Więcej

    Historyk o rzezi kroskiej 1893 r.: „Rzeź w cudzysłowie”

    Legenda mówi, że Kozacy w Krożach zabili nawet do 300 osób broniących kościoła i klasztoru. Wydarzenia te przeszły do historii pod nazwą rzezi kroskiej. Historyk Darius Staliūnas uważa, że słowo „rzeź” trzeba wziąć w cudzysłów.

    Czytaj również...

    W drugiej połowie XIX w., po powstaniu styczniowym, władze carskie zaostrzyły represje względem Kościoła katolickiego. Szczególnie na celowniku władz carskich były klasztory. Ich zdaniem miały one negatywny wpływ na społeczeństwo i dlatego trzeba je zamykać. W latach 90-tych w Krożach funkcjonował jeden z ostatnich na ziemiach byłej Rzeczpospolitej Obojga Narodów żeńskich klasztorów. Historyk Darius Staliūnas podkreśla, że w pierwszej kolejności kościoły zamykano raczej na terenach dzisiejszej Białorusi, na etnicznej Litwie taki krok zawsze był postrzegany jako coś nadzwyczajnego.

    Czytaj więcej: Po powstaniu styczniowym zagłada kościołów wileńskich

    Prowokacja gubernatorska

    Tym niemniej większość zamknięć klasztorów i kościołów odbyło się bez większych protestów i incydentów. Generalnie dla historyków znane są dwa przypadki, kiedy parafianie zaprotestowali. Tak było Kienstajciach w 1886 r. oraz w 1893 w Krożach.

    — Dlaczego doszło do tzw. rzezi kroskiej? Po pierwsze dlatego, że sam proces trwał dwa lata. W ciągu tego czasu mieszkańcy mogli się zjednoczyć i zmobilizować. Władza była nawet gotowa pójść na rękę mieszkańcom, ale tak się niestety nie stało. Władze miały chytry plan. Chciały zamknąć kościół rękami samych księży. Bo gdyby księża wynieśli z kościoła najświętszy sakrament, a władzy pozostawało tylko formalnie zamknąć budynek, to wówczas autorytet Kościoła wśród lokalnych wiernych mocno by podupadł. Takie rozwiązanie dla miejscowej administracji było bardzo korzystne. W przypadku, gdyby Kościół tego nie zrobił, to wówczas gubernator kowieński Nikołaj Klingenberg mógłby zaapelować do władz w Sankt-Petersburgu, aby władze centralne wzmocniły represje względem Kościoła katolickiego. Więc w pewnym sensie to była zaplanowana prowokacja — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Darius Staliūnas.

    Dlaczego potrzebny cudzysłów

    Plan jednak nie wypalił. Na miejsce razem z 70 żandarmami przybył sam gubernator, który prawdopodobnie liczył na to, że nocą oporu raczej nie będzie. Parafianom jednak udało się ich spacyfikować i gubernator wraz z policjantami noc spędził na drugim piętrze kościoła. Czekając aż przybędzie oddział Kozaków.

    — Co dokładnie stało się następnego dnia, tak naprawdę trudno ustalić. Zajście to było opisywane w prasie zagranicznej. Potem spisano wiele wspomnień. Co wiemy na pewno? To, że przybył 300-osobowy oddział Kozaków, którzy do stłumienia protestu użyli broni. W tym zapewne broni palnej. Była bardzo duża różnica, jeśli chodzi o podawaną liczbę ofiar śmiertelnych. Jedni wskazywali na dziewięć, inni szesnaście, a jeszcze inni nawet trzysta osób. Kiedy zacząłem badać sprawę, to zobaczyłem, że już wtedy w publikacjach prasowych pojawiła się informacja, że tego dnia nikt w Krożach nie zmarł. Inna sprawa, że w okresie międzywojennym spisano świadectwo miejscowego księdza, który również twierdził, że w czasie zajść nikt nie zginął. Później wraz z kolegą przeanalizowaliśmy księgi metrykalne. Bo generalnie są znane nazwiska osób, które zginęły w trakcie rzezi. Większość osób udało się zidentyfikować. I ta analiza pokazała, że jedna kobieta zmarła pięć dni po wydarzeniu, inna osoba po dwóch tygodniach, ktoś po kilku miesiącach, a ktoś po kilku latach. Więc najprawdopodobniej, oczywiście nie możemy tego twierdzić na 100 proc., w tym dniu nikt nie zginął. Z drugiej strony jest duże prawdopodobieństwo, że te osoby zmarły na skutek obrażeń. Dlatego słowo „rzeź” biorę w cudzysłów — wyjaśnia rozmówca.

