„Bild” dotarł do tajnego scenariusza przygotowanego przez Bundeswehrę, z którego wynika, że do czerwca bieżącego roku Ukraina może być pokonana. Po zwycięstwie na Ukrainie Rosja ma rozpocząć przygotowania do wojny z NATO. Dziennik pisze, że Rosja bardzo liczy na wybory w USA. Na zasadzie, że w grudniu ma dojść do zmiany władzy w Stanach Zjednoczonych i Zachód ma być z tego powodu sparaliżowany. Wówczas Rosja ma rozpocząć prowokacje wewnątrz krajów bałtyckich przy pomocy ludności rosyjskojęzycznej i na granicy. Do pełnowymiarowej wojny może dojść na początku następnego roku.
Czytaj więcej: Brygada Bundeswehry wejdzie na Litwę. „Potencjalny agresor musi się z tym liczyć”
Agresywny kraj
Ekspert ds. wojskowości Egidijus Papečkys, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, podkreślił, że wojsko zawsze bierze pod uwagę najbardziej dramatyczny i niekorzystny rozwój sytuacji. — Wszyscy dobrze rozumiemy, że Rosja jest krajem agresywnym. Takim krajem Rosja stała się nie w roku 2022, czy 2014, ale również 1994, kiedy rozpoczęła się wojna w Czeczenii. I to jest naturalne, że są szykowane scenariusze na ewentualną agresję. Niemcy są w Europie, dlatego ich mniej interesuje na przykład kwestia Tajwanu, tylko szykują się do ataku ze strony bardziej prawdopodobnego przeciwnika — tłumaczy rozmówca.
Ekspert zaznaczył, że analiza sytuacji na froncie w Ukrainie nie wskazuje na to, by Rosja miała teraz wystarczająco siły, aby rozpocząć wojną z NATO. — Obecnie Rosja nie ma wystarczających sił do wojny z NATO. Widzimy, że nie udaje im się osiągnąć czegoś namacalnego w Ukrainie. Tym niemniej słyszymy tą całą kremlowską retorykę, która jest skierowana, czy to przeciw Litwie, czy Polsce. Radziłbym jednak nie zwracać dużej uwagi na publikację „Bildu”. Bardzo wątpię, aby widzieli szczegółowy plan ćwiczeń wojskowych. Stawiałbym raczej na to, że po prostu z kimś porozmawiali. I ten ktoś podzielił się jakimiś szczegółami. Wojska od wieków szykują tego typu scenariusze, aby być przyszykowanymi na możliwy atak. Scenariusz ćwiczeń wojskowych nie oznacza jednak, że faktycznie dojdzie do takiej sytuacji. Po prosto wojsko musi ciągle być szykowane na każdy rozwój sytuacji — podkreśla Egidijus Papečkys.
Ministerstwo i ośrodek prezydencki
Ośrodek prezydencki i Ministerstwo Ochrony Kraju również wydały odpowiednie oświadczenia w sprawie publikacji „Bildu”. „Ocena w sprawie zagrożenia dla regionu teraz nie zmieniła się. Środki odstraszające i obronne są realizowane i wcielane w życie. Litwa dąży do tego, aby plany obronne były ciągle odnawiane i by były rozpatrywane wszelkie scenariusze podczas ćwiczeń wojskowych” — czytamy w oświadczeniu ośrodka prezydenckiego wysłanego do agencji informacyjnej ELTA.
Podobne oświadczenie wystosował również resort obrony. „Dopóki nie zakończyły się walki w Ukrainie, to trudno oczekiwać, aby Rosja była w stanie przerzucić swe siły na inny kierunek” — czytamy w oświadczeniu. Tym niemniej Ministerstwo Ochrony Kraju zaznaczyło, że w perspektywie długoterminowej Rosja będzie chciała wzmocnić wojskową obecność na swej zachodniej granicy. „Dla Rosji priorytetem pozostaje nieprzegranie wojny w Ukrainie i na ten cel rzuca wszystkie swoje siły” — dodano w dokumencie.
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) napisał, że wypowiedzi Władimira Putina, że Łotwa jakoby „wyrzuca etnicznych Rosjan”, co „bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo” Rosji, są elementem polityki Kremla obliczonej na podsycanie napięcia w relacjach z krajami bałtyckimi. „Te zabiegi rosyjskich władz należy postrzegać jako część szerszej kampanii propagandowej wymierzonej w NATO. W naszym przekonaniu obecnie nic nie wskazuje na prawdopodobieństwo ataku zbrojnego Rosji na państwa bałtyckie. Nie można jednak wykluczyć, że Putin tworzy sprzyjające warunki do przyszłych agresywnych działań za granicą, realizowanych pod pretekstem ochrony Rosjan zamieszkałych w krajach byłego ZSRS” — można przeczytać w najnowszej analizie.
Czytaj więcej: Wojna w Ukrainie: Rosja nie dba o zdrowie psychiczne swych żołnierzy
Wsparcie dla Ukrainy
Na Zachodzie duże nadzieje pokładano w ubiegłorocznej kontrofensywie ukraińskich sił zbrojnych. Generalnie plan się nie powiódł. Przed kilkoma miesiącami głównodowodzący ukraińskiej armii gen. Wałerij Załużny w wywiadzie dla tygodnika „The Economist” oświadczył, że konflikt z Rosją znalazł się w impasie. „Wygląda, że Ukraina utknęła w długiej wojnie — takiej, w której Rosja ma przewagę” — oświadczył wojskowy. Dodając, że do przełomu na froncie mogą przyczynić się dostawy z Zachodu najnowszych technologii wojskowych dla Ukrainy.
— Tak naprawdę największe obawy, że Ukraina może przegrać, były w pierwszych dniach wojny. Wtedy faktycznie był pewien niepokój, jak zachowa się kierownictwo polityczne, jaka będzie reakcja społeczeństwa. Społeczeństwo jednak zademonstrowało, że posiada wolę do walki i obrony własnego kraju. Oczywiście teraz Ukraina ma cięższy etap walk, które wynikają między innymi z przyczyn atmosferycznych. Zwyczajnie Ukraina nie ma możliwości do ofensywy. Z drugiej strony patrząc na sytuację i stan rosyjskiego wojska, to nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie może coś osiągnąć — podkreśla Egidijus Papečkys.
Ostatnie badania opinii publicznej „Eurobarometru” pokazują, że na Litwie i generalnie w krajach członkowskich UE nie maleje poparcie społeczne dla udzielania pomocy dla Ukrainy. 95 proc. mieszkańców Litwy (średnia unijna wynosi 89 proc.) jest za dalszym udzielaniem pomocy humanitarnej. 93 proc. obywateli Litwy (w Europie — 84) występuje za dalszym przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy. W przypadku pomocy wojskowej sytuacja wygląda następująco — 83 proc. litewskich respondentów jest za okazaniem pomocy wojskowej. Natomiast średnia unijna w tym przypadku wynosi 60 proc. Najmniejsze poparcie dla okazywania pomocy wojskowej odnotowano w Czechach, Słowacji, Bułgarii i na Węgrzech.
Czytaj więcej: Eurobarometr: mieszkańcy Litwy zwolennikami Ukrainy w UE; stosunek do rosyjskiej inwazji podobny co w Polsce