17 lipca 1944 r. sowieci rozpoczęli „likwidację białopolskiego zgrupowania”. Z zastawionego kotła wydostali się nieliczni. Wielu z zatrzymanych w efekcie trafiło do tzw. „obozów internowania” — czyli obozów jenieckich, część zaś zostało aresztowanych i skazanych na wieloletnie wyroki. Pewna grupa, zwolniona w kryzysowej sytuacji z przysięgi wojskowej przez swoich dowódców, rozproszyła się i wróciła do domów. Pozostali w terenie nieliczni partyzanci dowodzeni przez ocalałych oficerów. Pozostała też dość mocno rozbita aresztowaniami i przymusową mobilizacją do sowieckiej armii siatka konspiracyjna.
Nowym komendantem Okręgu, w miejsce aresztowanego ppłk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” został ppłk Julian Kulikowski „Ryngraf”. Niemal zamarł ruch partyzancki. Zmieniła się bowiem forma działalności. Celem stała się przede wszystkim samoobrona — przetrwanie do oczekiwanego politycznego rozstrzygnięcia wojny. Koniec militarny wydawał się przesądzony. Liczono jednak na korzystne dla Polski rozstrzygnięcia polityczne. Powszechnie uważano, iż podobnie jak po poprzedniej wojnie, istotnym elementem przy ustalaniu granic będą miały plebiscyty. Dlatego za najważniejszy cel w dowództwie wileńskiej konspiracji uznano trwanie na miejscu. Decyzję podjęto samodzielnie, gdyż do końca 1944 r. nie udało się nawiązać łączności z Komendą Główną AK ani z Rządem RP w Londynie.
Czytaj więcej: Rocznica urodzin Aleksandra Krzyżanowskiego ps. Wilk
Działalność konspiracji ograniczała się do utrzymywania podstawowej łączności, sieci kolportażu wydawnictw podziemnych, będących formą kontaktowania się ze społeczeństwem oraz rozbudową działalności „legalizacyjnej” —polegającej na produkowaniu tysięcy fałszywych kompletów dokumentów. Chroniły one przynajmniej częściowo przed aresztowaniem.
Istniejące w terenie nieliczne oddziały partyzanckie, stały się jedyną nieraz ostoją dla prześladowanych ludzi. Powstały także tzw. oddziały „dzikie” — czyli nie mające kontaktu z kierownictwem wileńskiej konspiracji. Ich racją istnienia było przeżycie, ucieczka przed aresztowaniem czy mobilizacją do Armii Czerwonej. Pod koniec 1944 r. postanowiono „uporządkować” teren, tworząc tzw. Oddziały Samoobrony, które miały przejąć kontrolę nad „dziką” partyzantką.
W listopadzie i grudniu 1944 r. bardzo nasilił się sowiecki terror. Zaczęły się łapanki na ulicach, obławy na partyzantów. Zaczęto w ten sposób „zachęcać” Polaków do opuszczenia Kresów. Przełom nastąpił w lutym 1945 r., kiedy ogłoszono postanowienia konferencji jałtańskiej i oficjalnie światowe mocarstwa zaakceptowały aneksję Wileńszczyzny, jak i pozostałych ziem wschodnich II Rzeczypospolitej. Priorytetem dla przywództwa polskiej konspiracji stało się ocalenie jak największej liczby polskiej ludności. Władze polityczne i wojskowe na Wileńszczyźnie wezwały polskie społeczeństwo do ewakuacji.
Zbiegło się to z kolejnymi aresztowaniami w Komendzie Okręgu. 18 stycznia 1945 r. aresztowany został ppłk Kulikowski. 28 marca zatrzymano jego następcę mjr. Stanisława Heilmana „Tomasza” —„Wileńczuka”. Nowym komendantem został mjr Antoni Olechnowicz „Pohorecki”. On też stał się odpowiedzialny za ewakuację, w pierwszym rzędzie planując ewakuować struktury konspiracyjne, a dopiero na końcu Komendę. Stało to w sprzeczności z otrzymanymi z Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj (po rozwiązaniu struktur AK) rozkazami, które brzmiały: „1. Ewakuować z Wilna wszystkich członków AK; w pierwszej kolejności sztab Komendy Okręgu i Delegaturę Okręgową. 2. Dalsze rozkazy odnośnie dalszego działania otrzymacie w kraju”.
Taka postawa pozwalała na zapewnienie minimum bezpieczeństwa dla konspiratorów. Obsadzono Urzędy Repatriacyjne, zatrudniając tam żołnierzy podziemia. Także Głównym Pełnomocnikiem Tymczasowego Rządu Polski na Litwie został mec. Stanisław Ochocki, do niedawna sędzia Wojskowego Sądu Specjalnego przy Komendzie Okręgu. Dzięki pracy komórki Legalizacji wyposażono wielu konspiratorów i partyzantów w fałszywe komplety dokumentów i przy pomocy sieci AK w Urzędzie Repatriacyjnym ewakuowano do Polski centralnej. Niektóre oddziały przeszły z bronią w ręku przez utworzoną granicę polsko-sowiecką.