    Plakat litewskiej prasy w Ameryce przedstawiający „rzeź kroską” opublikowany w USA w ok. 1940 r.
    | Graf. domena publiczna

    Rola mediów

    W popularyzacji „rzezi” kroskiej dużą rolę odegrała ówczesna prasa.

    — Zajście w Krożach miało miejsce w 1893 r., w Kienstajciach siedem lat wcześniej. To naprawdę długi okres. W ciągu tego czasu pojawiło więcej tytułów prasowych. Oczywiście to były tytuły zagraniczne. W tym czasie zaczyna być częściej wykorzystywany telegraf. Wiadomości rozchodzą się znacznie szybciej. Poza tym samo zajście w Krożach było bardziej masowe. W roku 1894 odbył się w Wilnie sąd, o którym ponownie pisała prasa — opowiada nam historyk.

    W ramach śledztwa i późniejszego procesu aresztowano 71 osób, z których 35 skazano na więzienie, w tym cztery osoby zostały skazane na katorgę.

    — Dalszy los tych czterech skazanych nie jest znany. Warto podkreślić, że same Kroże nigdy nie były jakimś aktywnym centrum działań narodowowyzwoleńczych. Na przykład w czasie rewolucji 1905 r. nie odnotowano tutaj żadnej aktywności — zaznacza Staliūnas.

    Chłopi i drobna szlachta

    Kim zatem byli uczestnicy obrony kościoła?

    — W przypadku dworu, to on nie brał czynnego udziału w obronie kościoła. Możemy przypuszczać, że wspierał akcję. Na wczesnych etapach próbował lobbować w korytarzach władzy. To samo dotyczy kleru. Proboszcz Apolinaras Renackis popierał parafian do czasu, gdy korzystali oni z legalnych metod. Czyli w czasie, kiedy mieszkańcy pisali skargi. Później zdystansował się od sprawy. Najbardziej aktywni byli chłopi i drobna szlachta, często mówiąca jednocześnie po litewsku i polsku — oświadcza historyk.

    Wydarzenie w Krożach było ważne zarówno dla Litwinów jak i dla Polaków.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    — Do I wojny światowej Polacy o „rzezi” wiedzieli tyle samo, co Litwini. Sprawie poświęcono wiele tekstów po polsku. Bo wówczas dla Polaków Żmudź i Litwa były integralną częścią byłej i przyszłej Polski. Tym niemniej nie można twierdzić, że Kroże były problemem w relacjach polsko-litewskich. Na zasadzie, że dla Polaków to był zryw polski, a Litwinów litewski. Chociaż to było ważne i znane wydarzenie, tym niemniej nie możemy powiedzieć, że miało wpływ na litewskie odrodzenie. Ponieważ aktywność działaczy litewskich była przed i po wydarzeniu — podkreśla Darius Staliūnas.

    Czytaj więcej: Kroże pamiętają o jezuicie. Sarbiewski przypomniany na Żmudzi


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Tu się rozmieści niemiecka brygada. Kasčiūnas: „Miasteczko wojskowe zbudujemy na czas”

    Na konferencji prasowej szef Ministerstwa Ochrony Kraju (KAM) poinformował media, że teraz kiedy jest zatwierdzony projekt urbanistyczny, priorytetem jest zatwierdzenie planu inwestycyjnego. „Przygotowaliśmy plan. Musimy go zatwierdzić na początku grudnia na szczeblu rządowym i ogłosić przetarg na drugi etap. Spółki,...

    Najnowsze polskie kino blisko wileńskiego widza

    Projekt Spotkania z Kinem Polskim, realizowany wspólnie przez Dom Kultury Polskiej w Wilnie oraz Fundację „Kontrplan”, ruszył w maju br. W ramach projektu w ubiegłym tygodniu został pokazany film „Czarna owca”, w tym tygodniu (6 listopada) odbędzie się pokaz...

    Polskie władze do kwestii granic podeszły odpowiedzialnie

    Październik w historii XX-wiecznych relacji polsko-litewskich ma szczególne znaczenie. Zajęcie Wilna przez „zbuntowane” oddziały Lucjana Żeligowskiego 9 października 1920 r. rozpoczęło wieloletni konflikt o Wilno, który kładł się cieniem na stosunki między dwoma krajami niemal przez całe minione stulecie. Oczywiście...

    Nowy dyrektor Departamentu Mniejszości Litwy: „Nasze działanie jest odzwierciedleniem polityki państwa”

    Antoni Radczenko: Dlaczego zdecydował się Pan wziąć udział w konkursie na stanowisko dyrektora Departamentu Mniejszości Narodowych przy Rządzie RL? Dainius Babilas: Moja decyzja o starcie w konkursie była podyktowana przekonaniem, że mogę efektywnie pełnić tę funkcję i wnieść realną wartość...