Więcej

    Dekoratywnie i symbolicznie

    Miało być tak pięknie. Byli goście, dziennikarze, artyści w strojach ludowych. Miesiąc temu niedaleko Rossy pojawiła się tabliczka z napisem: ul. Warszawska. Jedna tabliczka — może to niedużo, ale na Litwie można rzeczywiście uznać, że był powód do świętowania. Media w Polsce nazywały nawet wydarzenie „historycznym gestem”.

    Nie było się jednak bez protestów. Już odsłonięciu tabliczki towarzyszyła pikieta narodowców i okrzyki: „Gėda! Gėda!” („Wstyd! Wstyd”). Wydawać by się mogło, że tylko osoby o skrajnych poglądach mogą potraktować tabliczkę, która miała być raczej atrakcją dla turystów, jako prawdziwy problem. Tymczasem sprawą przejęła się serio przedstawicielka rządu na okręg wileński Vilda Vaičiūnienė, która jest przekonana, że napisy z dwujęzycznymi nazwami ulic są sprzeczne z litewskim ustawodawstwem. Sprawa trafiła więc do Wileńskiego Okręgowego Sądu Administracyjnego. Mer Wilna Remigijus Šimašius zapowiada, że tabliczek nie zdejmie, bo mają charakter dekoratywny i symboliczny, a nie informacyjny. Tym samym spór o tabliczki zyskał swój nowy — tym razem litewsko-litewski wymiar.

    Dekoratywne i symboliczne — to określenie bardzo pasuje nie tylko do nieszczęsnych tabliczek, które wzbudziły tyle emocji, ale też do sposobu rozwiązywania wielu problemów. Jednak — jak się okazuje — na razie na Litwie nie ma miejsca na normalność — nawet dekoratywnie i symbolicznie.