Gdy wczoraj we wszystkich wydaniach informacyjnych pojawiła się wiadomość o „białych koniach mechanicznych” na litewskich drogach, można było pomyśleć, że się pomyliło daty i jest już 1 kwietnia. Kalendarz jednak mówił co innego. A do Litwy rzeczywiście wjechał konwój białych ciężarówek podobnych do tych od rosyjskiej pomocy humanitarnej dla separatystów Doniecka. Ale — nomen omen — gdzie Krym, a gdzie Rzym?
Służby graniczne pośpieszyły z powagą należytą dla ich instytucji tłumaczyć, że na drogach kraju, owszem, są białe ciężarówki z fabryki z Rosji, ale jadą do portu w Kłajpedzie, skąd zostaną wyeksportowane do Afryki. Czy to uspokoiło opinię publiczną?
Raczej nie, bo każdego dnia słyszymy o zagrożeniu wojną i że musimy być do niej przygotowani i czujni. Histeria z powodu „białego konwoju” była więc przejawem tej czujności. Ale podobne przejawy ma też inne zachowanie, znane z medycyny. Jak ulał pasuje do tzw. pozytywnych objawów schizofrenii: halucynacji, czyli na przykład, słyszenie głosu mówiącego w trzeciej osobie i wydającego polecenia zmuszające nas do dziwnych zachowań oraz urojenia, czyli, na przykład, przekonania, że ma się poczucie potężnej władzy, a inne osoby spiskują przeciwko nam.
Żal tylko, że — jak się wydaje — u nas w kraju te objawy pojawiają się u coraz większej liczby osób.