzić i wybierać kwiatów. Robimy tu bukiety na zamówienie. Czasami klienci podjeżdżają pod sklep, wtedy albo ktoś wynosi zamówione wcześniej kwiaty, albo zostawiamy je w specjalnym miejscu przed sklepem – tłumaczy Inesa Borkowska.
Obecnie sprzedaż kwiatów odbywa się poprzez sklep internetowy lub telefon. Kupujący najwyraźniej są już przyzwyczajeni do takiej sytuacji, a kwiaciarnie, które przeszły na pracę zdalną, dostarczają zamówienia w sposób bezpieczny dla klientów i na czas.
– Szczerze mówiąc brakuje mi kontaktu z klientami, ale cóż – trzeba przystosować się. Przed pierwszą kwarantanną mieliśmy już stronę internetową, ale to była raczej taka strona informacyjna. Natomiast dzisiaj to jest już sklep internetowy, gdzie można zamówić kwiaty. Oczywiście, że popyt na kwiaty zmalał, ale dzięki temu, że teraz dostarczamy kwiaty do klienta, to popyt jest. Dużo dzisiaj zamawia się kwiatów, ponieważ nie można fizycznie pozdrowić przyjaciół, bliskich z urodzinami czy innym świętem, dlatego nasze usługi cieszą się wzięciem. Najczęściej to dzieci zamawiają kwiaty rodzicom, a rodzice dzieciom – powiedziała florystka.
Jak zaznaczyła, logistyka dostawy kwiatów i innych środków podczas drugiej kwarantanny nie została zakłócona, ale zasugerowała, że nastąpił wzrost cen kwiatów.
– Niektóre gatunki kwiatów zdrożały nawet o 30 proc., ale to nie znaczy, że my te ceny podnosimy. Tak naprawdę kwiaty mocno zdrożały w hurtowniach. Dlaczego? Trudno powiedzieć, być może zmniejszyła się uprawa kwiatów w Holandii z powodu pandemii, a skoro mniej jest hodowców, to naturalne, że ci, którzy jeszcze uprawiają, podnoszą ceny – zaznaczyła florystka.
Oceniając wsparcie rządu dla biznesu dotkniętego pandemią, Borkowska stwierdziła, że choć wystarczy na podatki, to brakuje skutecznych środków na pokrycie czynszu. Problemem dla branży kwiatowej są także zamknięte restauracje, hotele i inne placówki będące tradycyjnymi odbiorcami kwiatów.
– Wsparcie wystarczy, by zapłacić podatki. Nie mogę powiedzieć, że wsparcie jest bardzo dobre, ale generalnie cieszę się, że w ogóle jest – powiedziała. Bardzo źle, że wsparcie nie jest płacone na czas, ponieważ pieniędzy potrzebujemy tu i teraz – podkreśliła.
Mówiąc o obrotach kwiaciarni, właścicielka powiedziała, że wprowadzenie drugiej kwarantanny zmniejszyło je o około 30 proc. Na szczęście poszukiwanie alternatyw i rozwój działalności pomogły uniknąć większych strat.
– Zbliżają się walentynki, więc popyt na kwiaty znacznie wzrośnie, ponieważ mimo pandemii ludzie nie zapominają o bliskich – powiedziała.
Inesa Borkowska nie rozumie, dlaczego duże sieci handlowe mogą prowadzić handel i sprzedają kwiaty i inne rzeczy, kiedy małym przedsiębiorcom jest to zabronione.
– Dla mnie to jest niezrozumiałe, że na przykład w Maximie, gdzie jest mnóstwo ludzi, można kupić kwiaty, a w malutkiej kwiaciarni, gdzie wszedłby jeden klient na 15 minut i też kupiłby te kwiaty, nie można. Niedawno byłam w Maximie: tłum ludzi, stoją jeden obok drugiego i robią zakupy. Zauważyłam też, że zwiększył się asortyment kwiatów, więc popyt jest. Nie rozumiem, dlaczego malutki sklepik, z osobnym wejściem, nie może prowadzić działalności? – pyta retorycznie.
Kwiaty cięte to luksus, z którego najłatwiej zrezygnować w czasie kryzysu. W Europie straty sięgają 4 mld euro.
Sektor kwiatowy stracił 4,1 mld euro podczas sześciu tygodni europejskiego lockdownu, alarmuje Copa Cogeca, największe europejskie stowarzyszenie rolników.
Najwięcej, bo prawie 2 mld strat, zanotowali producenci kwiatów w doniczkach, a kwiatów ciętych miliard euro.
Czytaj więcej: Wsparcia potrzebują te sektory, które dzisiaj mogą pracować, ale nie mogą zarobić
JAK KWIATY MOGĄ NAM POMÓC W CZASIE PANDEMII?
Osoby, które mają rośliny ozdobne w domu, czują się szczęśliwsze i bardziej zrelaksowane. Dzięki pozytywnej energii zmniejsza się ryzyko popadnięcia w depresję związaną ze stresem.
• Pozytywne emocje pomagają umieścić wydarzenia życiowe w szerszej perspektywie, a tym samym zmniejszają skutki negatywnych emocji. Kwiaty z kolei mogą wyzwalać pozytywne uczucia, takie jak: wdzięczność, nadzieja, empatia, radość, miłość, duma, spokój, zaskoczenie i podziw.
• Korzyści z otaczania się roślinami to m.in.: ogólne samozadowolenie, dobre samopoczucie i zalety wynikające z możliwości odizolowania się od otoczenia.
• Kwiaty i rośliny ozdobne zwiększają poziom pozytywnej energii i pomagają ludziom czuć się bezpiecznie i być zrelaksowanym.
• Kwiaty mają zarówno bezpośredni, jak i długoterminowy wpływ na emocje, nastrój, a nawet pamięć u mężczyzn i kobiet. U kobiet obdarowanych kwiatami pozytywny nastrój utrzymywał się przez następne trzy dni.
• Widok kwiatów dla ludzi, którzy nie lubią wstawać rano, sprawia, że są oni szczęśliwsi i bardziej energiczni.
• Kwiaty w domu wpływają na emocjonalność domowników sprawiając, że czują się oni spokojniejsi i bardziej współczujący. Rośliny ozdobne dają zastrzyk energii na cały dzień.