Więcej

    Historyczny moment, który mógł nastąpić wcześniej

    8 lutego przestaje istnieć BRELL – system synchronizacji sieci przesyłu elektryczności Rosji, Białorusi, Estonii, Litwy i Łotwy. Od tego czasu nasze kraje stają się częścią europejskich sieci przesyłowych, zaś od rosyjsko-białoruskich będą odłączone. Ma to duże znaczenie z perspektywy bezpieczeństwa; z racji na sąsiadów uprawiających emocjonalnie labilną politykę i lubiących używać w niej argumentów w stylu: „Wyłączę ci światło, jeśli nie będziesz pokornie cierpieć mojej przemocy”.

    Po wyłączeniu BRELL, zdaniem ekspertów, pozostanie u nas tylko jeden infrastrukturalny „spadek” rosyjskiego imperializmu – tory kolejowe o szerokim rozstawie osi, czyli 1520 mm zamiast europejskiego 1435 mm. W ogóle historia niekompatybilnych szerokości torów wzięła się z tego, że rosyjskie władze bały się, żeby Anglicy nie dokonali na ich teren inwazji przy użyciu kolei. Pierwsza wojna światowa pokazała, że to żadne rozwiązanie, bo Niemcy i tak takiej inwazji dokonali. Później powtórzyli to zresztą przy okazji II wojny światowej. Mimo to złośliwy zwyczaj robienia wszystkiego nie po ludzku pozostał; i tor o rozstawie 1520 mm do dziś ogranicza nasz rozwój. Wystarczy wspomnieć, że na torze 1435 mm rekord prędkości wynosi 574,8 km/h, zaś projektowany najszybszy pociąg na torach 1520 mm miał jechać z prędkością 200 km/h, ale i tak nigdy takiej nie osiągnął.

    Technologicznie zacofana, niekompatybilna z niczym innym infrastruktura, ograniczająca rozwój nasz i całego regionu, to „dziedzictwo”, które pozostało po dekadach rosyjskiej okupacji. I nadrabianie skutków tego zacofania pociąga obecnie za sobą olbrzymie koszty – finansowe, społeczne czy rozwojowe.

    Na tle tych kosztów jednak nie wypada nie zadać innego pytania. O odpowiedzialność osób i instytucji, które w ciągu trzech dziesięcioleci niepodległości trzymali nad infrastrukturą pieczę i albo nic nie robiły, żeby ją rozwijać, albo wręcz ten rozwój hamowały. O opóźnieniach w budowie Rail Baltica i Via Baltica wiedzą wszyscy, podobnie jak o problemach np. z kupieniem jednego biletu kolejowego na trasie Wilno-Ryga-Tallin. Można zapytać, jak to się stało, że od rosyjskich sieci przesyłowych odłączyła się w 2022 r. Ukraina, będąc w stanie wojny, a nam w stanie pokoju to zajęło nieporównanie dłużej. Można pytać, dlaczego nowe drogi są projektowane tak, by ograniczyć rozwój. A kto odpowie?

    Czytaj więcej: Litwa bez IAE, wkrótce BRELL bez Litwy – a to początek transformacji


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 6 (16) 08-14/02/2025