Związek Polaków na Litwie wydał oświadczenie w sprawie aresztowanych na Białorusi Polaków. Oświadczenie, delikatnie mówiąc, jest specyficzne. Treść oświadczenia okazała się na tyle wielką i pokrętną gimnastyką retoryczną i logiczną, że postanowiliśmy obliczyć, jaka część oświadczenia jest o Polakach na Białorusi, a jaka część jest po prostu wyraźnym oświadczeniem — „wy sobie siedźcie, ale my mamy swoją grę”.
Obliczyliśmy — 31 proc. oświadczenia dotyczy aresztowań. W reszcie tekstu autorzy (autor?) oświadczenia piszą o problemach na Litwie i Ukrainie. Zaczyna się przyrównywanie krzywd.
Tekst pojawił się na stronie L24 i AWPL.pl. Próżno go szukać na oficjalnej stronie Związku Polaków na Litwie.
Najpierw 31 proc.
Pierwsze 31 proc. tekstu to faktycznie solidarność wobec aresztowanych. Solidna, elegancka, jak należy.
„W ostatnich tygodniach otrzymujemy niepokojące informacje o prześladowaniach i aresztowaniach przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej na Białorusi” — czytamy.
„W związku z tym zgłaszamy swój protest i żądamy uwolnienia zatrzymanych Polaków na Białorusi. Wyrażamy swoją solidarność ze swoimi Rodakami” — czytamy dalej.
„Oprócz wymienionych zatrzymań, słyszymy o szykowaniu zmiany ustawy o oświacie w celu jeszcze mocniejszego ograniczania oświaty mniejszości narodowych na Białorusi” — czytamy w trzecim akapicie.
Niestety, to by było na tyle. Tu zaczynają się schody.
Czytaj więcej: Na Pałacu Prezydenckim znak solidarności z aresztowanymi Polakami na Białorusi
Otóż za ruskich to Polakom dobrze było…
To oświadczenie byłoby wystarczające, gdyby „wyciąć” pozostałe 69 proc. Niestety, polityka to ostra gra i nie ma tu miejsca na błahostki typu empatia, solidarność czy zwykła klasa i elegancja — wszystko jest częścią wielkiej brutalnej gry. Tak jest i tutaj. Swoje interesy trzeba wspomnieć nawet wtedy, gdy nie jest na to czas i miejsce.
„Na Ukrainie, po zmianie władzy, także została kardynalnie zmieniona ustawa o oświacie, eliminując naukę w językach ojczystych dla przedstawicieli mniejszości narodowych. Na te ograniczenia bardzo ostro zareagowały m.in. władze Węgier, które wspierają mocno mniejszość węgierską na Ukrainie” — czytamy dalej.
Jest to całkowicie inny kontekst, całkowicie inna sytuacja. Działacze polscy na Ukrainie nie byli sądzeni z kodeksu karnego. Wyraźnie zaznacza się, „po zmianie władzy”. Czytaj: prorosyjska władza była lepsza. Zapewniam Czytelników — to dopiero początek. Cyrk jeszcze nawet nie rozstawił atrakcji.
Was biją? Cicho, nas mocniej!
„Niestety u nas, na Litwie, w kraju unijnym, nowe konserwatywno-liberalne władze również próbują wprowadzić ograniczenia praw mniejszości narodowych” — czytamy dalej.
Tak jest. Autor oświadczenia dosłownie porównał sytuację Polaków na Litwie do sytuacji Polaków na Białorusi. Zróbmy to i my.
POLACY NA LITWIE | POLACY NA BIAŁORUSI |
Mają własną partię (AWPL-ZChR) | Nie mają własnej partii |
Zasiadają w parlamencie (w Sejmie, z różnych partii) | Nie mają parlamentarzystów |
Szkoły wybudowane za pieniądze państwowe (podatników, w tym Polaków na Litwie), remonty i dobudówki za pieniądze z Polski | Szkoły wybudowane za pieniądze z Polski (podatników polskich) |
Od 1990 roku nieprzerwanie działa Związek Polaków na Litwie | Od 2005 roku prawowierny Zarząd Związek Polaków na Białorusi jest nieuznawany przez państwo, uznawana jest tylko struktura wierna władzy |
Polak na Litwie nie miał policji w mieszkaniu gdy miał zarzuty w prokuraturze warszawskiej (partnerskiego kraju unijnego) ani po przeminięciu immunitetu poselskiego | Polacy na Białorusi są aresztowani w mieszkaniach za zorganizowanie Kaziuków, postawienie krzyża, wydarzenie upamiętniające, rozmowy zagraniczne itp. |
Polacy na Litwie mieli i mają wysokich funkcjonariuszy państwowych, ministrów, doradców najwyższych urzędników państwowych (np. Niewierowicz, Narkiewicz, Dobrowolska) | Polacy na Białorusi nie mają nikogo, a urzędy państwowe są dostępne tylko dla najwierniejszych reżimowi (np. Polak Iwan Tertel w KGB) |
Areszt jest monitorowany wg europejskich standardów | Aresztowani często przepadają bez wieści |
Od 2004 r. członek Unii Europejskiej | Od 1997 r. członek Państwa Związkowego Rosji i Białorusi |
I wymieniać można dalej bez liku.
Czytaj więcej: Nie porównujmy się do Białorusi
Wy swoje problemy… Ale nasze ważniejsze
„W ostatnich miesiącach została odrzucona propozycja Ustawy o oryginalnej pisowni nazwisk przedstawicieli mniejszości narodowych (…)” — propozycja ustawy socjaldemokratów, która przewidywała pisownię „x”, „w” i „q” w dokumentach osobowych.
