
W Trokach w piątek pracę kontynuował polsko-litewski zespół ekspertów ds. edukacji mniejszości narodowych, który wcześniej obradował w Druskiennikach, Warszawie, Wilnie i Augustowie. Trockie, piąte z kolei, spotkanie było końcowym, które miało zakończyć się przyjęciem wspólnego komunikatu.
— Chcemy, żeby w komunikacie znalazły się postulaty rodziców uczniów polskich szkół oraz informacja o braku porozumienia w tych sprawach, bo taki, niestety, jest wynik pracy grupy — przed posiedzeniem powiedział „Kurierowi” Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”.
Jeszcze kilka dni wcześniej przed piątkowym spotkaniem można było przypuszczać, że właśnie żadnego porozumienia nie będzie. Strona litewska odmiennie bowiem niż strona polska, a przede wszystkim przedstawiciele społeczności polskiej na Litwie, ocenia dotychczasowe wyniki pracy grupy eksperckiej. Jeśli strona polska mówi o braku kompromisu, to litewska widzi pozytywne wyniki pracy ekspertów, ale też zarzuca Polakom, że odrzucają zaproponowany im kompromis.
Według przedstawicieli litewskiego Ministerstwa Oświaty i Nauki, proponowanym kompromisem jest zróżnicowanie kryteriów egzaminacyjnych dla uczniów szkół mniejszości narodowych na egzaminie maturalnym z języka litewskiego.
— To, co nam proponują, to żaden kompromis — oburza się Alina Sobolewska z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie.
Przypominamy, że zgodnie z nową ustawą oświatową, egzamin maturalny z języka litewskiego będzie ujednolicony już od 2013 roku. Przeciw temu stanowczo protestują rodzice uczniów szkół polskich, którzy zrzeszyli się w Forum. Urzędnicy resortu oświaty nie tylko odrzucają argumenty rodziców, ale nie chcą nawet ich wysłuchać. Tak też było w piątek w Trokach, gdzie litewska strona nie wpuściła na posiedzenie komisji przedstawicieli rodziców.
— Czekamy właśnie pod drzwiami. Chcemy jasnych odpowiedzi na nasze postulaty, bo obecne propozycje ministerstwa trudno nazwać kompromisem. Co więcej, propozycje resortu są jedynie słownymi obietnicami — powiedziała nam Sobolewska. Dodała też, że obecność rodziców wyraźnie drażni przedstawicieli litewskiego ministerstwa.
Rodzice chcą odwołania, ich zdaniem, krzywdzących zapisów ustawy dotyczących szkolnictwa mniejszości narodowych. Litewska strona kategorycznie odrzuca taką możliwość, a minister oświaty i nauki Gintaras Steponavičius zarzuca przedstawicielom Forum, że rzekomo reprezentują polityczne interesy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, a nie interesy uczniów i ich rodziców.
Również premier Andrius Kubilius odrzucił kolejny raz możliwość zmian ustawy oświatowej zgodnie z postulatami rodziców.
Wiceminister edukacji narodowej Mirosław Sielatycki, który stoi na czele polskiego składu grupy ekspertów, ocenił, że oświadczenie premiera Kubiliusa pogarsza nastroje przed spotkaniem grupy.
— Zespół sam z siebie nie wyprodukuje żadnego rozwiązania legislacyjnego. My, ze strony polskiej, możemy jedynie wpływać na stronę litewską, by zechciała z Polakami na Litwie siąść przy jednym stole i zmienić krzywdzące zapisy litewskiej Ustawy o Oświacie. Klucz do rozwiązania problemu leży w Wilnie — powiedział dziennikarzom wiceminister Sielatycki.
Strona litewska w piątek zgodziła się „siąść przy jednym stole” z przedstawicielami Forum, ale tylko podczas przerwy obiadowej w pracach zespołu. I to na krótko, żeby kolejny raz odrzucić postulaty polskiej mniejszości.
Tymczasem uczestnicy spotkania nieoficjalnie oceniają, że było ono najtrudniejszym z dotychczasowych, bo jak już zapowiadano wcześniej, litewska strona poszła w zaparte i nie chciała nawet słuchać o jakichkolwiek ustępstwach w zakresie zmian w ustawie oświatowej. Mimo tego, posiedzenie zespołu eksperckiego trwało do wieczora i do zamknięcia numeru „Kuriera” nie mogliśmy poznać ostatecznych wyników jego pracy.