W sobotę, 13 grudnia, miną dwa lata od zaprzysiężenia w Sejmie rządu premiera Algirdasa Butkevičiusa, aczkolwiek w międzyczasie była „kurtuazyjna” dymisja i ponowne zaprzysiężenie rządu po tegorocznych wyborach prezydenckich.
Z okazji półmetku najwięcej pozytywnych ocen pod adresem gabinetu ministrów padało z ust samego premiera. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej podsumowującej dwuletni okres premier Butkevičius mówił głównie o osiągnięciach. Dlatego o krytyczne spojrzenie na pracę ministrów poprosiliśmy jednego z liderów opozycji sejmowej posła i prezesa Ruchu Liberałów Eligijusa Masiulisa.
— Rzeczywiście rządowi Algirdasa Butkevičiusa należą się słowa pochwały, ale też są rzeczy, które musimy ocenić krytycznie – zaznaczył w rozmowie z „Kurierem” Eligijus Masiulis. Do niewątpliwych zasług obecnego rządu zaliczył on podjęcie politycznej decyzji o wprowadzeniu euro oraz skuteczną kontynuację projektów energetycznych.
— Warto tu zaznaczyć, że ten rząd dobrze spisał się, realizując projekt terminalu gazowego w Kłajpedzie oraz kontynuując pracę przy budowie łączy energetycznych ze Szwecją i Polską – podkreślił lider Ruchu Liberałów.
Ubolewał jednak, że rząd dotychczas nie zdecydował się ws. projektu elektrowni atomowej oraz faktycznie poniósł fiasko na froncie rewolucji łupkowej na Litwie.
Od tych „niewątpliwych” sukcesów swojego rządu premier Algirdas Butkevičius również zaczął swoją konferencję prasową.
Premier zaznaczył, że mimo pewnych „zewnętrznych oraz wewnętrznych” utrudnień terminal powstał w rekordowo krótkim terminie — zaledwie 15 miesięcy.
Warto tu zaznaczyć, że poprzedni rząd — konserwatywno-liberalny premiera Andriusa Kubiliusa — pracował przy projekcie kilka lat, ale niewiele przy nim zdziałał. Co też może zaskakiwać, bo porównując obu premierów — Eligijus Masiulis zauważył, że Butkevičius w odróżnieniu od Kubiliusa jest bardzo ostrożny w swoich działaniach.
— Czasami nawet przesadnie ostrożny — aż zapada w letarg polityczny – zauważa Masiulis.
Nasz rozmówca przyznaje jednak, że premier Butkevičius, jako lider socjaldemokratów, stojących na czele koalicji rządzącej, jest w pewnym sensie zakładnikiem swoich partnerów koalicyjnych. Masiulis prognozuje, że dalej będzie jeszcze gorzej.
— Zbliża się finałowe rozstrzygnięcie w procesie sądowym Partii Pracy i to może zaważyć na stabilności koalicji – zauważa Masiulis.
Jego zdaniem, również zbliżające się wybory samorządowe, a raczej ich wyniki mogą skorygować los dalszej współpracy partnerów koalicji rządzącej.
— Nie możemy wykluczyć, że niektórzy z partnerów po ewentualnie słabszym wyniku wyborów samorządowych, a przed następującymi po nich — wyborach parlamentarnych — będą chcieli poprawić swoją reputację, więc zechcą odżegnać się od koalicji – wyjaśnia nasz rozmówca. Uważa jednak, że odejście z koalicji któregoś z partnerów nie skończy się upadkiem rządu.
— Prognozuję, że ten rząd przetrwa do końca kadencji, ale nie wykluczam możliwości, że przetrwa jako rząd mniejszościowy – mówi nam Masiulis.
Zapewnia też, że przy takim scenariuszu Ruch Liberałów będzie wspierał konstruktywnie poczynania ewentualnie mniejszościowego rządu, ale do koalicji rządzącej nie dołączy.
Wcześniej bowiem pojawiały się informacje, że partia Masiulisa proponowała Butkevičiusowi swoje wejście do koalicji rządzącej w zamian za wyrzucenie z niej „niewygodnych partnerów”, do grona których zaliczano Akcję Wyborczą Polaków na Litwie (AWPL) oraz Partię Pracy (PP).
W połowie tego roku AWPL sama opuściła koalicję rządzącą, zaś Partia Pracy stała się wyraźnie bardziej ugodowa wobec większego partnera — socjaldemokratów. Tymczasem szef Ruchu Liberałów dziś zaprzecza nam, że jego partia kiedykolwiek chciała dołączyć się do koalicji.
— Z naszej strony nie było takiej propozycji – twierdzi Masiulis i dodaje, że w przyszłości też nie będą takiej propozycji składać.
Masiulis wątpi, że im bliżej będzie kolejnych wyborów parlamentarnych, tym mniej zostanie chętnych ugrupowań do wejścia w skład koalicji rządzącej.