Nie muszę tłumaczyć, że Wanda skorzysta, ale Łukasz już niekoniecznie. Nie załatwiałaby sprawy. O szansach na solidną ustawę bądź ich braku należy dyskutować przy innej okazji — nie w oświadczeniu, jak się do czasu wydawało, wyrażającym solidarność.
I kolejne…
„(…) Dosłownie wczoraj Komitet Prawa i Praworządności Sejmu RL odrzucił propozycję możliwości używania języków mniejszości narodowych w procesie wyborczym: w materiałach agitacyjnych, w audycjach telewizyjnych czy debatach wyborczych” — to jest nieprawda. Manipulacja faktami, która sprawia wrażenie, że w agitacji wyborczej nie można używać języka polskiego. Można. Komitet zadecydował o czymś całkiem innym.
Posłanka Rita Tamašunienė z ramienia AWPL-ZChR podała do rozważenia w komitecie projekt zmiany prawa wyborczego, która zakładałaby, że przedstawiciele mniejszości narodowych mogliby prowadzić audycję w języku narodowym w ramach kampanii wyborczej.
Komitet uznał, że taka poprawka łamałaby zapis w konstytucji o równości w procesie wyborczym i o języku litewskim jako państwowym. Oznacza to, że taka poprawka musiałaby być przegłosowana przez co najmniej 71 posłów, aby anulować wniosek komitetu, bądź przedstawić zmianę wraz z poprawką w konstytucji.
Jednocześnie przewodniczący komitetu Stasys Šedbaras zaznaczył, że kwestie te na pewno będą jeszcze podnoszone także przy okazji dyskutowania nad Ustawą o mniejszościach narodowych i wspólnie dojdzie się do porozumienia. Z pewnością temat poruszony przez posłankę Tamašunienė jest ważny i poruszony słusznie, i co do decyzji komitetu można dyskutować, ale ważne jest coś innego.
Agitacja wyborcza na plakatach, ulotkach, prywatnych materiałach wideo może być prowadzona po polsku, czego nieraz w kampanii wyborczej mogliśmy być świadkami.
Zresztą, spotkania komitetów są nagrywane. Tutaj mogą Czytelnicy sprawdzić sami:
Posiedzenie Komitetu Prawa i Prawodawstwa Sejmu Republiki Litewskiej (24 marca)
Ja o niebie, ty o chlebie
Nie zabrakło również całkowitego pomieszania tematów. Oświadczenie pisać musiał prawdziwy mistrz retoryki, zwykłemu zjadaczowi chleba nie przyszłoby bowiem do głowy, aby mieszać tak różne tematy, byle tylko załatwić swój interes.
„Taki zakaz przeczy Ramowej Konwencji ochrony praw mniejszości narodowych oraz wielokrotnym rekomendacjom dla Litwy wydanym przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Uważamy, że ochrona praw mniejszości narodowych, w tym używania języka mniejszości, w państwie Unii Europejskiej powinna być niezwłocznie zagwarantowana” — czytamy. Tak, to prawda. Takie rekomendacje są i faktycznie prawa mniejszości muszą być w Unii Europejskiej zagwarantowane. Białoruś to nie jest Unia Europejska, to nie tego dotyczy oświadczenie.
„Solidaryzujemy się z naszymi Rodakami na Białorusi oraz stanowczo stwierdzamy, że prawa autochtonicznych mniejszości narodowych powinny być zagwarantowane we wszystkich krajach naszego kontynentu zgodnie z wytycznymi Rady Europy” — czytamy na końcu.
Białoruś nie jest i nigdy nie była członkiem Rady Europy. W 1997 roku utraciła status gościa specjalnego ze względu na brak postępu w demokratyzacji państwa.
Czyje to oświadczenie?
Niejasne jest, kto dokładnie podpisał Oświadczenie Związku Polaków na Litwie. Związek Polaków na Litwie ma kilka tysięcy członków, prezesa i trzech wiceprezesów.
Pod oświadczeniem nie widnieje żadne nazwisko ani żaden organ. Wiemy tylko, że to Związek Polaków na Litwie.
Dla porównania — pod oświadczeniem Zarządu Związku Polaków na Białorusi podpisali się konkretni działacze. Część z nich następnego dnia była w areszcie. Oświadczyli, że mimo represji nie zaniechają swojej misji.
Są to: Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB, Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB, Irena Waluś, wiceprezes ZPB, Helena Marczukiewicz, wiceprezes ZPB, Andrzej Pisalnik, sekretarz Zarządu Głównego ZPB oraz członkowie Zarządu Głównego ZPB: Andrzej Poczobut, Irena Biernacka, Maria Tiszkowska.
Żeby dowiedzieć się, kto podpisał oświadczenie Związku Polaków na Litwie, zadzwoniliśmy do biura ZPL.
Otrzymaliśmy odpowiedź, że nie ma żadnej informacji na ten temat i podano numer do dalszego kontaktowania się. Nie chcąc zabawy w kotka i myszkę i nie chcąc stawiać działaczy w niekomfortowej sytuacji, zaniechaliśmy dalszego wypytywania.
W warunkach prześladowania przez państwo totalitarne, Związku Polaków na Białorusi podpisując oświadczenie wykazał się niewyobrażalną odwagą.
W kraju Unii Europejskiej nie podpisać się pod niegroźnym oświadczeniem o solidarności, to tchórzostwo.
Ten artykuł, pisany w rozgoryczeniu, bo ZPL i mnie reprezentuje, podpisuję imieniem i nazwiskiem.
AKTUALIZACJA: już wiemy, kto podpisał oświadczenie ZPL-u. Przeczytaj nasze oświadczenie w tej sprawie: Raz jeszcze o oświadczeniu Związku Polaków na Litwie
Na podst.: AWPL, własne