Tymczasem Norwegia stała się pierwszym krajem na świecie, w którym sprzedaż elektryków w ub. r. przekroczyła 90 proc. wszystkich nowych samochodów.
Na Litwie — drugim autem
Jak dla „Kuriera Wileńskiego” powiedział Jarosław Makowski, menedżer sprzedaży samochodów osobowych z BRC Autocentras, spółki handlującej samochodami używanymi, początek roku dla firmy wypadł optymistycznie:
— Już sprzedaliśmy ponad 50 samochodów osobowych, w tym pięć — z elektrycznym napędem.
Ludzie jeszcze boją się używanych elektryków?
— Raczej nie, bo wszystko teraz jest serwisowane i nie ma kłopotu z naprawą. Ale zrozumiałą tendencją jest, że elektryk kupowany jest jako drugi samochód w rodzinie. Na krótsze dystanse. A to z powodu jeszcze niewystarczająco rozbudowanej infrastruktury sieci stacji ładowania. Używany jest na krótsze dystanse — mówi Jarosław Makowski.
Na pytanie, co sądzi o wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa pośrednio dotyczącą samochodów elektrycznych: „Amerykanie będą jeździć tym, czym chcą!” sprzedawca z BRC odpowiedział:
— Nie dziwi mnie ta deklaracja, bo jesienią ubiegłego roku Donald Trump powiedział, że planuje wycofać Stany Zjednoczone z porozumienia paryskiego dotyczącego walki ze zmianami klimatu. Zamierza też zwiększyć wydobycie ropy. A to zwiększy atrakcyjność samochodów z silnikami spalinowymi w porównaniu do elektrycznych.
W USA cios w elektryków
Nowy prezydent Stanów zamierza kontynuować swoją kampanię przeciwko samochodom elektrycznym.
Pierwszym krokiem w tym kierunku ma być unieważnienie rozporządzenia wykonawczego z 2021 r., podpisanego przez Joe Bidena, które promowało pojazdy bezemisyjne. Ponadto zamierza zakończyć program ulg podatkowych dla pojazdów elektrycznych oraz znieść nakazy dotyczące zakończenia sprzedaży samochodów spalinowych do 2035 r., obowiązujące w kilku stanach, w tym w Kalifornii.
Norweski ewenement
Tymczasem w Norwegii ewenement na skalę całej Europy! Ponad 90 proc. samochodów sprzedanych w tym kraju w 2024 r. było elektrykami. Tym samym kraj ten stał się globalnym przykładem sukcesu w przejściu na ekologiczny transport.
Pionierstwo Norwegii było możliwe dzięki długoterminowej polityce fiskalnej. Faworyzuje ona pojazdy elektryczne poprzez eliminację podatku PVM i opłat rejestracyjnych, podczas gdy na samochody z tradycyjnym silnikiem nakładane są wysokie podatki. „Przyszłość jest elektryczna. Duży zasięg, duża prędkość ładowania. Trudno jest wrócić do tradycyjnych pojazdów” — mówi Ulf Tore Hekneby, dyrektor wykonawczy jednego z salonów samochodowych w Norwegii.
Do tego niemałą rolę odegrały specjalne zachęty. Takie jak choćby bezpłatne parkingi czy obniżone opłaty. Pomogło to przyspieszyć proces przejścia na pojazdy elektryczne. Eksperci uważają, że inne kraje mogą brać przykład z rozwiązań norweskich, dostosowując je do lokalnej specyfiki.
Wyjątkowy przypadek
Norwegia pozostaje wyjątkowym przypadkiem. Dostęp do ogromnych środków z eksportu ropy i gazu pozwala jej wspierać duże inwestycje infrastrukturalne i kompensować straty podatkowe.
„Jedna trzecia samochodów jest obecnie elektryczna, a w ciągu kilku lat odsetek ten przekroczy 50 proc. Myślę, że rząd akceptuje fakt, że niektóre nowe samochody benzynowe lub hybrydowe nadal będą dostępne na rynku, ale nie znam nikogo, kto chciałby obecnie kupić samochód z silnikiem Diesla” — mówi Kjell Werner Johansen z Norweskiego Centrum Badań Transportu.
Czytaj więcej: Stare auta powoli znikają, elektryczne z trudem torują drogę