W końcu czerwca 1945 r. ewakuował się także ostatni komendant Okręgu mjr Antoni Olechnowicz „Pohorecki” wraz z częścią sztabu. Pozostała część komendy, mająca nadzorować ewakuację resztek konspiracji oraz sprawować pieczę nad aresztowanymi żołnierzami AK, została rozbita na przełomie lipca i sierpnia 1945 r. przez NKWD.
Z dawnego podziemia pozostała na Wileńszczyźnie w zasadzie tylko siatka wywiadowczo-informacyjna pod komendą por. Stanisława Światłowicza „Pazura” —działająca pod kryptonimem „Auszra”. Zajmowała się zbieraniem i przesyłaniem informacji o życiu politycznym i gospodarczym oraz pomocą uciekinierom z obozów jenieckich czy zesłania.
Na przełomie czerwca i lipca przybyły z Wilna komendant Okręgu mjr Antoni Olechnowicz „Pohorecki” spotkał się z płk. Janem Mazurkiewiczem „Radosławem” jako przedstawicielem byłej Komendy Głównej AK. Postanowiono nie rozwiązywać całkowicie struktur Okręgu, ocalałych członków organizacji zwolnić tymczasowo ze wszelkich funkcji organizacyjnych, traktując ich jako potencjalnych żołnierzy. Objąć ich opieką materialną i legalizacyjną. W gotowości miała pozostać tylko część sztabu Komendy Okręgu.
Odtworzone struktury w Polsce centralnej składały się, oprócz ścisłego sztabu Okręgu, z dwóch podstawowych komórek. Najważniejszą była komórka legalizacyjna. Produkowała setki potrzebnych dokumentów (karty ewakuacyjne, metryki urodzenia, zaświadczenia wojskowe). Drugą niezbędną dla funkcjonowania komórką było kwatermistrzostwo. Razem w pracy konspiracyjnej pozostało kilkadziesiąt osób. Była to posunięta do granic możliwości kadrowość. I tylko taka struktura mogła w tamtych warunkach przetrwać.
Większość oficerów początkowo mieszkała w Polsce centralnej, głównie w Łodzi i Warszawie. Pod koniec 1945 r. znaczna część osiadła na Wybrzeżu — w Gdańsku i Gdyni. Wtedy komendant Okręgu nawiązał kontakt z mjr. Zygmuntem Szendzielarzem „Łupaszką” — któremu polecił odtworzyć oddział partyzancki na terytorium Pomorza Gdańskiego, w Borach Tucholskich. Miał się stać on schronieniem dla ludzi „spalonych” — chronić ludność przed terrorem okupanta. Miał być także kadrowym oddziałem, na bazie którego można by było zbudować siły, mogące pomóc w wyzwalaniu Kraju. Już na początku kwietnia 1946 r. „Łupaszko” rozpoczął samodzielną działalność jako 5. Wileńska Brygada, a pozostawiona na Białostocczyźnie część żołnierzy „Łupaszki” — kontynuująca walkę pod komendą por. Lucjana Minkiewicza „Wiktora” otrzymała nazwę 6. Wileńskiej Brygady. Ich trzon stanowili doświadczeni partyzanci. Na Pomorzu intensywna działalność została zawieszona w listopadzie 1946 r., na Podlasiu i Białostocczyźnie zaś Brygada pozostała w terenie, częściowo pod komendą kpt. Wiktora Łukasika „Młota” jeszcze przez kilka lat.
Czytaj więcej: 80. rocznica tragedii Glinciszek i Dubinek
Sztab Okręgu rozpoczął akcję pomocy żołnierzom podziemia, zapewniając potrzebującym zasiłki pieniężne czy pomagając w zdobywaniu pracy. Zbierano informacje, tworząc sieć wywiadowczą. Sprawnie funkcjonowała także łączność z Zachodem poprzez specjalnie utworzony kanał przerzutowy. Tę niewątpliwie szeroką, jak na przyjęte założenia, działalność przerwały aresztowania w kwietniu 1946 r. Wiele osób zostało zatrzymanych, a działalność Okręgu na pewien czas została sparaliżowana., wznawiając ją dopiero w sierpniu 1946 r.
