Więcej

    Nie tylko karnawałowy make-up

    Czytaj również...

    Jesteśmy w okresie karnawału. Czy ktoś o tym jeszcze pamięta? Dawniej to był czas hucznych zabaw, balów przebierańców, kuligów, koncertów. Przed pandemią spotykaliśmy się na różnych imprezach. Niestety, szalejący wirus zmienił naszą rzeczywistość i wprowadził wiele ograniczeń związanych z organizowaniem zabaw. Nie powinniśmy jednak zupełnie z nich rezygnować.

    Zawód wizażystki jest trochę niewdzięczny, zależny od pór roku. Praca wre latem i zimą, w okresie świątecznym.
    | Fot. archiwum prywatne Katarzyny Kondratowicz

    Spotkania w małym gronie, które wymagają, aby wyjść z domu, z naszego domowego image’u, to spora dawka radości i luzu, którego nam potrzeba. Pomyślałam, że taką atmosferę wzbudzą rozmowy o strojach, modzie, makijażu i naszym samopoczuciu. Przyszedł czas na makijaż. Postanowiłam porozmawiać ze specjalistką od wizażu, kochającą nowinki i – jak sama o sobie mówi – malującą ludzkie historie. To Katarzyna Kondratowicz, absolwentka filologii polskiej na Litewskim Uniwersytecie Nauk Edukacyjnych, oraz międzynarodowej szkoły wizażu i charakteryzacji SLA Paris.

    Katarzyna Kondratowicz – makijażystka, charakteryzatorka i…

    Jestem też dyplomowaną stylistką i od 2019 r. pracuję również w sferze stylizacji kobiet i mężczyzn. Pomagam im odnaleźć swój styl w ubraniu, uczesaniu, makijażu. Czasami sięgam do ich szaf, które opróżniam z niekorzystnych dla nich ciuszków i napełniam współczesną odzieżą, pasującą do ich osobowości. Dopasowaną do: figury, kolorytu cery, oczu, włosów, upodobania i trybu życia. Cieszę się, że mogę połączyć te trzy sfery i stworzyć często całkiem nowy wizerunek osoby. Praca z klientami mnie inspiruje. Uczestniczę w fotosesjach, udzielam się w mediach, programach rozrywkowych w publicznej TV 3, LNK, TVP Wilno. Pracuję przy projektach teatralnych, np. przez osiem lat pracowałam w Rosyjskim Teatrze Dramatycznym jako charakteryzatorka. Od 2016 r. wykładam w szkołach makijażu.

    Jak się zdobywa kwalifikacje do zawodu wizażystki?

    W 2008 r. SLA Paris była pierwszą międzynarodową szkołą wizażu i charakteryzacji na Litwie. Uczyłam się w niej intensywnie przez sześć miesięcy. Szkoła oferowała wiele możliwości, m.in. dawała szansę wypróbowania siebie w roli wizażystki salonowej, na sesje foto, wideo. Miałyśmy praktyki w kinie, teatrze, telewizji. Promocja była silna, niektórym z nas udało się dostać pracę na planach filmowych, kilka koleżanek jest wykładowcami na uczelniach, pracuje w branży.

    Moim marzeniem była praca w filmie, ale w tamtych latach w litewskim kinie nic ciekawego się nie działo. Filmów kręciło się niewiele, w związku z tym nie było zapotrzebowania na pracę charakteryzatorki. Tymczasem moje marzenie się spełniło i w 2014 r. trafiłam na plan amerykańskiego filmu z gatunku horroru pt. „Parlor”. Horror to pole popisu dla charakteryzatora. Praca wręcz magiczna. Chciałabym kiedyś wrócić na plan filmowy i wierzę, że tak się stanie.

    Wcześniej była miłość do teatru. Osiem lat spędzone w LRDT. Przez dwie kadencje miałam zaszczyt pracować z jednym z najwybitniejszych reżyserów Litwy, Jonasem Vaitkusem.

    Każdy zawód niesie ze sobą ryzyko i przeżywa gorsze chwile. Wizażyści rzadko też pracują na pełnym etacie. Najczęściej jest to praca na zlecenie. Trzeba mieć dużo talentu, aby swoje cele osiągać.

    Zawód wizażystki jest trochę niewdzięczny, ponieważ jest zależny od pór roku. Praca wre latem i zimą, w okresie świątecznym i w weekendy, dlatego na pozostałe miesiące warto mieć jakiś pomysł – uczesania, malowanie, modelowanie brwi, makijaż permanentny. Ważna jest współpraca z fotografami, mass mediami. Przydatna jest umiejętność wykonywania uczesania. Klientki lubią mieć serwis całościowy, tzn. makijaż i uczesanie wykonywane w jednym miejscu i przez tę samą osobę, która ma całościową wizję wyglądu klientki. W ten sposób oszczędzają czas, ale i pieniądze.

