Dziwi entuzjazm naszych prokuratorów w wyjaśnianiu spraw, do których wyjaśnienie wystarczy sięgnąć po dobry podręcznik z historii bądź zasięgnąć porady psychologa. Jednak sprawy te przynoszą rozgłos i ich szybkie wyjaśnienie, czy nawet dobre chęci w ich ujawnieniu zwracają uwagę opinii publicznej na to, że prokuratura cokolwiek jednak potrafi zdziałać, i to nawet operatywnie. Po jej operatywnym działaniu możemy wreszcie być spokojni, że Jonas Basanavičius nie został zamordowany przez Polaka, lecz zmarł na zapalenie płuc, o czym można było przeczytać w każdym podręczniku.
Wierzę, że impet i doświadczenie prokuratorów pozwoli z pewnością ustalić, że pogróżki wobec namiestnika, to sprawka tylko zwykłego chuligana internetowego, a nie jakiejś polskiej organizacji terrorystycznej.
Chciałoby się wierzyć, że prokuratorzy również z ogromnym entuzjazmem zabiorą się do tego, aby wyjaśnić sprawę Kedysa, a przynajmniej, aby go odnaleźć. Bo żywy czy nawet martwy Kedys może ujawnić wiele spraw w tzw. aferze pedofilskiej. Nieodnaleziony — nie powie nic. Chyba, że prokuratorom o to i chodzi…?