Film dokumentalny ukazuje walkę narodu o odzyskanie niepodległości podczas powstania styczniowego.
– Mój przyjaciel, Sebastian Zielonka, który napisał scenariusz do tego filmu, powiedział, że warto byłoby pokazać tę historię, dlatego że większość ludzi jej po prostu nie zna. Dokument pokazuje współczesnym odbiorcom, że pomimo 160 lat od wybuchu powstania pamięć o tym zrywie trwa, a informacje o miejscach pamięci przekazane są z pokolenia na pokolenie – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Magdalena Juszczyk.
Powstanie styczniowe było aktem wielkiej odwagi, cztery narody zjednoczyły się w walce przeciwko rosyjskiemu zaborcy. Był to wielki zryw narodu polskiego, za który przyszło zapłacić społeczeństwu wysoką cenę, m.in. poprzez zesłania na Syberię, konfiskatę majątków szlacheckich i rusyfikację. Pamięć o powstaniu styczniowym zachowała na terenie Polski, jak też na terenach dzisiejszej Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy.
Przygoda filmowców
Dokument składa się z czterech części, ukazujących walkę o odzyskanie niepodległości podczas powstania styczniowego.
– Filmy „Przyrzeczona wierność”, „Wolność mierzy się krzyżami”, „Wyroki” i „Duch puszczy” stanowią jedną całość. Trzy z czterech części były kręcone w Wilnie i na Wileńszczyźnie, a początkowa część na Łotwie – w Łatgalii i Rydze – wyjaśnia reżyserka.
Ekipa filmowa odwiedziła m.in. okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie, cmentarz Na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena Mikulewicz, Krystyna Sławińska, Renata Krasowska, Bożena Bieleninik, Tomasz Bożerocki, Waldemar Szełkowski i Dariusz Żybort.
– Praca nad filmem była dla mnie niesamowitą przygodą. Rozmawiać, spotykać się z tymi ludźmi, którzy są strażnikami pamięci o powstańcach, powstaniu styczniowym i robią to bezinteresownie – to dla mnie bardzo urzekające. Sebastian Zielonka, który od wielu lat współpracuje na terenie Wileńszczyzny z wieloma szkołami polskimi, dotarł do tych ludzi. Wielki ukłon dla twórców filmu, którzy zgodzili się z nami współpracować i zrobili to całkowicie nieodpłatnie – opowiada reżyserka.
Wzruszenie widzów
Po pokazie filmu w Wilnie historyk i dziennikarz Piotr Dmitrowicz poprowadził spotkanie z jego twórcami.
– Mieszkam w Rudnikach, w pobliżu Puszczy Rudnickiej, w której stacjonowali powstańcy. Mamy upamiętnione miejsca potyczek, mamy krzyże powstańcze, pomniczek nad Mereczanką ku upamiętnieniu bohaterstwa powstańców. Warto było to przekazać, o tym opowiedzieć. Tym bardziej że nadeszły takie czasy, kiedy nie zawsze będziemy mieli wstęp do Puszczy Rudnickiej i nie zawsze będziemy mogli docierać do tych miejsc. W puszczy powstaje poligon. Gdy odbywają się tam ćwiczenia wojskowe, nie możemy tam pójść. Ale miejscowi, którzy pamiętają o bohaterskich czynach naszych przodków, docierają do naszych miejsc pamięci narodowej. Cieszę się, że za pośrednictwem tego projektu mogłam przekazać informację o tym dla szerszej publiczności. Chciałam, żeby ludzie wiedzieli o tym, co się u nas działo i że potrafimy zachować pamięć o naszych bohaterach – mówiła Krystyna Sławińska.
– Krzyże powstańcze, o których opowiadam w filmie, mają ten przywilej, że są dostępne dla wszystkich. Wszyscy mogą je odwiedzić, złożyć kwiaty, zapalić znicz. Ja się bardzo cieszę, że z tego przywileju się korzysta. O te miejsca dba miejscowe starostwo, przychodzi społeczność szkoły, którą kieruje Renata Krasowska, przyjeżdżają miejscowi, zdejmują czapki przed tymi krzyżami. Bardzo jestem wdzięczna za ten film. Teraz pamięć o naszych krzyżach pozostanie nie tylko we wspomnieniach i opisach, ale też zachowa się w postaci tego filmu. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy się do tej produkcji przyczynili – mówiła Irena Mikulewicz, mieszkanka Mamowa.
Szersza dystrybucja
Produkcja zostanie zaprezentowana na międzynarodowych festiwalach filmowych.
– Będzie pokazywana na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Historycznych w Austrii, dostaliśmy się też na Festiwal Filmów Polskich w Los Angeles. W Kazachstanie, w miejscowości Szczuczyńsk, pokazywaliśmy film potomkom zesłańców. Nie mamy pewności, czy byli to potomkowie zesłańców styczniowych, ale na pewno trudne były losy tych ludzi, którzy tam się znaleźli nie z własnej woli. Był przy tym ogrom wzruszeń. Pokazywaliśmy też film w Chicago. Mieliśmy projekt związany z językiem polskim i była to taka lekcja historii – opowiada Magdalena Juszczyk.
Czytaj więcej: Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie
Producentem filmu „1863. Za wolność naszą i waszą” jest Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego. Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu „Polonia i Polacy za Granicą 2023”.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 26 (76) 06-19/07/2024