Że co? Że Litwa wyludnia się, pierzchając tam, gdzie pieprz lepiej rośnie?
I że nas już nie jest 3 miliony a za 5 lat będzie o 500 tys. mniej?
Moim zdaniem to totalna bzdura! Dowód? Proszę bardzo – z zagadką.
Co u nas rośnie tak szybko jak bambusy w Indiach?
Otóż sklepy, tudzież zgodnie z coraz modniejszą „anglizacją”, markety.
W podwileńskiej miejscowości, w której już są dwa sklepy monopolistycznej sieci, wkrótce będzie otwarty jeszcze jeden supermarket. Nasuwają się w związku z tym dwa wnioski.
Pierwszy, że na Litwie rośnie liczba konsumentów, czyli przybywa nam obywateli z zasobną sakiewką, a więc nie jest tak źle, jak statystyki wskazują.
Drugi, że supermarketowcy mają się tak dobrze, że mogą inwestować w coraz to nowe swoje „przybytki”. Z naszych pieniędzy po swoich zawyżonych marżach. A co udowodnił niemiecki Lidl, od roku nowy gracz na naszym rynku?
Nie tylko wprowadził nową „modę” z mniejszym i tańszym asortymentem towarów, ale też uczy nas… przykazania trzeciego – „Będziesz dzień święty święcił”.
Otóż Lidl, właściciel 30 sklepów na Litwie, z 1 543 pracownikami, notabene najlepiej opłacanymi w porównaniu do starych wyżeraczy naszego chleba, czyli krajowych sieci handlowych, oznajmił, że ani 25 grudnia, ani 1 stycznia nie będzie pracował.
To może kiedyś i inni mieszkańcy naszego zakątka, jakże chętnie nazywanego Krajem Maryjnym, będą mogli w niedzielę nie „pielgrzymować” do „akropolisów”, a poświęcić czas rodzinie i spokoju?
A jeśli ktoś głodny będzie?
Na stacjach paliwowych są hot-dogi…