Przysłowie mowi, że jak trwoga, to do Boga. Niestety, w życiu niektórych wierzących to też dość często to się zdarza. Jakaś bieda w domu — i wielu biegnie Mszę św. zamówić. Ktoś zachorował, znowu biegnie do kościoła o zdrowie prosić. Wygląda na to, że traktujemy czasem Boga jak swego służącego, który musi nam coś dać, podać, załatwić.
Ale tym razem porozmawiajmy o chorych, kiedy to często księża są wzywani już tylko wtedy, gdy chory jest zupełnie umierający, niczego nie rozumie i nie może się wyspowiadać. Gdy się potem wyjaśnia, to ta osoba od kilku miesięcy jest przykuta do łóżka, ale rodzina nie widziała potrzeby zaprosić księdza, bo przecież jeszcze nie umiera. A jak już umiera, to potrafią księdza nawet w nocy wyciągnąć z łóżka, bo chory jest konający i ranka chyba nie doczeka.
Są tacy co boją się, że ksiądz przyniesie śmierć. Ale ksiądz nigdy nie przynosi śmierci, a przychodząc z sakramentami przynosi zbawienie duszy, a często nawet uzdrowienie ciała.
Właśnie dziś mamy Dzień Chorych. Księża gorąco zachęcają, by rodziny przywiozły swoich chorych na spowiedź, udzielenie sakramentu dla chorych. Jeśli to jest niemożliwe, należy tylko zgłosić w swojej parafii nawet przez telefon, a ksiądz przyjedzie do domu.