Więcej

    Wojna czy pokój?

    Wysłuchałem dwie wypowiedzi dwóch najważniejszych głów naszego państwa i poczułem się w rozterce. Bo któraś z nich mi kłamie. Jedna uspokaja, a druga straszy. Prezydent Dalia Grybauskaitė podczas niedawnych obchodów Dnia Niepodległości oświadczyła, że musimy być przygotowani do obrony kraju przed ewentualną agresją Rosji, jaką już doznała na sobie Ukraina. Jej wypowiedź była tak przekonywująca, że słowo „ewentualną” w poprzednim zdaniu jest raczej niepotrzebne.
    Niemniej, kilka dni później, z ust premiera Algirdasa Butkevičiusa padło, że rozmowy o ewentualnej agresji ze strony Rosji są przesadne, bo on nie widzi żadnych przesłanek do wydarzeń na Litwie tych znanych z Ukrainy.
    I teraz społeczeństwo zastanawia się, o co w tym rozgłosie chodzi. Bo albo prezydent niepotrzebnie nas straszy wojną, albo premier niepotrzebnie usypia pokojem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obydwie sprzeczne wypowiedzi dotyczące niezmiernie ważnej sprawy padły z ust dwóch najwyższej rangi urzędników państwowych, którzy powinni raczej mówić jednym głosem, a co najważniejsze, spójnie też. Wymaga od nich tego nie tylko obywatel rozdarty dziś dylematem — woja czy pokój? Wymaga tego racja stanu.