    Tworzy Pani wizerunek osób znanych i mniej znanych – gwiazd i, nazwijmy to, zwykłych kobiet. Nie mniej satysfakcjonująca musi być praca ze „zwykłymi” kobietami, którym efektowny makijaż dodaje urody i pewności siebie. Z kim się lepiej pracuje?

    Nie dzielę klientów według kryteriów znany-nieznany, chociaż gdy maluje się np. panią prezydentową, są większe emocje i odpowiedzialność jest większa. Mam różne klientki. Czasem jakiejś pani X jest trudniej dogodzić niż słynnej piosenkarce czy aktorce. Osobiście lubię upiększać kobiety dojrzałe, po czterdziestce i starsze, takie klientki są szczególnie wdzięczne za moją pracę. Często jest to ich pierwsza w życiu wizyta u wizażystki, są podekscytowane i zaciekawione, ale ufają, że będą piękniejsze. Tu potrzebna jest szczególna wyrozumiałość i takt.

    Niezależnie od tego, kogo maluję, wszystko powinno się zaczynać od miłości do kobiet zwykłych i niezwykłych. Dobra wizażystka musi być otwarta na ludzi, cierpliwa, wyrozumiała, dyskretna, delikatna, umieć słuchać i doradzać. Taką staram się być. Klient czuje i widzi nieprofesjonalność i więcej nie przyjdzie. Do mnie wracają, mam wielu stałych klientów. I świetnie działającą pocztę pantoflową – jestem polecana. To cieszy niezmiernie.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Uwielbiam pracować ze „zwykłymi” klientkami, ponieważ to kobieta, która będzie się cieszyć ze swego wyglądu cały wieczór, całą noc, będzie o nim pamiętać i wróci nieraz, jeśli będzie zadowolona. Udany makijaż dodaje skrzydeł, pewności siebie, a nic bardziej nie upiększa kobiety jak pewność siebie. Aktorzy i piosenkarze tuż po spektaklu, koncercie spieszą zmyć makijaż, a „zwykła” klientka delektuje się nim długo.

    W Pani zawodzie ważna jest fachowość – praktyka czyni mistrza. Ale trzeba mieć coś więcej, pewną wizję twarzy.

    Ważne, choć nie zawsze najważniejsze, jest skończenie szkoły lub kursu makijażu. Choć znam niejedną utalentowaną wizażystkę, która uczyła się przez internet, z YouTube’a. Dobrze jest minimalnie znać się na psychologii, czuć ludzi, mieć wrodzone poczucie piękna, harmonii, proporcji. Trzeba czuć kolorystykę, znać się na trendach, poznawać historię makijażu, mody. Konieczne są podstawy wiedzy dermatologicznej, orientacja w produktach kosmetycznych. No i praktyka, praktyka, praktyka… czyni mistrza.

    Czy na przestrzeni lat – a ma pani 13-letnie doświadczenie – zmienił się sposób wykonywania makijażu od strony technicznej?

    W makijażu sprzed dekady i tym dzisiejszym nastąpiły ogromne zmiany. Dzisiejszy makijaż jest lżejszy, bardziej naturalny, lśniący, emanujący zdrowiem i pięknem. Trendy de facto zmieniają się co roku, ale w modzie jest zawsze klasyka i elegancja. Podstawa każdego codziennego makijażu to: nawilżona cera, naturalny podkład, delikatnie wymodelowana twarz, róż, makijaż brwi, wytuszowane rzęsy, nawilżone usta (błyszczyk, nude, szminka). Intensywność makijażu zależy od: karnacji, zawodu, charakteru, osobowości, wieku i zawodu.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Osobną sprawą są makijaże okazjonalne: makijaż ślubny, salonowy, makijaże na przyjęcia, fotosesje. Tu stosuję różne triki i materiały, są one inne niż w codziennym makijażu.

    Czytaj więcej: Daniel Zmitrowicz: Hobby stało się moim zawodem

    Jest niepisana zasada wśród wizażystów – im dłużej się pracuje w branży, tym mniej ma się na sobie makijażu. | Fot. archiwum prywatne Katarzyny Kondratowicz

    Wiadomo, że makijaż codzienny różni się od tego okazjonalnego. Czym?

    Jednym z głównych aspektów są pory dobowe. Makijaż na dzień jest podziwiany przy naturalnym oświetleniu. Na śluby, chrzciny, wręczenie dyplomów zalecane są delikatniejsze, bardziej naturalne, mniej dramatyczne makijaże. Ale na wieczór i pory nocne makijaż może być jaskrawszy i odważniejszy.

