Już po raz dwunasty Litwa bierze udział w Międzynarodowych Targach Żywności w Niemczech w Berlinie „Žalioji savaitė” („Zielony Tydzień”).
Litewskie stoisko przyciąga głównie kindziukami, serami i… słoniną, zarówno świeżą, jak też wędzoną.
Co ranek w wiadomościach rolniczych słyszymy, jakim powodzeniem na targach cieszy się litewskie stoisko. Niektórzy prognozują, że nawet z nabiałem wyjdziemy na niemiecki rynek. Innym obleganym stoiskiem jest stoisko wyrobów ludowych, a szczególnie wileńskich palm. Możliwe, że ekologiczne produkty będą początkiem wyjścia na rynki międzynarodowe. Wyjdą jednak tylko jednostki, bo są to produkty bardzo drogie i nie na każdą kieszeń.
Niestety, dla naszego konsumenta ekologiczne produkty, jak na razie, cenowo wciąż nie są dostępne. Jak podają niektóre statystyki, zdolność nabywcza statystycznego obywatela na Litwie wciąż jest trzykrotnie niższa niż np. Niemca, czy Francuza.
Tego rodzaju wystawy nasz kraj drogo kosztują i — czy i kiedy — okupią się naszej gospodarce, trudno powiedzieć. Być może, że jednostki zrobią na tym biznes, ale co z tego będzie miał szeregowy litewski obywatel, czyli konsument? Kiedy będzie go stać na ekologiczną żywność?