Dość częstym procederem na Litwie jest oszukańcze dbanie o środowisko. Robią to politycy (uchwalając „środowiskowe” podatki, które uderzają w najbiedniejszych, a nie pomagają środowisku), robią duże firmy (pamięta ktoś firmę, która rzekomo przetwarzała opakowania i nawet pobierała za to opłaty od importerów, a tak naprawdę to tylko pobierała opłaty?), robi i drobny „biznes”. „Biznes” w cudzysłowie, bo to bydlaki zwyczajne, ale po kolei.
Ogłaszają się różne osoby, że wywożą po remontach odpady budowlane za opłatą. Teoretycznie prawo wymaga, żeby wywozić je na specjalne wysypiska, ale to przecież kosztuje. Więc tacy pomysłowi goście pakują śmieci do busa i wywalają do lasu. Jeszcze pół biedy, jeśli je wysypią do lasu państwowego czy parku, to wtedy instytucje są zainteresowane szukaniem takich osób, może nawet mandat wysokości 150 euro wlepią. Ale jeśli komuś na działkę wysypią czy do prywatnego lasu? To karę, ale już nie za śmiecenie, tylko za nielegalne wysypisko, a więc wyższą, ponieść może właściciel. I niech sobie potem dochodzi sprawiedliwości, jak chce.
Jeśli robi się remont – od oferujących wywóz śmieci należy żądać zatem faktury za ich utylizację. Żeby mieć pewność, że komuś „świni” nie podkładają.