Partie głównego nurtu w wielu krajach Europy nie powinny naśladować nieodpowiedzialnego zachowania populistów mimo zbliżających się wyborów. Zaufanie wyborców odzyskają tylko przez obnażenie niespójności populistycznych programów – pisze „Financial Times”.
W 2015 r. Europę czeka ożywiony rok wyborczy. Wybory parlamentarne odbędą się w Danii, Estonii, Finlandii, Polsce, Portugalii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii oraz są możliwe w Grecji, jeśli obecny parlament w poniedziałek nie wybierze szefa państwa. W większości przypadków trudno przewidzieć zwycięzcę, a w Wielkiej Brytanii wynik może mieć dodatkowo konsekwencje dla brytyjskiego członkostwa w UE – przypomina brytyjski dziennik w poniedziałkowym komentarzu redakcyjnym.
Niepewna przyszłość polityczna Europy to według „FT” sprawka przede wszystkim prawicowych i lewicowych sił populistycznych, które zyskały na popularności w pokryzysowej rzeczywistości kosztem uznanych partii, obecnie przedstawianych i często postrzeganych przez wyborców jako „zużyte, nieskuteczne i oddalone (od zwykłych obywateli)”.
Tam, gdzie populiści zdobyli poparcie, np. w wyborach do Parlamentu Europejskiego, uczynili to w ramach istniejącego systemu demokratycznego – zauważa „FT”. „Dlatego centroprawicowe, liberalno-centrowe i centrolewicowe partie głównego nurtu nie odzyskają przywództwa, przedstawiając populistów jako antydemokratyczny, radykalny margines. (…) powinny raczej zachować zimną krew i przekonać wyborców, że kluczowe elementy programów partii populistycznych są niespójne i nierealistyczne, a w razie ich wcielenia w życie zaszkodziłyby gospodarce, społeczeństwu i pozycji państwa na arenie międzynarodowej” – podkreśla.
Europejski populizm, tak lewicowy jak prawicowy – pisze „FT” – oferuje nazbyt uproszczone, a nawet irracjonalne rozwiązania złożonych problemów. „Sugerować, że ograniczenie imigracji będzie lekiem na społeczne bolączki, jak to czynią (brytyjska) UKIP i Szwedzcy Demokraci, to dawać fałszywą diagnozę i złudną nadzieję (…). To samo można powiedzieć o greckiej Syrizie i hiszpańskim Podemos, które proponują znaczące podniesienie wydatków publicznych i płacy minimalnej”, choć takie rozwiązanie nie rozwiąże głębszych problemów obu krajów.
„Partie mainstreamu nie mają oczywiście automatycznego prawa do władzy, jednak stracą szansę na odzyskanie publicznego zaufania, jeśli nie przestaną składać niemożliwych do spełnienia obietnic”, byle tylko zapewnić sobie dalszy udział we władzy – zaznacza gazeta. Politycy tych ugrupowań muszą przede wszystkim „oprzeć się pokusie uciekania się do ostrego, nieodpowiedzialnego języka populistów w sprawach takich jak imigracja, wspólna europejska waluta czy przynależność do strefy euro” – dodaje.
„Taka taktyka przyciągnie niewielu zwolenników partii populistycznych, a na rzeszach wyborców w centrum politycznego spektrum zrobi wrażenie płytkiej i cynicznej. A przecież to właśnie w politycznym centrum (…) wykuwa się polityczny sukces” – konkluduje „Financial Times”.
(PAP)