Aurimas Gudžiauskas, dyrektor Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa przy MSW, powiedział dla „Kuriera Wileńskiego”, że w ubiegłym roku wybuchło 7 tys. pożarów, w tym w 1,7 tys. w budynkach mieszkalnych. W ubiegłym roku w pożarach w miastach zginęły 44 osoby, na wsi — 56.
Bardzo ważna jest szybkość!
— Bardzo ważne znaczenie dla szybkości działań strażaków, ma czas lokalizacji ogniska pożaru. Im wcześniej ludzie o tym się dowiedzą, tym szybciej będą mogli — albo sami ugasić pożar, albo ukryć się w bezpiecznym miejscu i wywołać pomoc — zaznaczył Aurimas Gudžiauskas.
W tym roku, 4 stycznia, w bloku mieszkalnym w Poniewieżu, doszło do kolejnego, niebezpiecznego pożaru.
Na szczęście strażakom, którzy przybyli na miejsce w ciągu dwóch minut, udało się uratować zatrutego dymem mężczyznę. Strażacy ewakuowali z budynku 11 dorosłych i dwoje dzieci.
Obowiązek już od 5 lat!
Jak powiedział dyrektor departamentu, w większości pożarów, kiedy w pomieszczeniu przebywali ludzie, mogło nie dojść do wypadków, gdyby były zainstalowane obowiązkowe czujniki przeciwpożarowe, które przez część mieszkańców nadal są bagatelizowane…
Obowiązek posiadania takiego urządzenia działa już od 1 maja 2018 r. Za jego brak (a nawet samo stwierdzenie wyładowania baterii!) grozi kara do 70 euro.
Zmniejszyć liczbę ofiar
— Naszym celem, oprócz rutynowej profilaktyki informacyjnej, jest zmniejszenie liczby ofiar śmiertelnych podczas pożarów do 30 osób rocznie. Ok. 90 proc. ofiar ginie w budynkach mieszkalnych. Ze statystyk wynika, że ginie u nas w pożarach więcej ludzi w niż w innych krajach bałtyckich i skandynawskich — zaznaczył Aurimas Gudžiauskas.
W sklepach można kupić tzw. detektory: czujnik dymu, czujnik gazu lub opcję łączoną. Najtańsze w Internecie kosztują niecałe 4 euro. A „cena” pożaru…
Autonomiczny czujnik na baterie, przeraźliwym, pulsującym dźwiękiem uprzedzi o nadciągającym nieszczęściu. Ważne, żeby był prawidłowo zainstalowany — w centrum pomieszczenia, pod sufitem. A najlepiej by było ich nawet kilka — w pobliżu miejsc możliwego wybuchu pożaru — kuchenki, kominka, pieca.
Nie wypłaci odszkodowania?
Spółka ubezpieczeniowa Lietuvos Draudimas podała, że w ubiegłym roku wypłaciła 4,6 mln euro odszkodowań. To, czy spółki ubezpieczeniowe pokryją straty z powodu pożaru w budynku, w którym nie było czujnika dymu, zależy od rodzaju zawartej umowy. Jeżeli umowa z właścicielem mieszkania czy domu była zawarta pod warunkiem, że w pomieszczeniu jest zamontowany czujnik dymu, a nie było to zrobione — to wówczas straty pokrywać będzie sam właściciel…
Czytaj więcej: Czujnik dymu – niewielka inwestycja ratująca życie
Ceny czujników i kary
Czujnik dymu — od 3,60 euro
Czujnik gazu — od 7,30 euro
Czujnik — dwa sensory w jednym urządzeniu — od 13 euro
Posiadanie — obowiązkowe
Brak — kara do 70 euro