
W środę na Litwie obchodzony jest Dzień Nauczyciela i z tej okazji redakcja „Kuriera Wileńskiego” składa najserdeczniejsze życzenia nauczycielom wszystkich szkół polskich na Litwie.
Życzymy Wam wytrwałości i godnego wynagrodzenia. Właśnie wynagrodzenia, bo nauczyciel to nie tylko powołanie, ale też zawód, który musi być należycie wynagrodzony.
W opinii pedagogów, chociaż uważa się, że w szkołach zarabia się więcej niż w innych sektorach, to jednak w rzeczywistości sytuacja zarobkowa wygląda nie najlepiej.
Nie można zaprzeczyć, że w szkolnictwie są, powiedzmy, dobre wynagrodzenia, jednak należy pamiętać, że zależą one głównie od liczby godzin lekcyjnych. A ich liczba stale się zmniejsza.
— Oznacza to, że zmniejsza się również wynagrodzenie pedagogów. Gdyby to było z powodu zmniejszającej się liczby dzieci w szkołach, to byłoby do przyjęcia. Jest to jednak polityka resortu oświaty, który podobnie, jak i w przypadku polskiej oświaty na Litwie, zwyczajnie ignoruje interesy, a nawet opinie nauczycieli — wyjaśnia w rozmowie z „Kurierem” Audrius Jurgelevičius, przewodniczący Związku Zawodowego Oświaty Litewskiej (ZZOL). Dodaje też, że w ciągu ostatnich lat liczba dzieci w szkołach zmniejszyła się o około 24 tys. osób, natomiast liczba pracujących nauczycieli paradoksalnie wzrosła.
Zdaniem przewodniczącego ZZOL, sytuacja zarobkowa w oświacie byłaby zadowalająca, gdyby właśnie nie zmniejszano liczby godzin lekcyjnych.
— Ale, niestety, tak nie jest, więc tylko w ciągu ostatniego roku średnie wynagrodzenie pedagogów zmniejszyło się o około 40 litów — zauważa Jurgelevičius.
Według niektórych źródeł oficjalnych, średnie wynagrodzenie pracowników oświaty wynosi około 3 tys. litów. Zdaniem samych pedagogów, takie dane są mocno przesadzone.
— Nie wiem, skąd są te obliczenia, ale średnie wynagrodzenie nauczycieli na pewno nie wynosi tyle — mówi nam Adam Błaszkiewicz, dyrektor wileńskiego Gimnazjum im. Jana Pawła II. Dodaje też, że w jego placówce nauczyciel mający pełną liczbę godzin może liczyć od 1 700 do 1 900 litów na papierze, czyli na ręce około 1 300-1 400 litów. To wynagrodzenie może różnić się w różnych szkołach oraz w zależności od liczby uczniów i statusu palcówki.
Jak mówią sami nauczyciele, na tle powszechnego ubóstwa oraz minimalnych emerytur i minimalnego wynagrodzenia, które otrzymuje większość społeczeństwa, ich wypłaty nie są tragiczne. Zaznaczają jednak, że chodzi o pracę z dziećmi, o kształtowanie światopoglądu młodego człowieka.
— Nauczyciel to przede wszystkim powołanie i praca jego powinna być należycie wynagrodzona — mówi w rozmowie z „Kurierem” Irena Wolska, dyrektorka polskiego Gimnazjum im. J. Śniadeckiego w Solecznikach.
Z tą opinią zgadza się również dyrektor Błaszkiewicz. Uważa on, że „iskra Boża” czasem jest ważniejsza od średniej dyplomu nauczycielskiego.
— Staramy się więc zatrudniać nauczycieli z powołaniem — mówi dyrektor wileńskiego gimnazjum. I dodaje, że, jak na razie, to się szkole udaje.
— Ostatnio sytuacja wyrównała się i to nauczyciel poszukuje szkoły, a nie odwrotnie. Dlatego mogliśmy wybrać najlepszych — mówi dyrektor wileńskiego gimnazjum.
Podobna sytuacja jest również w Solecznikach.
— Mamy zgrany zespół nauczycielski i rzadko bywa, żeby ktoś od nas odszedł — mówi nam dyrektorka Wolska.

Kierownicy placówek przyznają, że ostatnio były kłopoty ze znalezieniem lituanistów.
— W związku z ostatnimi zmianami poszukiwaliśmy lituanistów, ale teraz nauczycieli nam nie brakuje — przyznaje dyrektorka solecznickiego gimnazjum.
Przewodniczący ZZOL, Audrius Jurgelevičius, przyznaje, że chociaż w ostatnich latach zwiększyła się liczba zatrudnionych nauczycieli, to jednak jest sporo pedagogów poszukujących pracy. Ta tendencja niweluje zarobkowe oczekiwania nauczycielstwa, bo jak zauważa Jurgelevičius, w takiej sytuacji związkom trudno walczyć o podwyżki dla pedagogów.
— Jednak zawsze jesteśmy do takiej walki gotowi — mówi związkowiec.