Więcej

    Jakie są dzieci z zespołem Downa? Nie są gorsze od innych

    Czytaj również...

    Są równie interesujące, zabawne, psotne i rozkoszne jak każde inne dziecko. Chcą być kochane za to, kim są, i co ważniejsze, potrzebują akceptacji.

    Dziecko z zespołem Downa.
    Zarówno dzieciom, jak i dorosłym z zespołem Downa powinniśmy dawać więcej zrozumienia i serdeczności
    | Fot.freepik.com

    Dzieci z zespołem Downa są zazwyczaj pełne ciepła i życzliwości do ludzi. Żywo reagują na otoczenie, domagają się obecności osób dorosłych, oczekują ich towarzystwa w czasie zabawy. Są miłe i czułe, nawet bardziej otwarte niż dzieci zdrowe. Łatwiej kochać dziecko ładne i zdolne niż upośledzone i niezbyt urodziwe. Downy jakby wiedzą o tym i jakby podkładają się do kochania. Przymilają się, tulą, pragną głaskania, czułych słów, same tych słodyczy innym nie skąpiąc. Darzą miłością, sympatią i przyjaźnią te osoby, które są dla nich życzliwe, łagodne i troskliwe. Te dzieci są bardzo wrażliwe.

    Dla rodziców, dla matki, która właśnie urodziła, to jest traumatyczna wiadomość, że dziecko ma zespół Downa. Świat się zawalił, przeszywa ból i rozpacz.

    Oto właśnie w tym momencie pisze w drastyczny sposób Elżbieta Zakrzewska-Manterys, socjolog, matka Wojtka w książce „Down. Zespół wątpliwości” — stało się coś strasznego, co będzie trwało. Trzeba będzie być związaną z kimś, kto będzie pokraczny, głupi, brzydki i tępy. Swój, ale obcy. Zdolności, talenty, całe bogactwo odziedziczone po rodzicach, dziadkach, pradziadkach — zostanie zmarnowane.

    Tak otwarcie pisze o tych pierwszych emocjach autorka tej książki.

    Później następuje akceptacja albo odrzucenie — bo takie historie też się zdarzają. Rodzice oddają dziecko do sierocińców, do specjalnych domów. Ale i tu zdarzają się piękne historie, bo ludzie coraz częściej adoptują dzieci z zespołem Downa. Nie jest to już temat tabu, wstydliwy, jakim było jeszcze do niedawna posiadanie dziecko z tą ułomnością.

    Czytaj więcej: Tylko miłość się liczy

    Dla rodziców i całej rodziny ta pierwsza wiadomość budzi rozpacz. Trzeba to przejść, mówią psychologowie, niemal jak żałobę po śmierci bliskiej osoby. Gdy dziecko jest w rodzinie, otoczone miłością i akceptacją, wzmacnia się cała rodzina. Wszyscy go kochają. O takiej pięknej miłości do wnuka z zespołem Downa napisała kiedyś na Facebooku jedna z naszych wileńskich babć: że jest promykiem słońca, obdarza wszystkich swoją radością. Służy wszystkim pomocą, a najbardziej lubi pomagać w kuchni:)…

    Wiele rodzin z takim dzieckiem przeżywa mieszane uczucia: z jednej strony — odrzucenia, złości, z drugiej — akceptacji i miłości. Ja sama w bliskim otoczeniu miałam rodzinę, w której była dziewczynka z zespołem Downa. I w tej rodzinie mieszały się te emocje. A było to w latach 80., kiedy niewiele się na ten temat mówiło, nawet w mediach, był to temat, który często nie wychodził poza ściany domu. Młoda mama po porodzie dostała poważnego szoku, z którego długo nie mogła wyjść, a i później nie przyjęła tego dziecka z całą mocą matczynej miłości. Winić jej za to nie można. W krótkim czasie odszedł od niej mąż, wyjeżdżając jak najdalej. Porzucił ją z całym bagażem rozpaczy. Oddała się pracy w służbie zdrowia, biorąc dodatkowe dyżury, aby tylko nie być w domu za długo. Opiekę nad dziewczynką objęła babcia (jej mama) wraz ze swoją starszą siostrą. Były dla niej jak dwa anioły. I mimo ciężaru, jaki niosły, czuły się bardzo szczęśliwe. Przez całe lata, wymieniając się, zajmowały się dzieckiem, później dorastającą dziewczyną, a w końcu kobietą. Zmarła mając 38 lat. A one dwie, może dlatego, że tak bardzo związała ich życie ze swoim, nie mogły się z tą stratą długo pogodzić.

    I my miejmy na uwadze, że zarówno dzieciom, jak i dorosłym z zespołem Downa powinniśmy dawać więcej zrozumienia i serdeczności. Ludzie z tą chorobą przez całe życie walczą o akceptację innych. Nie bójmy się odwzajemnić uśmiechu czy ciepłego gestu.

    Czytaj więcej: Rodzice przewożący dzieci do szkoły prywatnym transportem otrzymają wyższą rekompensatę


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Z Lucyną Rimgailė rozmowa przy pieczeniu świątecznych ciasteczek

    Brenda Mazur: Lucyno, poznałyśmy się przed wielu laty, kiedy tuż po szkole, jako absolwentka wileńskiej „Syrokomlówki”, pełna pomysłów, opowiadałaś o swoich słodkich planach. Dziś jesteś przedsiębiorczynią, autorką książek kucharskich, założycielką cukierni „Liu Patty” w Wilnie, osobą znaną w mediach,...

    Aniołowie są wśród nas

    Brenda Mazur: Bożeno, dlaczego właśnie anioły? Co odpowiedziałabyś na takie proste pytanie? Bożena Naruszewicz: Dlaczego? Myślę, że to nie ja ich szukałam, tylko one mnie sobie wybrały, aby być ze mną. Żyłam sobie spokojnie do czterdziestki, aż zaczęły przychodzić do...

    Joanna Moro dla „Kuriera”: „Jestem szczęściarą!”

    Brenda Mazur: Czy zgadzasz się z takim opisem? Do której Joasi Ci najbliżej? Joanna Moro: W tym roku, który jest dla mnie filozoficznie kluczowy, bo kończę 40 lat i można powiedzieć – jestem kobietą dojrzałą, przychodzi czas na refleksje nad...

    Jacek Kaczmarski, bard polskiej Solidarności. W tym roku minęło 20 lat od jego śmierci

    Prof. Krzysztof Gajda z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, biograf Kaczmarskiego, przypomniał, że stworzył on blisko 560 pieśni – tyle zostało zarejestrowanych w jego wykonaniu. Głos pokolenia Solidarności Kaczmar, jak o nim mówiono, został głosem pokolenia stanu wojennego, a jego...