Odtworzono wtedy drogę łączności na Zachód. Nowym kurierem został ppor. Edmund Bukowski „Zbyszek”. Jego odwaga i szczęście, pozwoliły mu na blisko dwuletnią, niemal regularną działalność. Odtworzono też w nieco zmienionym składzie komendę Okręgu. Komendantem był nadal mjr Antoni Olechnowicz „Pohorecki”. Jego zastępcą, adiutantem i prawą ręką został por. Wacław Walicki „Tesaro”. Oficerem ds. łączności zagranicznej został ppor. Edmund Bukowski „Zbyszek”. Sprawami kontrwywiadu i wywiadu zajmowali się por. Jerzy Łoziński „Jerzy” i por. Wiktor Kuczyński „Wiktor”.
W lutym 1947 r. Olechnowicz wyjechał do Paryża, gdzie osobiście spotkał się z przedstawicielem szefa Sztabu Naczelnego Wodza, ppłk. Marianem Zimnalem. Otrzymane rozkazy nie wprowadzały zmian w dotychczasowym działaniu. Udało się uzyskać materialne wsparcie. Skarbiec Okręgu praktycznie się wyczerpywał i należało szukać nowych źródeł finansowania, aby móc dalej prowadzić akcję zapomogową. Antoni Olechnowicz „Pohorecki” został wtedy awansowany do stopnia podpułkownika.
Dopiero pod koniec 1947 r. napłynęły rozkazy nakazujące wznowienie działalności wywiadowczej. W celu zmniejszenia ryzyka dekonspiracji Olechnowicz powołał odrębną od dotychczasowych struktur Okręgu siatkę wywiadowczą. Na stanowisko oficera ds. wywiadu desygnował por. Zygmunta Szymanowskiego „Beza”. Opracowywane wtedy meldunki wywiadowcze określić należy jako profesjonalne i szczegółowe.
W połowie lipca 1948 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zaczęło realizować operację noszącą nazwę „Akcja X”. Miała na celu zlikwidowanie siatki wileńskiej konspiracji. Obejmowała ona swoim zasięgiem wszystkich, bez wyjątku, repatriantów z Wileńszczyzny i Nowogródczyzny. Część osób miała zostać aresztowana, reszta zewidencjonowana i poddana szczególnie wnikliwej inwigilacji. Działania operacyjne doprowadziły do rozpracowania sztabu Okręgu. W drugiej połowie czerwca i początkach lipca 1948 r. aresztowano cały niemal sztab oraz kilkaset osób, zazwyczaj luźno powiązanych z Okręgiem. „Akcja X” objęła w zasadzie wszystkich wilnian. Aresztowano co najmniej 6000 osób. Z tego ponad 2000 skazano w sfingowanych zazwyczaj procesach. Reszta, po trwającym minimum pół roku ciężkim śledztwie, była początkowo zwalniana. Nie wiedziała, że czeka ją wkrótce podobny los co pozostałych.
Niemal cała Komenda została skazana na karę śmierci. Wyroki zostały wykonane na ppłk. Antonim Olechnowiczu, mjr. Zygmuncie Szendzielarzu, por. Lucjanie Minkiewiczu, por. Wacławie Walickim, por. Henryku Borowskim, por. Wiktorze Kuczyńskim, por. Jerzym Łozińskim, por. Edmundzie Bukowskim i wielu innych. Warto tu także wspomnieć śmierć płk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” w mokotowskim więzieniu, spowodowaną warunkami przetrzymywania.
Aresztowano także rodziny wileńskich akowców. Traktowano je z identyczną brutalnością. Równie ciężkie wyroki zapadały wobec kobiet, jak i mężczyzn. Nie robiono przy tym żadnych różnic. Nie zważano przy tym na stan zatrzymanych. W więzieniu m.in. urodziła się Ewa Minkiewicz, córka „Wiktora” — czy Bożena — córka por. Zygmunta Szymanowskiego „Beza”.

Sprawa Okręgu Wileńskiego Armii Krajowej nie skończyła się w 1956 r. Mimo spraw rehabilitacyjnych, mimo wypuszczenia z więzień, a w niektórych wypadkach nawet po wypłacie odszkodowań, żołnierze Okręgu Wileńskiego AK ciągle jeszcze byli podejrzani w oczach polskich służb bezpieczeństwa. Byli inwigilowani i prześladowani praktycznie do końca lat osiemdziesiątych XX w. Także w wolnej Polsce w wielu wypadkach nie zostali przypomniani i choćby symbolicznie wynagrodzeni za lata walki dla Niepodległości.
Czym był Okręg Wileński w najnowszej historii Polski? Pomijając już legendę, jaką pozostawiły po sobie wileńskie oddziały partyzanckie (do dzisiaj żywa na terenach ich działalności), Okręg był w 1948 r. najliczniejszą zorganizowaną opozycją antykomunistyczną (liczył blisko 500 działających aktywnie osób), zaś choćby jego działalność wywiadowcza czy legalizacyjna były bardzo wysoko oceniane.
dr hab. Piotr Niwiński prof. UG
Instytut Pamięci Narodowej
Oddział w Gdańsku