„Oczywiście nasze” — chce się odpowiedzieć. Ale czy naprawdę? Od zawsze świętujemy Boże Narodzenie, ale w sferze publicznej coraz częściej bywa zastępowane przez „Chrystmas” czy „Gwiazdkę”, a reklamy częściej nam życzą „dużo prezentów”, a nie po prostu zdrowych świąt Bożego Narodzenia. Czy więc są to Święta nasze, czy wielkich sieci handlowych?
Pytanie wcale nie jest tak bezzasadne.
Dlaczego nas nie dziwi, że z jednej strony w krajach Unii Europejskiej miasta nie wystawiają na Święta choinek, żeby „nie drażnić muzułmanów”, ale z drugiej strony całkowicie akceptowalne jest poniżanie i wyśmiewanie chrześcijańskiego Bożego Narodzenia (innych tradycji — też)?
Święta Bożego Narodzenia i końcówka roku to dobry moment, żeby się zatrzymać, odsapnąć od codziennego wyścigu w pracy czy szkole i poświęcić chwilę dla siebie i swoich najbliższych. Dać odsapnąć swemu ciału, duszy, zastanowić się nad swoimi wartościami. I nad sobą samym. Bo przecież to „Chrystmas”, w którym najważniejsze jest tylko kupowanie (także prezentów), to chyba jednak nie są nasze Święta.