    Dawniej mówiło się, że w makijażu skupiamy się na oczach albo na ustach. Nigdy nie malujemy jednakowo intensywnie obu tych elementów twarzy.

    Wkracza tu pojęcie kontrastu – im większa kolorystycznie jest różnica między kolorem włosów, oczu i cery, tym większy jest kontrast i jaskrawszy może być makijaż. Przy dużym kontraście możemy śmiało malować i oczy, i usta. Natomiast przy małym – albo oczy, albo usta.

    Czy tworzy Pani swoje portfolio, gromadzi zdjęcia – przykłady makijażu w różnym stylu i na różne okazje?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Kiedyś portfolio było kwestią obowiązkową. Dzisiaj moje portfolio to strona internetowa i Facebook.

    Zawód wizażystki jest zawodem zobowiązującym do dbania o własny wizerunek. Ona sama jest wizytówką swojego zawodu. Czy zgodzi się Pani z twierdzeniem, że musi szczególnie dbać o swój image?

    Zgadzam się. Wizażystki muszą wyglądać ładnie. Ja też o to dbam. Ale to nie znaczy, że jestem zawsze zrobiona na full make-up. Raczej jest to make-up no make-up. Jest taka niepisana zasada wśród wizażystów – im dłużej się pracuje w branży, tym mniej ma się na sobie makijażu.

    Poza tym w salonie to jestem gospodarzem, a gospodarz nie powinien wyglądać lepiej od gościa. To druga ogólna zasada.

    Jakie osiągnięcia w zawodzie napawają Panią dumą i radością?

    Mnóstwo. Mogłabym wymieniać wiele satysfakcjonujących kursów, na których ciągle się dokształcam, bo nie chcę stać w miejscu. Ogromną satysfakcję przyniosła mi praca w teatrach z wybitnymi reżyserami: Jonasem Vaitkusem, Agniusem Jankeviciusem, Birute Mar. Były programy w TV3: „Visi mes žmonės”, „Burbulas”. Ogromnym wyzwaniem była praca nad filmem „Parlor” czy musicalem „Jesus Christ Superstar”. Obecnie doszło TVP Wilno i program „Nowe spojrzenie”. Współpracuję z czasopismami „Moteris” i „Žmonės”, a po drodze było wiele projektów.

    Od sześciu lat organizuję też kursy makijażu i wykładam w szkołach: Atelier Paris, MakeUo2Go, Smilga Beauty Lab. Często sobie żartuję, że „hoduję” konkurentki, a konkurencja na Litwie jest ogromna. Ale uczyć lubię i potrafię. Lubię się dzielić wiedzą i zachęcam dziewczyny do tego pięknego i twórczego zawodu. Myślę, że przydała się moja edukacja na uczelni, moje uzdolnienia pedagogiczne.

    Czytaj więcej: Renata Dudeń-Dajnowicz: „Ubiór ma służyć. Fajnie, jeśli jest też sztuką”


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 5(15) 05/02-11/02/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Stary Sącz, miasto Sądeckiej Pani – węgierskiej księżniczki, która została świętą

    Już patrząc z daleka na miasto skryte w zieleni pól i łąk, wiedziałam, że czeka mnie niezwykła przygoda, którą zapowiadały wieże świątyń i mury obronne wokół ogrodu klasztornego, urocze kamieniczki, brukowane uliczki, no i wszechobecne ślady św. Kingi, Sądeckiej...

    Nowa Huta – jak powstawała duma PRL-u

    W czerwcu 1949 r. rozpoczęła się budowa Nowej Huty, najbardziej reprezentatywnego dzieła socrealizmu w Polsce. Miasto powstało nieopodal starego Krakowa i mimo tej bliskości przez lata dzieliła je „przepaść”. Dziś Nowa Huta jest dzielnicą Krakowa i odzyskuje utraconą pozycję. Powstało...

    Czy Wilno pokocha pisarkę, która to miasto ukochała?

    Brenda Mazur: Pani książki same przez siebie mówią o tym, że Wilno i Wileńszczyzna zauroczyły Panią. Jak to się zaczęło? Ewa Sobieniewska: Sama pochodzę z małego polskiego miasteczka w województwie świętokrzyskim, ale w moim rodzinnym domu pełno było Wilna i...

    Każdy dzień na wagę złota: o tych, którym śpieszno na świat, czyli o wcześniakach

    Pod wpływem tego radosnego, ale i zarazem dramatycznego wydarzenia, uświadomiłam sobie, jak ważny jest każdy dzień bycia „dłużej w brzuchu mamy”, jak istotne jest każde 100 gramów wagi noworodka, gdyż to właśnie do samego końca całego procesu ciąży kształtuje...